[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kirstie jeszcze kilka sekund po jego wyjściu wstrzymywała
oddech. Co to będzie za ulga wyrwać się stąd, uciec od niego,
pomyślała. Przy nim przeżywam tylko huśtawkę nastrojów. Dziękuję
bardzo, obejdę się.
Lucio nigdy nie zadowoli się jedną kobietą. Jak pracuje, to
pracuje, jak się bawi, to się bawi - najprawdopodobniej uważa, że mu
się należą przyjemności. Cóż, trafiła kosa na kamień, spotkał kobietę,
która nie ma zamiaru stosować się do jego reguł. Już nie. Jak tylko
uda się jej zorganizować podróż, zabierają się stąd, czy to się Becky
spodoba, czy nie.
Skończyła śniadanie i wróciła do swojej sypialni. Kiedy
podniosła słuchawkę telefonu, stwierdziła, że jest głuchy.
Zmarszczyła brwi. Czyżby Lucio maczał w tym palce? Energicznym
krokiem udała się do jego sypialni, lecz go nie zastała. Zeszła więc na
dół do gabinetu. Tam go również nie było.
W kuchni natknęła się na Mariettę.
- Nie wiesz, gdzie jest Lucio? - spytała bez żadnych wstępów.
Gospodyni wzniosła oczy do nieba.
- Jakieś dziesięć minut temu wypadł jak burza gradowa. Nie
powiedział, dokąd idzie.
139
anula
ous
l
a
and
c
s
- Dlaczego mój telefon nie działa? Marietta zrobiła zdziwioną
minę.
- Nie wiem. - Podniosła słuchawkę aparatu w kuchni i pokręciła
głowa. - Zaraz się tym zajmę - obiecała.
Becky wstała pózno i spędziły cały dzień przy basenie. Z
samego rana zastęp ludzi uprzątnął ogród i nic już nie przypominało o
wczorajszym przyjęciu.
- To była cudowna impreza - zaczęła Becky, przewróciła się na
plecy i spojrzała na matkę siedzącą na krawędzi basenu z nogami w
wodzie.
- Cieszę się, że się dobrze bawiłaś.
- Poznałam mnóstwo ludzi. Mam mnóstwo zaproszeń.
Kirstie serce zamarło.
- Przykro mi, kochanie, ale nie zostaniemy już tu długo.
Zaczęłam przygotowania do powrotu.
- Co? - Becky spojrzała na matkę z niedowierzaniem. -
Dlaczego? Myślałam, że spędzimy tu całe wakacje. Co się stało?
Dlaczego zmieniłaś plany?
- Nic się nie stało. Martwię się o firmę. Nigdy nie zostawiałam...
- Nie wierzę - wybuchnęła Becky. - Chodzi o ojca, tak? Znowu
się z nim pokłóciłaś. Co się z tobą dzieje, mamo? Każdy widzi, że
jesteście w sobie zakochani, ale wy się ciągle kłócicie.
- Nie kocham twojego ojca - zaprzeczyła Kirstie z mocą. - Jest
taki...
140
anula
ous
l
a
and
c
s
- Jaki? Jest dobry, łagodny, kochający. Nawet jeśli ty
wyjedziesz, ja zostaję. W życiu nie miałam takich fantastycznych
wakacji. Nie możesz mnie zmusić, żebym pojechała z tobą.
Kirstie przymknęła powieki. Właśnie tego się obawiała.
- Nie masz wyboru, Becky - oświadczyła. - Wyjedziemy obie.
Koniec, kropka.
- Co na to tata? - W odpowiedzi Kirstie tylko westchnęła. -
Jeszcze nic mu nie powiedziałaś, tak? Masz zamiar zniknąć i niech się
martwi. Gdzie on teraz jest? Chcę z nim porozmawiać.
- Twój ojciec wyszedł.
- To do niego zadzwonię.
- Telefony nie działają.
- Nienawidzę cię!
Kirstie czuła się, jak ugodzona nożem w serce. Nigdy się nie
spodziewała, że usłyszy takie słowa od córki.
- Zobaczysz go jeszcze, kochanie - perswadowała. - Nie
zabraniam ci go widywać. Po prostu uważam, że dość tego lenistwa.
Ojciec też już się wyrywa do pracy.
Becky nic nie odpowiedziała. Odwróciła się i powoli odpłynęła
w drugi koniec basenu. Przez resztę dnia dąsała się i milczała.
Lucio wrócił dopiero przed dziewiątą. Wyglądał na zmęczonego
i wymizerowanego, lecz Kirstie wcale mu nie współczuła.
- Co zrobiłeś z moim telefonem? - spytała z miejsca.
- Co ja zrobiłem z...
- Nie działa.
141
anula
ous
l
a
and
c
s
- Zaraz się tym zajmę. Gdzie chciałaś dzwonić?
- Na lotnisko.
- Więc nie zmieniłaś decyzji?
- Nie.
- Co z Rebeką?
Kirstie wzruszyła ramionami.
- Nie jest zachwycona, tak? Nie mam jej tego za złe. Bóg jeden
wie, co ty sobie wbiłaś do głowy, ale nie powinnaś kazać jej cierpieć z
tego powodu. - Umilkł, jak gdyby się nad czymś zastanawiał. - Skoro
się upierasz, że musisz jechać, przynajmniej pozwól jej zostać tutaj.
Przywiozę ją, kiedy wakacje się skończą.
- Nie mogę się zgodzić - odparła Kirstie.
Sama myśl o tym ją przerażała.
- Dlaczego nie? - dopytywał się.
- Bo nigdy jej nigdzie samej nie zostawiałam. Tylko czasami
pozwalałam jej nocować u koleżanki.
- Kiedyś zawsze jest pierwszy raz. To duża dziewczyna. Prawie
dorosła kobieta. I wiesz, że ze mną jest bezpieczna.
Kirstie zaczęła rozważać tę propozycję. Wiedziała, że Becky
będzie uszczęśliwiona, ale czy można zaufać Luciowi?
- Masz zamiar spędzić resztę lata tu, w Barcelonie?
Skinął potakująco głową, przyglądając się jej bacznie spod
wpółprzymkniętych powiek. Nie widziała jego oczu, lecz czuła na
sobie moc jego spojrzenia.
Czy mogę mu zaufać?
142
anula
ous
l
a
and
c
s
- Spytam Becky, co p tym sądzi - obiecała słabym głosem.
Lucio natychmiast się rozpromienił.
- Więc poszukajmy jej.
- Jest u siebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl