[ Pobierz całość w formacie PDF ]

snęła powieki, pewna, że zamierza odejść. Lecz gdy je otworzyła, mierzył ją badawczym
spojrzeniem z drugiego końca pokoju.
- Niemożliwe - orzekł z niezachwianą pewnością.
- Ale to prawda.
- Żądasz, żebym uwierzył, że opuściłabyś mnie, gdybyś oczekiwała mojego dziec-
ka?
- Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Prawdę mówiąc, przypuszczam, że zostało
poczęte w dniu pożegnania.
- Uważasz mnie za durnia? Liczysz, że uwierzę w takie bajki i będę utrzymywał
cudze dziecko? Jeśli potrzebujesz pieniędzy, powiedz wprost, to wypiszę ci czek.
- Myślałam, że lepiej mnie znasz.
- Ja też, ale się zmieniłaś.
- Nie chcę od ciebie niczego! - wykrzyknęła wbrew rozsądkowi.
Przypuszczała, że wcześniej czy później będzie potrzebowała wsparcia finanso-
wego. Specjalista doradzał, żeby odeszła z pracy, w obawie czy donosi ciążę, ale musiała
z czegoś żyć. Nie przyjęłaby jednak pomocy od Bryna po oskarżeniach o oszustwo i
zdradę. Z drugiej strony, nie mogła go za nie winić, skoro zrobiła wszystko, żeby jej
uwierzył.
- Jeżeli będę potrzebowała pomocy, poproszę rodzinę. Na pewno mi jej udzieli -
zapewniła, choć miała cichą nadzieję, że do tego nie dojdzie. - Przecież cię tu nie zapra-
szałam - dodała. - Po co przyjechałeś?
Bryn dość długo milczał. Potem wzruszył ramionami.
- Czuję się w jakiś sposób odpowiedzialny za ciebie. W końcu nadal jesteś moją
żoną. Kiedy twój brat...
- Który? Zabiję zdrajcę!
- Nieważne. Nieprędko przekonałem go, że proszę o wyjawienie sekretu dla two-
jego dobra. Wszyscy w domu bardzo się o ciebie martwią. - Przerwał, zerknął znacząco
na jej wypukły brzuch. - Czy wiedzą o ciąży?
- Jeszcze nie.
Zataiła ją przed nimi, żeby oszczędzić im dodatkowych strapień. Już na samą wia-
domość o rozstaniu z Brynem przeżyli wstrząs, tym większy, że nie podała przyczyny.
Oferowali pomoc, chcieli służyć radą, ale odrzucała wszelkie propozycje. Matka przyje-
chała do Dunedin na tydzień zaraz po jej wyjeździe z Rivermeadows, ale nawet ona nic z
Rachel nie wyciągnęła. Lecz gdyby ktoś z rodziny teraz ją odwiedził, nie zdołałaby ukryć
swego stanu. Zdawała sobie sprawę, że będzie musiała ich uprzedzić, zanim ktokolwiek
złoży jej wizytę.
- Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań - zapewniła ponownie. - Oficjalnie
pozostajemy w separacji. Dostałeś dokumenty od mojego prawnika?
- Tak, ale to bez znaczenia. Nie mogę pozostawić mojej żony bez środków do ży-
cia.
- Nawet jeśli uważasz, że wmawiam ci cudze dziecko, żebyś utrzymywał je i mnie?
Zdecyduj, co bardziej szkodzi twojej reputacji - rozwód, czy wiarołomna żona?
Bryn zmarszczył brwi, przeczesał ręką włosy.
- Zrozum, doznałem szoku, sam nie wiem, co myśleć. Zbyt głęboko wrosłaś w
moje serce, bym mógł zostawić cię w potrzebie. Stałaś się cząstką mnie samego.
Mimo że słyszała wyraźnie w jego głosie oburzenie i gniew, wychwyciła też nutkę
żalu. Ostatnie zdanie rozpaliło w jej sercu słaby płomyk nadziei. Wzięła głęboki oddech i
położyła ponownie rękę na wzdętym brzuchu.
- Przysięgam na wszystkie świętości, że to też cząstka ciebie. Zawsze byłeś i pozo-
stałeś moją jedyną miłością.
Oczy Bryna rozbłysły na ułamek sekundy, lecz zaraz znów pociemniały. Patrzył na
nią z niedowierzaniem, niemal wrogo.
- Trudno uwierzyć w taki nonsens. Gdybyś nosiła w łonie moje dziecko, nie mia-
łabyś powodu, żeby uciekać. Przecież nie kryłem, że marzę o powiększeniu rodziny.
- Właśnie dlatego odeszłam. To cud, że w ogóle zaszłam w ciążę.
- W wyniku boskiej interwencji? Moje gratulacje! - skomentował z przekąsem.
- W dniu mojego wyjazdu specjaliści do reszty rozwiali moje nadzieje na urodzenie
zdrowego dziecka - wyznała wreszcie. - Nadal nie wiadomo, czy nie stracę naszego syn-
ka.
- Synka?
- Tak wykazało badanie USG. Podobno na razie zdrowo się rozwija, ale lekarze nie
wykluczają możliwości poronienia, przedwczesnego porodu lub wystąpienia wad roz-
wojowych.
- To nadal nie wyjaśnia, dlaczego mnie porzuciłaś...
- Okłamałam cię. Nikt dla mnie nie istniał prócz ciebie. Kiedy okazało się, że jed-
nak zaszłam w ciążę, nie wróciłam i nie wyznałam całej prawdy, ponieważ nadal nie ma
pewności, że mały przyjdzie na świat żywy i zdrowy.
Bryn przez cały czas patrzył jej w oczy, jakby usiłował wyczytać z nich prawdę.
Nie odwróciła ich w nadziei, że wreszcie uwierzy, że tym razem go nie okłamuje. Wi- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl