[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nettie złamała nogę, a nasza dawna gospodyni poszła na emeryturę. Kiedy wrócę z Europy,
poszukam sobie nowego mieszkania, bo widzę, że tu już wszystko idzie gładko.
Case otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił. Kiedy się wreszcie
odezwał, Maddie wyczuła, że celowo zmienił temat.
Skoro już mówimy o gospodyniach, miałem okazję poznać waszego Franka.
Spodziewałem się kogoś zupełnie innego.
Wiem uśmiechnęła się Maddie ale on jest wspaniały. Tak świetnie prowadzi dom,
że nie potrafię sobie wyobrazić, jak byśmy sobie bez niego poradzili.
Skąd się u was wziął?
Pracował u ojca wiele lat temu. Tata zawsze mu powtarzał, że jeśli będzie kiedyś szukał
pracy, ma się do niego zgłosić. Oczywiście miał na myśli pracę w restauracji, bo Frank służył
w wojsku jako kucharz. Parę miesięcy po tym, jak ostatnia gospodyni odeszła, a ja wróciłam
do domu, Frank zjawił się u nas i powiedział, że stracił żonę i pracę i chciałby się znowu
zatrudnić u ojca.
Jego żona zmarła? zapytał Case.
Nie, uciekła z wędrownym kaznodzieją.
Ach, tak westchnął Case.
W każdym razie ciągnęła dalej Maddie zanim ktokolwiek się zorientował, Frank
wprowadził się do pokoju gościnnego i przejął obowiązki gospodyni. Gotuje, sprząta, robi
zakupy, zajmuje się dziadkiem, pilnuje, żeby ciotka Nettie zażywała swoje lekarstwa
jednym słowem, stał się najważniejszą osobą w rodzinie.
Jak widzę, twoja rodzina chętnie wita nowych członków mruknął Case, wpatrując się
w spowity mgłą ogród.
W jego głosie zabrzmiała tęskna nuta. I wtedy właśnie Maddie doszła do wniosku, że
Case owi Branniganowi nie uda się jej nabrać na opowieści o smutnej sierocej doli. Nie
wiedziała, po co przyjechał, ale na pewno nie dopuści do tego, by po raz drugi zrobił z niej
idiotkę.
Case zapytała wprost po co się tu zjawiłeś? Case odwrócił się i spojrzał na nią.
Przyjechałem po swoją żonę.
Maddie zadrżała, coraz trudniej przychodziło jej zachować spokój.
Nie masz żony. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Chyba że ożeniłeś się z tą rudą
seksbombą.
Z jaką znowu rudą seksbombą? Case zamrugał zdziwiony.
Powiedziano mi, że wyjechałeś z jakąś rudowłosą pięknością. Pewnie to twoja szefowa?
Ach, więc o to chodzi? roześmiał się Case, a jego białe zęby zalśniły w ciemności.
Myślałaś, że porzuciłem cię dla innej? Maddie, ty...
Zrobił krok w jej stronę. Maddie cofnęła się, wyciągając ręce obronnym gestem.
Nie dotykaj mnie powiedziała z desperacją w głosie. Bała się, że znowu zacznie ją
całować. Nie życzę sobie, żebyś mnie dotykał.
Case westchnął, ale się zatrzymał.
To nie było tak, jak myślisz, Maddie.
Wszystko mi jedno.
Wcale nie zaprzeczył, a ona przestraszyła się, że z oczu wyziera jej zraniona kobieca
duma.
Wszystko mi jedno powtórzyła dobitnie. Nie obchodzi mnie, dlaczego wyjechałeś.
Liczy się tylko to, że do niczego nie doszło. Nie jestem twoją żoną, dzięki Bogu, i nigdy nią
nie będę.
Dałaś mi słowo, Maddie.
Ty też dałeś mi słowo! krzyknęła. Ja byłam na umówionym miejscu. Czekałam na
ciebie. A ty gdzie byłeś, do diabła?
Za pózno ugryzła się w język. Teraz już wiedział, że wtedy w Cancn wcale nie zmieniła
zdania. A niech to!
Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że dopiero teraz zapytałaś mnie, dlaczego się wtedy
nie zjawiłem? zapytał cicho Case.
To dlatego, że tak mało mnie to obchodzi oświadczyła. I jestem ci wdzięczna, że
powstrzymałeś mnie przed popełnieniem gigantycznej pomyłki.
Wtedy to nie była pomyłka i tym razem też nie będzie.
Nie ma żadnego tym razem . To już koniec. Tym razem nie uda ci się zamydlić mi
oczu, Brannigan. Mam swoje plany i nie zamierzam ich zmieniać tylko dlatego, że się tu
nagle pojawiłeś.
Pózniej porozmawiamy o twoich planach przerwał jej Case. Najpierw chcę ci
wyjaśnić, dlaczego musiałem wyjechać z Cancn. A ty mnie wreszcie wysłuchasz, do jasnej
cholery!
Może tym razem powinna go wysłuchać? Szczerze mówiąc, była bardzo ciekawa, co ma
jej do powiedzenia. W jaki sposób zamierza wytłumaczyć obecność tej rudej seksbomby.
Będzie jej wmawiał, że to siostra? Nie ze mną takie numery! pomyślała.
Skrzyżowała ramiona i oparła się o ścianę domu.
Dobrze. Zamieniam się w słuch.
Mówiłem ci, że pracuję dla rządu zaczął.
Tak. To pewnie też jakiś wymysł.
Do diabła, Maddie! Case przerwał i wziął głęboki oddech. Zamknij się na chwilę i
posłuchaj dodał już spokojniej.
Zaskoczona jego wybuchem, Maddie potulnie skinęła głową.
To nie był żaden wymysł ciągnął Case. Pracuję... to znaczy pracowałem dla rządu.
Brygady antynarkotykowe. To niewdzięczna i niebezpieczna praca, aleją lubiłem. Do czasu.
Kiedy cię poznałem, byłem na urlopie. Czułem się zmęczony i wewnętrznie wypalony.
Pragnąłem odmiany. Do Cancn przyjechałem na urlop, a także po to, żeby się zastanowić, co
robić dalej ze swoim życiem. Zresztą już o tym rozmawialiśmy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]