[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nick, denerwujesz mnie... - ostrzegła, czując gotowość do walki. Nick
był nieokrzesany, zepsuty przez kobiety. Ona też dołożyła do tego swoją
cegiełkę.
Przy drzwiach odwrócił się.
- Ubierz się. Bierzemy Cherry na zakupy. I będziemy się świetnie bawić,
czy ci się to podoba, czy nie!
- Hej, wolniej! - zażądała Cherry, biegnąc pomiędzy Kim i Nickiem.
- Zwietnie się bawimy - powiedział Nick z ponurą miną, patrząc znacząco
na Kim. Nie zwracał uwagi na innych klientów przechodzących obok nich w
sklepie zoologicznym.
Kim roześmiała się. Pomimo złego humoru Nicka czuła się bardzo dobrze
- potrzebna i kobieca. Nachyliła się ku Cherry.
- Miał ciężką noc. Starzeje się - wyjaśniła. Nick klepnął Kim w pośladek.
- Kto się starzeje? - zapytał. Powoli zaczął mu się poprawiać humor.
Kupili dla Lassie nowe zabawki do gryzienia, a dla Cherry śliczną
sukienkę. Gdy przyszli do domu, Cherry od razu ją przymierzyła.
- Lubię falbanki i różowy kolor - mówiła, tańcząc wokół stołu w kuchni. -
I podoba mi się różowa piżamka, którą tatuś ci kupił, kiedy nie patrzyłaś. Też
powinnaś ją teraz przymierzyć.
Nick roześmiał się i bezradnie uniósł ręce do góry.
- Teraz twoja kolej. Bardzo chcielibyśmy zobaczyć, jak w niej wyglądasz.
- Mówiłam, żadnych prezentów.
- 120 -
S
R
- Ty mi kupiłaś lody, więc jesteśmy kwita. Mogę ci od razu powiedzieć,
że mój agent szuka odpowiedniego budynku, gdzie mogłabyś prowadzić swoje
ćwiczenia.
- Nick, ani się waż...
- A bo co?
Złapał ją w ramiona i zaczął z nią tańczyć tango. Jego humor był
zarazliwy. Kim roześmiała się. Będzie musiała na niego uważać. Wiedział, jak
ją podejść.
- Przestań, nie mogę wytrzymać - zawołała, gdy zaczął ją łaskotać.
Podrzucił Kim do góry i Cherry zaczęła klaskać.
- Jeszcze, tatusiu, jeszcze. Niech Kimmy się śmieje.
Nick rzucił Kim na kanapę, zdjął jej buty i zawołał do Cherry:
- Pomóż mi, kociaku. Założę się, że największe łaskotki ma pod stopami.
Kim śmiejąc się odpychała Nicka.
- Zapłacisz mi za to, zobaczysz - zażartowała.
Nick zsunął się na dywan i Cherry usiadła mu na piersi. Lessie zaczął mu
lizać twarz. Kim mszcząc się łaskotała go.
- Hej! Troje na jednego to niesprawiedliwe - zaprotestował.
Kim poczuła się nagle częścią jego życia. Spojrzała mu w oczy.
- Cześć, kochanie - powiedział cicho, gładząc jej policzki. - Witaj w
domu..
Obrona Kim została skruszona. Jeżeli teraz nie będzie ostrożna, Nick
zawładnie nią, tak jak obiecał.
- Czy dzisiaj też mnie uwiedziesz? - zapytał, gdy Cherry wybiegła za
psem z pokoju.
- Nigdy nikogo nie uwiodłam - zaprotestowała. - Kobiety ci się pomyliły.
- Nie. Jesteś tylko jedna - powiedział, całując ją czule.
- Jest tylko jedna tak gorąca kochanka.
Pogładziła go po policzku.
- 121 -
S
R
- W niektórych miejscach mam zaczerwienioną skórę - zauważyła.
- Przepraszam. Obiecuję, że będę ostrożniejszy - szepnął. - Taka
aktywność w łóżku to dla ciebie coś nowego, prawda?
Zaczęła gładzić jego włosy. Miał rację.
- Musimy o tym mówić? Wolałabym zapomnieć.
Uśmiechnął się i przytulił ją.
- To jest nowe życie. Dla ciebie i dla mnie. Nie bój się go rozpocząć.
Rozdział dziesiąty
Cztery dni pózniej, podczas popołudniowej wyprawy do sklepu Cherry
powiedziała do Kim:
- Tatuś jest szczęśliwy. Często się śmieje, odkąd jesteś z nami. Chyba lubi
się z tobą drażnić, bo tak fajnie robisz się czerwona. - Wsadziła ostatni kawałek
ciasteczka do buzi i wytarła ręce o sukienkę. - Szczególnie wtedy, gdy zaciąga
cię w kąt i całuje. Mój zegarek kiedyś pokazał, że całował cię przez pięć minut.
Jak wtedy oddychacie?
Kim musiała wyrwać się z domu na chwilę. Chciała choćby na moment
uciec od Nicka. Gdy tylko znalazł się blisko niej, mruczał ciągle:  Dziś w nocy,
dziś w nocy". Nie dawał jej spokoju od czasu, kiedy po raz pierwszy się kochali.
- Twój tatuś jeszcze mi za to zapłaci. Zwiążę go prześcieradłem i tak
długo będę łaskotała, dopóki mi nie obieca, że nie będzie mnie więcej drażnił.
- Mogę ci pomóc? Umiem dobrze łaskotać - zapytała Cherry.
- Dobra. Złapiemy go rano, zanim się obudzi - obiecała Kim.
Wychodząc ze sklepu, jedną ręką trzymając Cherry, drugą torbę z
zakupami, Kim weszła prosto na rozwścieczoną Laurę.
- Jak ja nie cierpię tutejszej pogody, ten wiatr fatalnie wpływa na moją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl