[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chłopczykiem. Ubóstwiałam go. Lubiłam być matką. Wtedy
ju\ nie układało się najlepiej między Tomem a mną. Mój mą\
myślał, \e jestem zarozumiała, bo wtedy ju\ nie chciałam
spotykać się z innymi kobietami. Byłam nieśmiała. Jeszcze nie
przyzwyczaiłam się do prerii. Nienawidziłam śniegu, który był
tak obfity, \e wszystko zasypywał. Miałam złamane serce,
kiedy Tom znajdował zamarznięte cielaki. Latem bez przerwy
patrzyłam na horyzont, wypatrując nadciągającej burzy. Moje
kwiaty więdły. Grad niszczył warzywa. Nie znałam się na
uprawie roślin. To marna wymówka dla \ony ranczera. Tom
\ałował, \e się ze mną o\enił.
- Jestem pewna, \e cię kochał.
- Pociągałam go. Nie jestem jednak pewna, czy mnie
kochał. - Wstała i zaczęła układać talerze, jakby nie mogła
dłu\ej siedzieć bezczynnie. - Kiedy Cal miał prawie rok,
miałam dość \ycia na ranczu. Nie mogłam wytrzymać tu ani
dnia dłu\ej, a co dopiero kolejnej zimy. Zadzwoniłam do taty.
Pozwolił mi wrócić do domu.
- Więc wyjechałaś - powiedziała cicho Lyn. Ona tak\e
wstała i podeszła do zlewu.
- Tak. - Cora Lee oparła się o blat kuchenny. - Chciałam
zabrać ze sobą Cala. Tom jednak nie chciał o tym słyszeć.
Okropnie się pokłóciliśmy. W końcu mój mą\ powiedział,
\e jeśli zabiorę mu syna, to przyjedzie po niego. Obiecał, \e
będzie rozpowiadał, i\ miałam innych mę\czyzn i nie nadaję
się na matkę. Wiem, \e to mo\e wydawać ci się głupie, ale
zostałam wychowana w zamo\nej i szanowanej rodzinie, w
której nie toleruje się skandali. Jakakolwiek aluzja psuje
reputację. Gdyby chodziło tylko o mnie, nie przejmowałabym
się grozbami Toma. Ale to dotknęłoby mamę i tatę, całą naszą
rodzinę. - Jej głos brzmiał gorzko. - Ludzie z dobrych rodzin
potrafią być hermetyczną grupą okrutnych osób. Jest
dwudziesty wiek, ale w niektórych domach panują sztywne
zasady.
Lyn nie wiedziała, jak na to odpowiedzieć. To, co
opowiadała Cora Lee wykraczało tak daleko poza jej
ograniczone doświadczenie i wydawało się mało
prawdopodobne. Mimo to uwierzyła teściowej i tylko to było
wa\ne.
- Więc zostawiłaś Cala z ojcem?
- Niezupełnie. - Cora Lee usiadła cię\ko na barowym
stołku. - Nie mogłam wyjechać bez syna. Powiedziałam, \e
nie wyjadę, ale Tom mnie wyrzucił z rancza. Kupił mi bilet do
Wirginii. Powiedział, \e mam tu nigdy nie wracać. -
Rozejrzała się po domu byłego mę\a i uśmiechnęła smutno. -
Teraz na pewno przewraca się w grobie.
- Powinien! - Lyn była tak zaszokowana, \e nie mogła
mówić.
- Płakałam całe tygodnie. Miesiące. Dzwoniłam, ale Tom
odkładał słuchawkę. Tata skontaktował się z prawnikiem z
Rapid City, ale on powiedział, \e nie mam szans odzyskać
Cala, poniewa\ go porzuciłam. W końcu mój rozwód się
uprawomocnił. Kilka lat pózniej spotkałam ojca Silver.
- Ale... twój... Tom pozwolił Calowi cię odwiedzać?
- Dopiero wtedy, kiedy Cal dorósł na tyle, by zacząć
zadawać trudne pytania. Wtedy Tom trochę ustąpił. Ka\dego
lata pozwalał mi być z Calem przez miesiąc lub dwa. Nie
wyobra\asz sobie, ale \yłam tylko dla tych kilku miesięcy w
roku. Ale ka\dego roku Cal oddalał się ode mnie coraz
bardziej. Kiedy przyjechał tego lata po wypadku, nie chciał,
\ebym go pocieszała.
- Mo\emy jechać, matko? - usłyszały nagle jego głos.
Obie kobiety drgnęły gwałtownie. Lyn zerknęła na drzwi
łączące salon z gabinetem. Od kiedy tu stał? Cal zaciskał
szczęki, jego twarz była kamienną maską, ale jego oczy
płonęły złością.
- Cal. - Lyn bezwiednie wyciągnęła rękę. - Od kiedy...
jak...
- Ile usłyszałem? - szydził. - Całą wzruszającą historię.
- Przyniosę płaszcz. - Twarz Cory Lee była blada jak
kreda.
- Ja ją odwiozę. - Kiedy Lyn ruszyła do sieni, Cal zastąpił
jej drogę i chwycił za rękę.
- Ja to zrobię.
Lyn znieruchomiała. Przysięgła sobie, \e ju\ nigdy nie
pozwoli, by jakiś mę\czyzna dotykał ją w gniewie.
- Zabierz rękę - powiedziała spokojnie.
Dobrze o nim świadczyło to, \e od razu cofnął rękę.
- Nie chciałem cię skrzywdzić. Odwróciła się do niego
plecami.
- Daj mi kluczyki.
- Nie. Jest moją...
- Powiedziałam: daj mi kluczyki!
Nie wiedziała, które z nich było bardziej zaskoczone. Cal
odrzucił głowę, jakby go uderzyła. Zasłoniła ręką usta.
Patrzyli na siebie, a dzieliła ich przepaść.
Potem ten sam obojętny wyraz powrócił na twarz jej
mę\a. W milczeniu sięgnął po kluczyki i rzucił je.
Odwróciła się i wyszła do sieni. Cora Lee stała skulona
przy drzwiach. Lyn zało\yła płaszcz, otworzyła drzwi i
przepuściła teściową.
Cal ciągle stał w miejscu, gdzie go zostawiła. Zaczęła iść
w kierunku drzwi, ale się zatrzymała. Zapytała cicho:
- Czy mam wracać?
Przez chwilę panowała całkowita cisza. Myślała, \e mo\e
powie:  nie". Serce przestało jej na chwilę bić. Potem odezwał
się beznamiętnym głosem:
- Nie jestem taki jak mój ojciec. Nie wyrzucę cię z domu.
ROZDZIAA DZIEWITY
Kiedy wróciła do domu, Cal oglądał telewizyjne
wiadomości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl