[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapraszająco mocną dłoń.
- Dzięki, żeglarzu, ale wolałabym trzymać się czegoś
solidniejszego. - Szelmowski uśmiech Holly przypomniał mu kolację
po próbie.
Neal chrząknął, a całe towarzystwo wybuchnęło śmiechem.
- Aap, za co chcesz - zaproponował, na co Tristan poklepał go z
aprobatą po plecach.
Holly przewróciła oczami i ustąpiła bez dalszych oporów.
Uwielbiała potyczki z Nealem. Uwielbiała z nim być. Wiedziała, że
wyglądają na parę, tak jak Devon z Tristanem i Sara z Phillipem.
Chciałaby, żeby nią byli.
Trzymała Neala za rękę podczas startu. I żadne z nich nie
rozluzniło tego uścisku do końca podróży. Rozmawiając z Nealem
podczas lotu, Holly przekonywała się w duchu, że nie mógłby czuć się
tak dobrze w jej towarzystwie, gdyby to było tylko pożądanie.
Gdyby chciał potraktować ich romans jako przemijający
związek, nie przyznawałby się do niego przed przyjaciółmi. A może?
113
RS
Niespodziewanie nachyliła się i ucałowała go prosto w
uśmiechnięte usta.
- Za co to było? - spytał, a pocałunek wyraznie go ucieszył.
- Po prostu chciałam - odparła. - Są jakieś skargi?
- Tylko jedna - powiedział i pocałował ją w rękę.
- Chciałbym, żebyśmy byli sami, bo mógłbym ucałować cię na
swój sposób.
Przeszedł ją dreszcz podniecenia. No, no, sprawy przybierają
pomyślny obrót, stwierdziła w duchu.
Aby dojechać, na lotnisko w piątek, Neal wziął taksówkę, ale
Holly przyjechała samochodem, który zostawiła na parkingu. Neal z
chęcią przyjął propozycję odwiezienia go do domu. Rozstali się z
przyjaciółmi przy taśmie bagażowej.
- Czy masz jakieś plany na wieczór? - spytał już w samochodzie.
- Nie
- Holly była zaskoczona tym pytaniem. Przecież spędzili prawie
cały weekend razem.. Sądziła, że Neal będzie chciał wrócić do domu.
Sam. Ale ucieszyła się, że nie kwapi się do rozstania.
Neal spojrzał na zegarek.
- Mamy ładną pogodę i jest jeszcze wcześnie. Nawet nie minęło
południe. Może spędzilibyśmy resztę dnia razem?
- Chętnie - powiedziała po prostu Holly, próbując nie pokazywać
po sobie, jak bardzo ją to ucieszyło.
- Co proponujesz?
114
RS
- Moglibyśmy pojechać do twojego domu za miastem-podsunął.
- Zrobilibyśmy po drodze zakupy i urządzili piknik.
- Och, Neal. To takie niespodziewane. Jestem zaskoczona -
zażartowała.
Uśmiechnął się szeroko i dotknął palcem pasma włosów Holly.
- Nie tylko ty działasz impulsywnie. Mam jeszcze parę
niespodzianek w zanadrzu.
- Nie mogę się doczekać.
- Czy to znaczy, że podoba ci się mój pomysł?
- Jest wspaniały. -I ty jesteś wspaniały, Neal, pomyślała.
Uwielbiam cię.
- Szkoda, że to lipiec. Chciałbym zobaczyć ogień na tym
kamiennym kominku.
- Teraz zawędrowałeś w moje kolejne marzenie, żeglarzu.
Kominek, koce, butelka szampana..:
Neal uśmiechnął się, otoczył Holly ramieniem i przyciągnął ją
do siebie.
- Podoba mi się to. - Rozejrzał się po skromnym wnętrzu domu,
do którego weszli przed paroma minutami. - Tu jest rzeczywiście
miło, Holly. Nic dziwnego, że tak kochasz to miejsce.
- To letni domek moich dziadków. Dziadek dbał o to, aby w
stawie były ryby, a babcia uprawiała ogródek warzywny. Przyjeżdżali
tu prawie w każdy weekend, jeśli dziadek nie miał dyżuru.
- Dyżuru?
- Mhm. Dziadek Baxter był lekarzem.
115
RS
- W Atlancie?
- Tak. Do emerytury.
- Czekaj... Doktor William Baxter? Spojrzała na niego z
uśmiechem.
- Tak. Znałeś go? Neal roześmiał się cicho.
- Możesz w to nie uwierzyć, ale on przyjął na świat Sarę.
- Nie żartuj. - Holly uściskała go spontanicznie, uradowana tym
odkryciem. - Widzisz? Jesteśmy sobie przeznaczeni. To zrządzenie
losu.
- To zbieg okoliczności - poprawił ją pobłażliwie. -Kiedy
zaczęły się bóle porodowe, lekarz, który opiekował się Lynn, był na
urlopie. Doktor Baxter, twój dziadek, miał tej nocy dyżur.
Chociaż Holly niezbyt podobała się myśl, że Neal ma dziecko z
inną kobietą, spytała:
- Czy mieszkałeś wówczas z Lynn?
Neal nagle spoważniał, uwolnił Holly z uścisku i potrząsnął
przecząco głową.
- Nie. Nigdy nie mieszkaliśmy razem. Do urodzenia Sary Lynn
mieszkała u swojej ciotki.
- A potem?
- Zabrałem Sarę do domu, gdy miała trzy dni. Lynn została u
ciotki przez parę tygodni, by nabrać sił po porodzie, a potem
wyjechała z miasta i przeprowadziła się do innej ciotki na Zachodnie
Wybrzeże.
116
RS
- I nie odwiedzała Sary przez tę parę tygodni? - Holly nie mogła
sobie wyobrazić, jak kobieta może porzucić nowo narodzone dziecko.
- Kilka razy - przyznał Neal. - Ale te wizyty nigdy jej nie
cieszyły. Zawsze myślałem, że Lynn potrafi poradzić sobie ze
wszystkim. To pewność siebie i chęć sprostania wszelkim
wyzwaniom pociągały mnie w niej. Okazało się, że nie bała się
niczego oprócz dzieci. Dzieci ją przerażały. Zawsze obawiała się, że
Sara ją opluje. Albo zrobi coś jeszcze gorszego. Niestety, początkowo
Sara miała kłopoty z brzuszkiem, dopóki lekarz nie zmienił jej diety.
Nie przeszkadzało to ani mnie, ani Liz. Szybko nauczyliśmy się
dawać sobie z tym radę. Ale Lynn nienawidziła tego wszystkiego.
Ostatni raz przyszła w dniu wyjazdu. Trochę popłakała. Wydawało mi
się, że płacze, bo nie jest w stanie kochać własnego dziecka. Ale
nigdy więcej o niej nie słyszeliśmy.
- Czy tęskniłeś za nią? - odważyła się spytać Holly. Ciekawa
była, czy Neal kochał choć trochę matkę Sary.
- Byłem zbyt zajęty, by za nią tęsknić - odparł Neal,
wzruszywszy ramionami. - Byłem obarczony niemowlęciem, o które
musiałem się troszczyć. Nie miałem prawie czasu na jedzenie i spanie,
a tym bardziej na myślenie o Lynn. Początkowo miałem jej za złe, że
nas porzuciła i zwaliła na innie całą odpowiedzialność. Ale pózniej
zmieniłem zdanie. Kiedy dorosłem i zdobyłem więcej doświadczenia,
zrozumiałem, że nie każda kobieta może być matką. Może Lynn
żałowała, że nie może zostać, ale wiedziała, że lepiej zrobi,
117
RS
odchodząc. Nie byłaby szczęśliwa, udając uczucia macierzyńskie,
których nie doznawała.
- A więc nie wybrałeś samotności dlatego, że Lynn cię zraniła?
Uśmiechnął się lekko na te słowa i potrząsnął głową.
- Nawet się z nikim nie umawiałem, zanim Sara nie skończyła
dwóch lat. Przede wszystkim byłem zbyt zajęty. Poza tym chyba przez
jakiś czas nie byłem pewny, czy znam się na kobietach. Tak, Lynn
zraniła mnie. Ale to, co do niej czułem, wygasło, zanim odeszła. Gdy
Sara miała dziewięć lat, spotkałem kobietę, na której mi zależało.
Przez kilka miesięcy byliśmy sobie dość bliscy, ale zerwała ze mną,
ponieważ nie chciała wychowywać cudzego dziecka.
Holly kiedyś spytała Neala, dlaczego się nigdy nie ożenił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl