[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sprzedawcy uliczni nieśli swój towar na ramionach, udając się do pobliskich wiosek, gdzie
jak wiedzieli, nie znajdą nań klientów. Młodzi chłopcy o ogolonych głowach i sennych oczach
zamiatali ulicę przed sklepami, gdzie pozwalano im spać, żeby odstraszyć złodziei. Bezzębni
starcy o ciałach znękanych bezsennością siedzieli obok wyschniętych aryków na skraju ulic,
oczekując nadejścia poranka lub śmierci.
Lejla i Pawica przeszły koło opuszczonej piwnicy, w której Mułła Mirza męczył się
poszukując złota, koło podziemnej świątyni, gdzie zbierali się na modlitwę %7łydzi w czasach, gdy
zmuszano ich do przejścia na islam, a oni nadal wyznawali judaizm. W pobliżu bramy getta stał
duży ceglany budynek o koślawych ścianach z drewnianymi drzwiami pomalowanymi na
jaskrawoniebieski kolor. Te drzwi świecące w mroku prowadziły do mykwy.
Pawica miała ochotę zawrócić i zniknąć w ciemnościach aksamitnej zimnej nocy. Trzymano
ją jednak za rękę, nogi zrobiły się słabe, głos wiązł w gardle.
Usłyszała, że Lejla puka do drzwi. Potem czyjaś ręka uniosła drewniany drąg ryglujący je od
środka. Zobaczyła poziome rysy w drewnie, tam gdzie odłupała się farba przy otwieraniu drzwi,
oraz starą kobietę - bladą, kościstą, o zbrużdżonym obliczu, płonących oczach i
srebrnoniebieskich włosach nierównej długości zwisających po obu stronach twarzy.
- Znowu ty - warknęła starucha na widok Lejli. - Jesteś mi jeszcze winna za ostatni raz.
Była to Mama Akuszerka. Jej mąż prowadził mykwę.
Lejla weszła, odsuwając ją na bok i szepcząc, że wkrótce zapłaci. Pociągnęła za sobą córkę.
Weszły do wielkiego pomieszczenia o ceglanych ścianach i wysokim suficie. Na środku
znajdował się basen z wodą, do którego przychodziły się myć kobiety po odwiedzeniu studni.
Pomieszczenie było ciemne i teraz puste, ale za dwie godziny wypełnią je gołe kobiece ciała i
echo ich głosów. Co rano mąż Mamy napełniał basen wodą ze studni, zimną, za to czystą.
Kobiety śpieszyły się, żeby wejść do basenu wcześnie, zanim wykąpie się w nim zbyt wiele osób.
Schodziły po drabinie, siadały na wąskim pomoście i zmywały z siebie dwutygodniowy brud. Do
chwili zamknięcia mykwy i opróżnienia basenu przez męża Mamy woda zrobi się czarna.
Lejla poprowadziła Pawicę ku małym drzwiczkom na końcu pomieszczenia. Przeszedłszy
przez nie, znalazły się na pustym podwórku ze studnią. Lejla podeszła do studni i przystanęła.
Akuszerka zbliżyła się do niej z trzymaną w jednej ręce latarnią, która rzucała wokół mdłe, żółte
światło, pogłębiając jeszcze bruzdy na jej twarzy. Drugą rękę położyła Lejli na czole.
- Stań się czysta i niewinna - powiedziała - i zmyte niech zostaną wszystkie twoje grzechy, a
twoje ciało niech będzie niepokalane jak ciało nowo narodzonego dziecka.
Skinęła głową w stronę Pawicy.
- Pójdzie z tobą? - spytała.
- Będzie tylko patrzeć.
Studnia była ciemna i wilgotna, oblepione mokrym mułem schody wąskie i śliskie. Lustro
wody znajdowało się jakieś czterdzieści stopni poniżej powierzchni ziemi.
Lejla stanęła na małym pomoście przy końcu schodów, żeby się rozebrać. Córka patrzyła, jak
zdejmuje z siebie kolejne ciemne warstwy i z wolna spod zasłon wiecznie otulającego ją
materiału wyłaniają się jej kształty. Pawica była oszołomiona. Lejla jaśniała w księżycowym
świetle niczym zjawa, jej włosy przypominały złoty potok, skóra miała kolor ciepłego mleka,
ciało było miękkie, uświęcone, doskonałe. Pawica wpatrywała się w matkę i zanim jeszcze Lejla
dotknęła wody, ujrzała ją utopioną w studni.
Przerażona zamknęła oczy i usiłowała odegnać tę wizję. Spojrzawszy znowu na Lejlę,
zapragnęła wrócić do chwili poczęcia, do czasu gdy powstawała z ciała matki - do miejsca, gdzie
był spokój i piękno.
Zacisnęła wargi, a łzy popłynęły jej po policzkach. Lejla zanurzyła stopy w wodzie. Kręgi,
które powstały, rozszerzały się, aż sięgnęły ścian studni, po czym wróciły, obejmując jej nogi,
biodra, talię. Trzymając się obiema rękami brzegu pomostu, zanurzyła się, by woda sięgała jej do
piersi, a potem wyżej, po ramiona i szyję.
Zatrzymała się i przez jedną ulotną chwilę jej zielone oczy przeszywały ciemność. Potem
zniknęła.
Zniknęła po koniuszki złotych włosów. Zniknęła po czubki palców, które dopiero co tak
mocno trzymały pomost. Pawica widziała kręgi, które powracały na skraj studni.
Wciągnięta przez duchy utopionych kobiet. Wciągnięta przez studnię.
Pawica rzuciła się do przodu, zanurzyła ręce w wodzie. Gorączkowo przeszukiwała ją
wzrokiem, na próżno machała rękami, sięgając coraz głębiej, aż nagle poczuła zimny uścisk
śmierci, gdy chwyciła ją biała dłoń o długich palcach. Krzyknęła i zaczęła się wyrywać.
Lejla wychyliła głowę z wody, chwytając powietrze. Wargi miała sine, oczy jak szklane. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl