[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardzo niezręcznej dla niej przerwie zaczął:
 Ożeniłem się, gdy byłem bardzo młody z córką sąsiada  posiadacza ziemskiego.
Rodzina ta była w hierarchii równie ważna co moja. Chociaż ślub był zaaranżowany przez
mojego ojca i ojca panny młodej, gdy zobaczyłem Gisellę, która była nadzwyczaj piękna,
zakochałem się w niej.
Z jakiegoś powodu, choć nie wiedziała jeszcze dlaczego, Forella poczuła się dziwnie,
słuchając opowieści o jego żonie.
 To było tuż po ślubie, ponieważ przedtem widywaliśmy się bardzo rzadko  mówił
książę  kiedy zrozumiałem, że Gisella była bardzo niedojrzała jak na swój wiek, a w wielu
sprawach reagowała zupełnie jak dziecko.
Westchnął głęboko zanim powiedział dalej:
 To jest praktycznie cała opowieść. Gisella nigdy nie dorosła i chociaż myślę, że jej
rodzice musieli wiedzieć o jej chorobie, byli tak zadowoleni z tego ślubu, że nie powiedzieli nic,
co mogłoby temu przeszkodzić.
Forella krzyknęła lekko, ale nic nie odrzekła. Książę po chwili ciągnął dalej:
 Dopiero kiedy zrozumiałem, że Gisella nie była zupełnie w stanie skoncentrować się
na czymkolwiek dłużej niż przez parę sekund, i że kwiat, czy motyl bawił ją, podczas gdy dla
mnie, jako mężczyzny nie było tak naprawdę miejsca w jej życiu, musiałem stawić czoło
prawdzie.
 Czy były szanse... że coś się polepszy?  udało się Forelli spytać.
 Jak możesz sobie wyobrazić  odparł książę  zabrałem ją do wszystkich lekarzy na
Węgrzech, Austrii i Francji, ale oni jedynie potwierdzali to, co już wiedziałem, czyli że jest
dzieckiem, które nigdy nie dorośnie. Powiedzieli mi, że przeszła uszkodzenie mózgu, może przy
porodzie, może gdy była upuszczona jako dziecko, ale sami nie byli pewni przyczyn.
Głos księcia przepełniony był bólem i gdy Forella instynktownie wyciągnęła ręce w jego
kierunku, powiedział ostrzegającym tonem:
 To jeszcze nie wszystko.
 Cóż jeszcze?
 Gdy Gisella stawała się starsza, nie była w stanie kontrolować siły swojego gniewu i
zaczynała być grozna.
 O... nie!  krzyk strachu wyrwał się z ust Forelli.
 To właśnie dlatego  książę ciągnął dalej jakby nic nie słyszał  dwie pielęgniarki
muszą być zawsze przy niej i nie można jej pozwolić, by widywała się z kimkolwiek. Może żyć
tydzień, miesiąc czy dwa bez ataku, ale gdy ten przychodzi jest wręcz przerażający.
Znów wziął głęboki oddech.
 To wszystko, wybacz, ale chciałem, żebyś znała prawdę.
 Dobrze... że mi powiedziałeś powiedziała Forella  ale to tak boli kiedy myślę,
ile musiałeś... przejść.
 Nie chcę współczucia  odrzekł książę twardo.  Los nie obszedł się ze mną aż
tak zle.
Pomyślała, że odnosi się to do jego koni, jego bogactwa, pozycji zarówno na Węgrzech jak
i w Anglii, ale teraz po raz pierwszy dotarło do niej, że poza zewnętrzną powłoką bogactwa i
świetności, musi być bardzo samotnym człowiekiem.
 W ten sposób, w jaki... pomogłeś... tak wielu ludziom  powiedziała Forella
miękko  chciałabym mieć możliwość.. .pomóc tobie.
Po raz pierwszy odkąd usiedli w letnim domku spojrzał na nią a jego oczy miały
wyraz, którego nie rozumiała:
 Robię przygotowania, żeby wysłać cię gdzieś, gdzie będziesz bezpieczniejsza. Na
Węgry, gdzie, jeśli nie twoja rodzina, to moja cię przyjmie.
 Na Węgry?  krzyknęła Forella prawie bez tchu.  Ale to jest tak daleko... Będę
się bała... proszę... czy nie mogę zostać tutaj? Jestem tak szczęśliwa z księżniczką... i mogę
też... czasem widywać ciebie.
Książę spojrzał na nią i poczuła, że jego oczy wydają się rosnąć, aż wszystko inne
zniknęło i wypełniły cały świat, niebo, cały wszechświat! Na sekundę  czy na wiek  czas
stanął w miejscu. Potem książę powiedział głosem, jakiego nigdy przedtem nie słyszała:
 Na litość boską nie utrudniaj jeszcze bardziej już i tak trudnych spraw! Musisz
jechać! I powinnaś wiedzieć dlaczego.
Forella lekko westchnęła. Potem prawie tak gwałtownie jak gwałtowny był jego głos,
książę podniósł się z krzesła i odszedł szybko. Zniknął między krzewami, zanim ona zdała sobie
sprawę z tego, co się wydarzyło. Dopiero gdy był już poza zasięgiem jej wzroku, zrozumiała co
się stało, a jego głos wibrował w powietrzu. Dotarło do niej to, o czym mówił i zrozumiała, że go
kocha.
Książę pojechał konno przez Regents Park na północ w stronę Saint John's Wood, gdzie
stało kilka małych ładnych domków z ogródkami. Zbliżył się do jednego z większych i podał lejce
stajennemu.
 Odprowadz konie, Higson,  powiedział  nie powinienem być długo.
 Dobrze, Wasza Wysokość.
Książę podszedł do drzwi i poruszył srebrną kołatkę. Po chwili drzwi otworzyła
pokojówka ubrana w stary koronkowy fartuch i wykrochmalony biały czepek, także ozdobiony
koronką. Zdziwiła się na jego widok, dygnęła w ukłonie i powiedziała:
 Dzień dobry, Wasza Wysokość! Mademoiselle nie spodziewa się pana.
 Wiem o tym  odparł książę wchodząc do małego hallu.
Położył kapelusz i rękawiczki, a pokojówka czekająca przy schodach spytała:
 Czy Wasza Wysokość pójdzie do mademoiselle, czy mam powiedzieć, że pan tu jest?
Książę zatrzymał się na chwilę, zanim odpowiedział:
 Powiedz mademoiselle, że chciałbym z nią rozmawiać w saloniku.
 Dobrze Wasza Wysokość.
Książę wszedł do pięknie umeblowanego pomieszczenia, którego okna wychodziły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl