[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzwięk. Kucyk był bez siodła, bez uprzęży. Logan puścił chłopca. Cody
zaciskał paluszki na grzywie kucyka. Balansował na jego grzbiecie, by się
nie zsunąć. Nie mogła już dłużej. Z jej piersi wyrwał się rozpaczliwy
okrzyk.
- Proszę... żeby on tylko nie spadł!
Logan nawet nie zwrócił na nią uwagi. A Cody śmiał się od ucha do
ucha. Nim zdążyła się zorientować, Logan ujął kucyka za grzywę i
poprowadził go powoli wzdłuż ogrodzenia.
RS
31
Zrobiła kilka kroków za nimi i stanęła, bojąc się, że spłoszy zwierzę. Nie
odrywała od nich oczu. Widziała, że Logan kontroluje zachowanie chłopca i
zwierzęcia. Słyszała, jak instruuje Cody'ego, żeby się prostował i ściskał
nóżki, by trzymać się grzbietu.
Cody radził sobie wyśmienicie. Był zachwycony, oczy mu się śmiały.
Próbował przyciskać nóżki do boków kucyka, jednak nie mógł pohamować
podniecenia i po chwili zaczął rytmicznie uderzać zwierzę piętami. Logan
znowu cierpliwie go upomniał.
Trzy razy okrążyli zagrodę. Przez ten czas Claire prawie nie oddychała.
Nie mogła uspokoić rozdygotanych nerwów. Nawet wtedy, gdy Logan zdjął
chłopca z konika i postawił na ziemi.
Miała nogi jak z waty. Wszystko się w niej trzęsło. W dodatku było jej
wstyd. Zachowała się jak idiotka.
Rezerwa, jaką jeszcze do niedawna wyczuwała w stosunkach chłopca z
Loganem, znikła teraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Logan
wykazał się profesjonalizmem. Cody'emu ani przez moment nic nie groziło.
Konik był spokojny i dobrze ułożony. Niepotrzebnie tak się bała.
Cody'emu najwyrazniej nie podobało się, że to już koniec przejażdżki.
- Nie! - wydzierał się na cały głos. - Ja chcę na konika! Na konika!
Jego bojazń przed wujkiem zupełnie się ulotniła.
Już go sobie kupił. Tak łatwo. I tak szybko. Claire poczuła ukłucie w
sercu. Przy niej Cody nigdy tak nie histeryzował. Bo też nigdy nie był
czymś aż tak bardzo zauroczony i przejęty. I nigdy za niczym nie rozpaczał
tak rozdzierająco.
Miał buzię czerwoną ze złości i od płaczu, a policzki mokre od łez.
- Nie, nie! Ja chcę konika! - ryczał, gdy Logan spokojnie odprowadził
kucyka.
Logan zaśmiał się tylko, podniósł malca z ziemi i wziął na ręce.
- Wystarczy na pierwszy raz, synku - powiedział, nie przejmując się
wierzganiem i wrzaskami chłopca.
Spokojnie podszedł do bramy i otworzył ją. Cody wciąż kwiczał
histerycznie. Logan wyszedł na zewnątrz i zaczął zamykać. Claire ledwie
zdążyła przemknąć przez wąską szczelinę. Logan jakby w ogóle jej nie
zauważał. A przecież wiedział, że była razem z nimi.
Czuła się fatalnie. Zawstydzona, upokorzona, zła na siebie o przesadne
reakcje. Musi coś zrobić, by zatrzeć złe wrażenie. I zmobilizować się do
opanowania lęku.
RS
32
Logan miał jej dość. Jej i jej przewrażliwienia. Czy jej zachowanie nie
pociągnie za sobą przykrych konsekwencji? On z pewnością kocha życie na
ranczu. I w takim duchu zechce wychować Cody'ego.
Tchórzliwa żona nie pasowała do tego obrazka. Kazał jej wyjść, bo nie
była w stanie nad sobą zapanować. Pewnie jest teraz na nią wściekły.
Dlatego ją ignoruje.
Była gotowa na wszystko, by ustrzec Cody'ego przed zagrożeniem,
jednak musiała sama przed sobą przyznać, że poniosły ją nerwy.
I co teraz? Jeszcze nie tak dawno zastanawiała się, co zrobić, by
maksymalnie odsunąć w czasie zawarcie małżeństwa. Bardzo
prawdopodobne, że już nie będzie miała tego problemu. Logan sam się
rozmyśli.
Jęknęła w duchu, bo to, co teraz ujrzała, załamało ją ostatecznie. Cody,
jej kochany chłopczyk, słodko położył główkę na ramieniu Logana.
Czuła ból przemieszany z zazdrością. Jak łatwo Logan go sobie zjednał!
Choć nie miał żadnego doświadczenia z dziećmi, choć Cody tak się go
lękał. Słuchając wyroku w sądzie, czuła się bezradna i osaczona, podobnie
jak potem, gdy Logan szantażem wymógł jej zgodę na małżeństwo, a jednak
tamte odczucia nie mogły się równać z rozpaczą i desperacją, jakie ją teraz
ogarnęły.
Zerknęła na ostry profil Logana, po czym szybko odwróciła wzrok.
Była zdruzgotana. Jedno spojrzenia na ciemną główkę chłopca, ufnie
spoczywającą na ramieniu wujka, potwierdziło najgorsze przeczucia -
Logan Pierce całkowicie zawojował serduszko najdroższej jej istotki.
RS
33
ROZDZIAA PITY
Nie znosiła ludzi, którzy w razie sprzeczek czy nieporozumień uciekali
się do milczenia. Zawsze wolała szczerą rozmowę niż czekanie, aż druga
strona raczy się odezwać. Nerwowe rozpamiętywanie w duchu każdego
słowa, każdego gestu, który mógł się nie spodobać, rozczarować czy
sprawić przykrość, wprawiało ją w fatalny nastrój i stan nieprzyjemnego
napięcia. Według niej takie podejście do rozwiązywania konfliktów było
nieuczciwe i niehonorowe.
Teraz do tego dochodziły dodatkowe obawy. Jak powinna postąpić, by
jeszcze bardziej nie wzburzyć Logana? Do tej pory w podobnych sytuacjach
reagowała od razu. Jasno przedstawiała swoje stanowisko i dążyła, by
sprawę wyjaśnić. Jednak z nim musiała być wyjątkowo ostrożna. Cody już
się do niego przekonał, a Logan doskonale to widział. Skoro sprawy tak się
potoczyły, być może uzna, że obejdzie się bez jej pomocy.
Co będzie, jeśli wycofa się z propozycji małżeństwa? Albo tylko poczeka
na jej kolejne potknięcie?
Wykąpała dziecko, ułożyła je do snu i sięgnęła po książeczkę, by
poczytać małemu na dobranoc. Przez cały czas biła się z myślami. Musi
bardzo uważać. Stąpa po niepewnym gruncie, każdy krok groził katastrofą.
Musi wytrwać, póki nie zakończy się sprawa adopcji. Wiedziała, że układ z
Loganem nie będzie łatwy, jednak nie przypuszczała, że ten mężczyzna był
aż taki nieprzewidywalny. Wprawdzie nic takiego się nie stało, jednak
musiała uwzględnić, że ma do czynienia z tyranem. Z człowiekiem, który
nie znosi nieposłuszeństwa czy sprzeciwu.
Choć nadal traktował ją jak powietrze, mimo to pokrótce wprowadziła go
w wieczorne zwyczaje Cody'ego. Zrobiła to dla dobra dziecka. Niech ten
arogant wie, o której zwykle kąpie malca, że kładzie go do łóżeczka koło
wpół do dziewiątej, a potem trochę mu czyta.
Gdy Cody zamknął oczka, oboje wyszli na korytarz. Claire czuła się
bardzo spięta. Nadszedł odpowiedni moment, by wyjaśnić sobie parę
rzeczy. Nie ma mowy, by to tak zostawiła.
Logan minął ją i ruszył w głąb domu. Claire jeszcze przez chwilę
czuwała przy uchylonych drzwiach, by się upewnić, że dziecko zasnęło. Już
od pewnego czasu chłopczyk spał w normalnym łóżku, jednak teraz, na
wszelki wypadek, ułożyła go w dziecinnym łóżeczku. Będzie się czuł
bezpieczniej, ona również. Chyba że zechce się z niego wydostać. Dlatego
wolała zaczekać, póki nie zaśnie na dobre. Nie trwało to długo. Mały był
RS
34
zmęczony po dniu pełnym wrażeń, w dodatku nie drzemał po południu.
Usnął niemal od razu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl