[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mężczyzną, który w ogóle nikogo nie potrzebuje. Czasami nawet mu się udawało.
Zwykle jednak przewracał się w łóżku, bezskutecznie usiłując zasnąć, i
zastanawiał się, dlaczego jest mu tak źle. Pewnej nocy, około trzeciej nad ranem,
wszystko nagle stało się jasne. Wstał, włożył dres i wyszedł na dwór. Tylko w jednym
oknie paliło się światło: u Holly. Nie wiedział, jak to się stało, ale kilka chwil później
pukał do drzwi jej domu.
- Co się stało? - zapytała przerażona. - Czy dzieci...
- 102 -
- Dzieciom nic nie jest. - Przyglądał się jej uważnie, jakby z jej twarzy mógł
wyczytać to, czego nie chciała mu powiedzieć. Tym razem mu się udało. - Ty też nie
możesz spać?
- Czytałam - broniła się słabo.
- Czyżby? - Nieproszony wszedł do środka. - To pewnie bardzo ciekawe, skoro
aż tak się zaczytałaś.
Holly usiadła na kanapie i obronnym gestem przycisnęła do siebie książkę.
- Co czytasz? - Rafe podszedł do niej.
- Satyrę. Bardzo zabawna. Zaśmiewałam się do rozpuku.
- Może i ja bym się pośmiał. Jaki to ma tytuł?
- „Porady".
- Pierwsze słyszę. - Wzruszył ramionami. - Pożycz mi, jak przeczytasz.
- Chętnie - uśmiechnęła się sztucznie. Za nic nie dałaby mu tej książki do ręki. -
Po co przyszedłeś?
- Pamiętasz, jak mi opowiadałaś o pacjentce z psychozą maniakalną? O tej,
przez którą nie możesz pojechać na ślub kuzynki?
- Dlaczego akurat teraz mnie o nią wypytujesz?
- Ta pacjentka nie istnieje, Holly - mówił, jakby w ogóle nie usłyszał pytania. -
To bajeczka, którą sobie wymyśliłaś na wypadek, gdybyś w końcu zdecydowała się
nie jechać.
- No i co z tego? - zapytała obojętnie.
- Jak to co? - Rafe spodziewał się, że jego epokowe odkrycie zrobi na niej
większe wrażenie. - O tym rozmawialiśmy tamtego wieczoru, kiedy na mnie
nawrzeszczałaś. To właśnie od tamtej pory wszystko się zmieniło.
Holly coraz mocniej przyciskała do siebie książkę. Gniew, który przez cały
tydzień utrzymywał ją przy życiu, nagle osłabł. Wreszcie zauważyła, że to jest Rafe,
ten sam co zawsze, bezradny i całkowicie zagubiony w świecie uczuć. On nie byłby w
stanie świadomie nikogo wykorzystywać. A już na pewno nie ją.
Naprawdę nie miał pojęcia, dlaczego nagle ich stosunki tak bardzo się
ochłodziły. Po tygodniu przypomniał sobie nic nie znaczącą rozmowę i doszedł do
wniosku, że to od niej wszystko się zaczęło. Nawet nie próbował udawać, że wie, o co
- 103 -
chodzi. Zupełnie zapomniał, że przedtem mówił o małżeństwie. Skąd miał wiedzieć,
co naprawdę zabolało Holly? Żył w przekonaniu, że ona nie chce wychodzić za mąż.
- Jest późno, Rafe. Oboje musimy rano wstać - westchnęła, zrezygnowana.
Spojrzała na zegar. - Dokładnie za trzy godziny.
- Niech szlag trafi spanie. Ja nie jestem śpiący. - W mgnieniu oka znalazł się
przy niej. Wziął ją w ramiona i mocno do siebie przytulił. Całował jaj włosy, oczy,
usta. - Tak bardzo się za tobą stęskniłem. Nawet nie wiesz, jak bardzo cię... - zamilkł
przestraszony tym, co chciał powiedzieć. To nie była właściwa droga. - Cokolwiek źle
zrobiłem, bardzo cię za to przepraszam. Przepraszam, kochanie.
- Za co mnie przepraszasz, Rafe? - Spojrzała na niego.
- Zrobiłem coś, co bardzo cię zdenerwowało - przyznał skruszony.
- Aż tak bardzo zależy ci na seksie, że gotów jesteś przyznać się do
wszystkiego, cokolwiek ci zarzucę?
- Na tobie mi zależy, kochanie, a nie na seksie. Seks jest tylko częścią ciebie.
Wybacz mi, proszę.
- Dla mnie ostatni tydzień też nie był przyjemny - przyznała. - Ale nie jestem w
tej chwili w nastroju na patetyczne sceny. Mam umówionych pacjentów...
Pocałunek Rafe'a zamknął jej usta. Wiedział, że Holly już się na niego nie
gniewa, i niczego więcej nie było mu trzeba do szczęścia.
Przestała się opierać. Tak miło było znów być blisko niego. Teraz już nawet nie
widziała nic złego w tym, żeby kontynuować ten romans, który obojgu sprawiał
przyjemność. W końcu byli dorośli. Informacja, że Rafe nie zamierza się żenić, nie
była przyjemna. I jeszcze ta forma! Ale jak każda terapia wstrząsowa, ta także
przyniosła pozytywne rezultaty. To dzięki niej Holly wydoroślała i zrozumiała, że nie
trzeba człowieka kochać, żeby iść z nim do łóżka. Lektura „Porad" przypomniała jej o
jeszcze jednej istotnej sprawie. Holly nie miała obsesji na punkcie małżeństwa. Przez
ostatni pracowity miesiąc jakby trochę o tym zapomniała. Tym łatwiej przyszło jej
uznać, że nie ma nic złego w tym, żeby prowadzić takie życie, jakie dotąd prowadziła.
Skoro i tak nie zależało jej na małżeństwie. Przecież i bez urzędowego papierka było
im razem dobrze, więc po co to zmieniać? Nie warto wszystkiego tak skrupulatnie
- 104 -
przemyśliwać, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Można się co najwyżej
doprowadzić do ciężkiej nerwicy.
Dopiero po chwili skojarzyła, że znów obudziła się w niej racjonalna doktor
Casale. Kazała jej zamilknąć i poddała się uczuciom. Wreszcie mogła swobodnie
całować Rafe'a.
Nie zauważyła, jak to się stało, że znaleźli się w sypialni. Leżeli na łóżku, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl