[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łem, że stać panią na to, by się poświęcić dla dobra muzeum.
Szkoda, że to nie pani zadzwoniła do prasy. Wtedy nawet i
zawieszenie w obowiązkach byłoby zbędne.
Noelle patrzyła na szefa z niedowierzaniem.
- Przecież takie postępowanie byłoby nieetyczne!
- Etyka siÄ™ nie liczy, gdy w grÄ™ wchodzi coÅ› tak cennego jak
szczęka Epanterias. Dotychczas znaleziono jedynie niewielkie
fragmenty trzech szkieletów. Dla ocalenia takiego okazu pra
wdziwy paleontolog nie cofnÄ…Å‚by siÄ™ przed niczym.
- Przed niczym? Czyli co, miałam kłamać? Kraść? Nie do
chować tajemnicy?
- Oczywiście. Utracenie tego okazu jest wprost niewybaczal
ne. Jeśli o mnie chodzi, i gdyby to było konieczne, mogłaby pani
126 DINOZELLA
nawet przespać się z właścicielem. Cholera! Gdybym ja był
kobietą, na pewno bym to zrobił.
Oniemiała. Jeden rzut oka na szefa wystarczył, aby ją prze
konać, że dla takiego człowieka nie ma nic świętego.
- %7łal mi pana, jeżeli pan naprawdę tak myśli - powiedziała
wreszcie. - W tych okolicznościach nie będę czekać z wypowie
dzeniem nawet przez miesiÄ…c. Jeszcze dziÅ› definitywnie opuszczÄ™
muzeum.
Doktor Peabody skinął głową.
- Myślę, że bardzo mądrze pani robi.
Noelle okręciła się na pięcie i wyszła. Idąc do samochodu z
ostatnią paczką książek, odwróciła się i popatrzyła na gmach
muzeum. Przez tyle lat biła głową o mur - zaciekle walczyła o
to, by otrzymać pracę w terenie, domagała się możliwości bada
nia prawdziwych okazów, a nie odlewów, robiła wszystko, żeby
udowodnić, iż jest prawdziwym, poważnym paleontologiem.
A teraz pozostawiała owe zmagania na zawsze za sobą. Lecz,
o dziwo, zamiast smutku i uczucia przegranej, ogarnęła ją osob
liwa ulga. Doszedłszy do samochodu, zauważyła, że już zdążono
usunąć z okna samochodu specjalne oznakowanie uprawniające
do korzystania z parkingu obok muzeum. TÄ™ ostatniÄ… zniewagÄ™
skwitowała uśmiechem pełnym ironii i politowania.
Na szczęście dla stanu jej umysłu oraz konta bankowego,
ludzie pracujący w studiu wykazali więcej zrozumienia. Wszy
scy byli pełni współczucia, a nawet oburzeni na gazetę, która
zamieściła wiadomość z nie sprawdzonego zródła.
Noelle została wezwana do dyrektora, który ją osobiście za
pewnił, że jej praca w telewizji jest nadal aktualna.
Dzięki niestrudzonym a wścibskim dziennikarzom całą ponu
rą historię o zniszczeniu szczęki Epanterias zdążono zamieścić
już w porannym wydaniu. I nawet dołączono komentarz muze
um. Czytając między wierszami, Noelle domyśliła się, że Matt
właśnie tam zaniósł pozbierane kawałki kości. Ucieszyła się, że
nie wymieniono nazwiska zamieszanych w całą aferę braci. Jej
DINOZELLA 127
niestety nie oszczędzono. Z artykułu oraz wypowiedzi rzecznika
muzeum wynikało, że ona sama ponosi całkowitą winę za zni
szczenie cennej skamieniałości.
Nie wierzyła własnym oczom, gdy zobaczyła, że wiadomość
o wyrzuceniu jej z pracy zamieszczono na pierwszej stronie.
Dyrektor studia przejął się tym wydarzeniem bardziej niż jej
najbliżsi krewni, którzy od razu wpadli w wojowniczy nastrój.
- Nikt, kto panią zna, nie uwierzy w te brednie - pocieszał
Woody. - Wie pani, zadzwoniłem do mojej znajomej, która pra
cuje w jednej z głównych stacji telewizyjnych. Proszę się z nią
skontaktować i przedstawić swoją wersję. Ta znajoma nazywa
się Beverly Estrada. Mówiła, że da pani szansę wypowiedzenia
siÄ™ publicznie.
Noelle zalała fala wdzięczności.
- Nie wiem, jak mam panu dziękować.
- Ależ nie ma za co. Gdybyśmy nie byli małą, lokalną stacją,
sam bym wystąpił przed kamerami i chwalił panią pod niebiosa.
To muzeum, zwalniając panią, postąpiło podle. Tak mi przykro.
Naprawdę. Ale my zyskaliśmy na tym, co oni stracili. Rozma
wiałem już z kilkoma osobami na temat rozszerzenia zasięgu
Przygody z prehistorią". Od dawna chcieliśmy nadawać więcej
audycji z pani udziałem i teraz nadarza się okazja.
Z wyrazami współczucia i poparcia dzwonili rodzice słucha
czy, a nawet kilkoro dzieci. Lecz nie Jason Reilly. Było to bardzo
przykre i zupełnie niezrozumiałe. Noelle zadzwoniła do państwa
Swansonów i dowiedziała się, że chłopiec nie chce z nią rozma
wiać. Wobec tego pojechała do niego do domu - tylko po to,
żeby usłyszeć to samo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]