[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pozostawiła zbyt przyjemnych wspomnień — odpowiedziała pani von
Brinken, nastawiona nieco wrogo do niemiłej jej pani Bartels.
— Dobrze pani zauważyła. A zatem, mówiąc krótko i zwięźle,
muszę panią ostrzec przed panną Reinold, chociaż Bóg mi świadkiem, że
nie łatwo mi to uczynić.
— Ostrzec?! Ostrzec przed Lianą Reinold? O co chodzi? Cóż ona
takiego zrobiła?
— Musi pani wiedzieć, droga przyjaciółko, że panna Reinold jest
kochanką żonatego mężczyzny, mężczyzny z naszej sfery, którego
posiadłości ;znajdują się gdzieś tu w pobliżu. Pani Bartels nie chce
wyjawić jego nazwiska, by uchronić jego rodzinę. Panna Reinold
najprawdopodobniej przyjęła posadę w pani domu, by móc mieszkać
w pobliżu swojego kochanka.
Pani von Brinken bezsilnie opadła na fotel, jak gdyby trafił ją grom.
— To niemożliwe! To nie może być prawdą! Nie można się przecież
aż tak pomylić w ocenie człowieka.
— I ja nie chciałam w to wierzyć. Panna Reinold wywarła na mnie
całkiem inne wrażenie. Pani Bartels złożyła mi jednak takie deklaracje,
że nie mogłam już w to wątpić. Pani Bartels, proszę, niech pani sama
opowie pani von Brinken wszystko, co wie pani na ten temat.
Pani Bartels cieszyła się, że może ponownie opowiedzieć swą
wymyśloną historię, zarzucającą Lianie popełnienie tak niegodnych
czynów. Powtórzyła więc to samo, co wczoraj opowiedziała pani
baronowej — to, w co rzeczywiście sama uwierzyła i co jeszcze dodała
jej własna, nad wyraz wybujała wyobraźnia. Również i teraz przemil-
czała, że owym „wujkiem" był hrabia Joachim Rastenau.
Pani von Brinken przysłuchiwała się oniemiała ze zdumienia. Gdy
relacja, wzmocniona dodatkowo teatralnym sposobem mówienia pani
Bartels, dobiegła końca, pani domu podniosła się i ostrym, badawczym
wzrokiem przyjrzała się pełnej sarkazmu, niemiłej twarzy niedawno
poznanej kobiety.
— Oskarżenie, które zwraca pani przeciwko pannie Reinold, jest
tak ciężkie, że nie tylko ja, ale i sama zainteresowana powinna g°
146
ć Każę ją zawołać i przekażę jej, o co ją pani oskarża. Potem
wyshic ^ stanje / nią twarzą w twarz. Nie wierzę, że ta dziewczyna
niLC P kyć aż tak bezwstydna. Jeżeli nie będzie się potrafiła usprawie-
ffl°g a będę oczywiście zmuszona zwolnić ją.
C'ni Bartels z udaną pokorą schyliła głowę.
Rozumiem pani wątpliwości, szanowna pani. I ja początkowo
ierzyłam, że panna Reinold jest zdolna do podobnych rzeczy.
niech pani postąpi zgodnie z pani przekonaniem, a ja oczywiście
towa jestem powtórzyć moje oskarżenia w obecności panny Reinold.
Pani von Brinken wyszła z pokoju i poleciła służącej, by poszła do
ogrodu i poprosiła pannę Reinold o jak najszybsze przybycie do salonu.
Niczego nie podejrzewając Liana zjawiła się już po chwili.
_ Chciała pani ze mną rozmawiać, pani von Brinken.
„To nie może być prawda! Nie mogę w to uwierzyć!" — pomyślała
z przerażeniem pani von Brinken. Po chwili odezwała się:
— Panno Reinold, odwiedziła nas właśnie pani baronowa Wachau
i jej nowa dama do towarzystwa.
Liana pobladła i mocno ścisnęła poręcz fotela, szukając w niej
podpory.
„A więc o to chodzi!" — pomyślała. Nie potrafiła wydobyć z siebie
ani słowa, wydawało się jej, że ma zasznurowane gardło.
Pani von Brinken czuła, jak narastają w niej wątpliwości. Nieco
twardszym głosem ciągnęła:
— Pani Bartels oskarża panią o bardzo ciężkie przewinienie. Nie
chciałam jednak w nie uwierzyć, nie mogłam pani potępić, nie dając pani
nawet możliwości obrony. Pani oskarżycielka twierdzi, że jest pani
ochanką żonatego mężczyzny, którego posiadłości znajdują się w na-
szej okolicy.
Liana osunęła się, jakby powalona niewidzialnym ciosem, na stojący
totel i ukryła twarz w dłoniach. Wstyd i obawa, co o niej myśli
pani von Brinken odebrała jej wszystkie siły. Wstręt i niechęć, jakie
p w°bec swojej oskarżycielki, wstrząsały jej ciałem.
Za ł n' V°n ^rmken przyglądała się jej z rosnącym przerażeniem.
anie Liany przyjęła jako potwierdzenie jej winy.
w to
wi?c Jednak to prawda? Nieszczęsne stworzenie! Nie chciałam
lerzyć, mimo zapewnień tej kobiety. Drogi Boże w niebie, jak to
147
się mogło stać? Pani Bartels nie chce nawet zdradzić nazwiska tego
mężczyzny, by uchronić przed cierpieniem jego niewinną rodzinę
— powiedziała poruszona do głębi i z rozczarowaniem w głosie.
Liana powoli odzyskiwała równowagę. Z całej przemowy pani
von Brinken dotarło do niej jedynie to, że imię wuja Joachima nie
zostało wymienione. Powoli podniosła głowę. Pani von Brinken
przeraziła się wyrazem bólu i cierpienia, widocznym na jej twarzy.
Starając się opanować ze wszystkich sił Liana powiedziała prawie
bezgłośnie.
— I tak by mi pani nie uwierzyła, szanowna pani, nawet gdybym
powiedziała, że obraża się moją cześć i honor. Nie mogę z równą mocą
odeprzeć owego oskarżenia, pozory świadczą przeciw mnie.
W oczach pani von Brinken widać było jeszcze litość, nie było jednak
już w nich wiary.
— Jeżeli jest pani rzeczywiście niewinna, proszę pójść za mną.
W salonie siedzi pani Bartels i jest gotowa powtórzyć ,pani swe zarzuty
prosto w twarz.
Liana wstrząsnęła się z niechęcią. Skrzyżowała ręce na piersiach,
chcąc jakby obronić się przed czymś obrzydliwym. Mocno zagryzła
usta. Było dla niej niemożliwością stanąć przed oskarżycielką, spoj- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl