[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Od wieków tej ja zawezwę gorąco:
Kto jesteś nie wiem śmiertelnym czy cieniem,
Ale mnie widzisz w potrzebie straszliwéj,
Odpowiedz, poradz!... Zmiertelnym już b y ł e m,
Nie j e s t e m dom mój Mantua, a niwy
Lombardii moją ojczyzną nie żyłem
Za Julijusza, acz w on czas zrodzony,
Raczej gdy August przyświecał nad Rzymem,
A Jowisz niebem sprawował zmyślony.
Wtedy ja byłem poetą i rymem
O Anchizesa głosiłem nasieniu,
Co z Ilijonu uszło spalonego
Lecz ty, ach! czemuś powrócił cierpieniu?
Patrz oto góra radości dlaczego
Nie podążyłeś, gdzie prawdy stolica?...
A ja: O Mistrzu poznaję-ć Wirgili!...
I wraz rumieniec zapalił mi lica
58
Si ch a bene sperar m era cagione
Di quella fera alla gaietta pelle... etc.
Bardzo niezgrabnie ten wniosek o pomyślności w podróży ze zwierzęcia na drodze spotkanego tłumacze i
komentatorowie kusili się wywodzić, dla nas (Słowian) jest to niezmiernie naturalnym; nie wchodzę tutaj, czy
lonza leggiera znaczy F l o r e n c j ę albo inne alegoryczne ma w wycieczce swojej posłannictwo, co do
archeologów więcej niż do estetycznego poglądu na poemat należy.
311
I rzekłem: Od tej nie opuść mię chwili,
Ile żeś wieszczów światłością i czołem,
Ile że zródłem jesteś prze-obfitym,
Gdzie i ja czasu znużenia czerpnąłem,
SkÄ…d wszystko u mnie, co niepospolitym!
Jeśli mi powrót zarzucasz niewczesny,
Patrz oto żywa przede mną zapora,
Która mię w lament wprawiła bolesny,
Od ciebie rady chcÄ™ jak od doktora .
A on: Do innej podróży się sposób,
Tej ci wilczyca zabroni tak chciwa,
%7łe lubo wiele zgładziła już osób
(I wielu jeszcze przyszłość nieszczęśliwa),
Niczym się nażreć nie może to zwierzę,
Ale po strawie gÅ‚odniejsze niż pierwéj;
Ona i inne zużywa lubieże,
Z wieloma twory Å‚Ä…czÄ…c siÄ™ bez przerwy,
Ale nadbieży c h a r t, ten ją owładnie
Bo żądze jego nie będą ziemskiemi;
Raczej o cnotę um miłość zagadnie.
Pomiędzy Feltro a Feltro po ziemi,
Dla której czysta skonała królewna,
Eurjal, Turnus i Niso on gończy
Pies za wilczycą podąży aż gniewna
W otchłaniach, które kolebką jej, skończy.
Przeto idz za mną, jąć będę przodkował,
Ale przez państwo wynijdziesz stąd wieczne,
Gdzie będziesz słyszał i będziesz żałował
Lamentujących za życie bezpieczne.
Gdzie będziesz duchy oglądał, jak płaczą,
Przez wieki końca żebrzące, bez końca,
I te, co kiedyÅ› zbawienie zobaczÄ…,
Jaśniejsze przeto iż tęsknią do s ł o ń c a.
Lecz jeśli owdzie, skąd słońce to świeci,
Podążysz chucią, nie moja już droga:
Ja wrócę czystszy niech z tobą uleci
Przez nieodzowność wyroków do Boga,
Gdzie radość wieczna i kędy, żem krzywy,
Do panowania i tronów, i chwały
Nie jestem furtą o! bardzo szczęśliwy,
Komu się takie urzędy dostały!
Więc ja: Poeto! przez Boga żywego,
Którego jeszcze nie znałeś Poeto!
Sprawuj mną niechbym uniknął raz złego
I, kędy lament, zobaczył mów: gdzie to ?
Do furty Piotra Zwiętego mię prowadz .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Więc tak Wirgiliusz pocznie mi przodkować.
312
DRUGA PIEZC
Skonały światła dziennego promienie,
A szare mroki, co idÄ… za niemi,
Okryły prace i wszelkie stworzenie,
Krom mnie jednego, spoczęło na ziemi.
Podróży znojem i znojem współczucia
Na ciągłą walkę zmieniłem oddechy:
Zwłaszcza że umysł, z dziennego okucia
Wyzuty, wierniej malował mi grzechy.
O Muzy! i ty, potęgo tworzenia!
Swoich mi natchnień nie odmów na dobie,
I ty, co lotne utrwalasz widzenia,
Pamięci! próbę nastręczam i tobie.
Więc rozpocząłem tak:
Wieszczu niżeli
W przeszłości otchłań stąpimy głęboką,
Zważ, czyli wytrwam? bo są, co widzieli,
Jako Eneas, acz równie miał oko
Zmiertelne temu człek zdrowej uwagi
Ani się będzie dziwował, gdy wspomni,
Jak pełną miarę i jakiej to wagi
Do jego losów wiązali potomni.
Skąd i Bóg, złego odwieczny pogromca,
Pobłogosławił wędrówkom Enea,
%7Å‚e jako Ojciec nie obcy Å‚akomca
Na siedmiu wzgórzach nim zatknął trofea,
Już pierwej o czym śpiewałeś uczenie
Te rzeczy palec odsłonił mu Boży;
I że Anchiza starego nasienie
Rzymowi kamień węgielny założy.
Co większa, wniósłbym o tymże pielgrzymie,
%7łe może celom służył oddalonym
I tym, co pózniej usiedli na Rzymie
W tyjarze Piotra i w płaszczu złoconym.
Bo i z dwunastu w y b r a n e n a c z y n i e
Pielgrzymowało z Anioły Bożemi
Po słodkość prawdy lecz mojej przyczynie
Czyliż ktokolwiek zaufał na ziemi?
Jam nie Eneas, nie Paweł i u mnie
I u znajÄ…cych mnie tyla nie warty,
Więc jeśli przeczę, to zechciej rozumnie
Osądzić prawy-m, czy tylko uparty?
To mówiąc, byłem jak człowiek niestały,
Który co chwila odwleka zaczęcie,
I u stóp ciemnej wstrzymałem się skały,
Ile niewczesnym bacząc przedsięwzięcie.
313
Alić się do mnie cień ozwie wspaniały:
Zwątpienia twoje znam (ileż to razy
Szlachetną one porywczość cofały,
Jak zwierza-cienia fałszywe obrazy!),
Lecz abyś trwogę pokonał niesławną,
Wiedz, kto mnie natchnął współczuciem dla ciebie,
Niżeliś o nie zawezwał niedawno.
Jam z owych, którzy ni w Piekle, ni w Niebie,
Ale w limbowym przestajÄ… czekaniu;
Tam skoro dumam głos cichy, lecz miły,
Przeanielskiemu podobny śpiewaniu,
I oczy słońca jaśniejsze sprawiły,
%7łe usłuchałem rad świętej dziewicy.
«MantuaÅ„czyku mówiÅ‚a o którym
Nie dość, że w twojej i obcej stolicy,
Ale i w świecie powieści są wtórym,
Patrz oto człowiek, którego na ziemi
Kochałam smutny, gdy w miejscu bezludnym
Przeszkody znalazł cofnięty jest niemi.
Czyli już zbłądził? nie sądzę lecz w trudnym
Zdarzeniu, własnej nieufna przyczynie,
Zaklinam ciebie, ty słowy wieszczymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]