[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Przyjechałem w odwiedziny do moich dzieci.
 Nick...
 Przywiozłem ci też coś od twojej przyjaciółki
Mary Curran, która bardzo się zmartwiła, że tak szy-
bko opuściłaś statek, nie pożegnawszy się z nią.
 Nick podał Jennie małą kopertę.
120 Maureen Child
Już w pierwszym zdaniu zdołał wzbudzić w niej
poczucie winy  była tak beznadziejna, że ewaku-
ując się z okrętu, nie pomyślała nawet o Mary.
 Tu jest jej adres mejlowy i numer telefonu. Pro-
siła, żebyś się z nią skontaktowała.
 Hm, dziękuję.  Jenna sięgnęła ostrożnie po
przesyłkę.
 Gdzie są chłopcy?  Nick wpatrywał się w nią
intensywnie, bez cienia uśmiechu, z wyrazem zim-
nej determinacji na twarzy.
Nie odpowiedziała mu, ale odruchowo spojrzała
w stronę salonu, z którego dobiegały radosne popis-
kiwania. W jednej chwili rysy Nicka złagodniały
i po raz pierwszy w życiu Jenna dostrzegła niepew-
ność i wahanie w oczach człowieka, który zawsze
wydawał jej się wyjątkowo pewny siebie i opanowa-
ny. Najwyrazniej pierwsze spotkanie z własnymi
dziećmi potrafiło wytrącić z równowagi nawet ta-
kiego wytrawnego gracza. Ruszył ostrożnie w stronę
kołyszących się leżaczków, jak saper zbliżający się
do uzbrojonego granatu. Serce Jenny ścisnęło się na
widok tego dumnego mężczyzny klękającego przed
jej synkami i z wielkim przejęciem wpatrującego się
raz w jedną, raz w drugą małą istotkę.
 Który jest który?  szepnął, nie odrywając oczu
od dzieci i nie starając się nawet ukryć wzruszenia
w głosie. Takiego go jeszcze nie widziała. Gdzie
ironiczny dystans i zimna samokontrola? Jenna zbita
z tropu podeszła bliżej i uklęknęła obok Nicka.
 Nie, poczekaj, sam zgadnę.  Powoli wyciąg-
Namiętne noce 121
nął dłoń i delikatnie dotknął policzka jednego z chło-
pców wpatrzonego z zachwytem w gościa.  Ty jes-
teś Jacob, prawda?
W odpowiedzi Jacob posłał mu szeroki uśmiech
i zakwilił entuzjastycznie.
 A to Cooper.  Nick pogłaskał lekko po główce
malca, który przyglądał mu się z zainteresowaniem,
choć i z widoczną rezerwą.
 Tak.  Jenna nie była w stanie wykrztusić nic
więcej. Gardło miała ściśnięte, a w oczach łzy. Nigdy
się nie spodziewała, że jej synowie poznają własnego
ojca, który w dodatku okaże im tyle czułości. Gdy
opanowała już nieco drżenie głosu, dodała cicho:
 Naprawdę słuchałeś, gdy ci o nich opowiadałam.
 Oczywiście  odpowiedział, nadal wpatrując
się w dzieci jak zahipnotyzowany.  Dobrze ich opi-
sałaś. Faktycznie są bardzo podobni, ale różnią się
temperamentem. Widać to na pierwszy rzut oka.
I miałaś rację, są wspaniali.
 Tak, to prawda.  Jenna nigdy nie protestowała,
gdy ktoś doceniał jej dzieci. I jak zwykle w takich
sytuacjach łagodniała.  Nick, muszę cię o to zapy-
tać. Dlaczego przyjechałeś?
Spojrzał na nią i spokojnym głosem odpowie-
dział:
 %7łeby ich zobaczyć i żeby z tobą porozmawiać.
Byłem wściekły, kiedy wyjechałaś.
 Wiem, ale nie widziałam innego wyjścia.
Nick znów wpatrywał się w maluchy z wyrazem
radosnego zdziwienia.
122 Maureen Child
 Znalazłem wyjście z tej sytuacji, takie, w któ-
rym obydwoje nic nie tracimy.
 Nie tracimy?  Jenna usłyszała dzwonek
ostrzegawczy w głowie i wstała z kolan, gotowa do
obrony. Ledwie się powstrzymała przed porwaniem
synków na ręce i wybiegnięciem z domu w poszuki-
waniu bezpiecznej kryjówki. Nick podniósł się
z podłogi, a jego mina nie wróżyła nic dobrego.
 Wczoraj w nocy zrozumiałem, że istnieje ideal-
ne rozwiązanie naszego problemu.
 Jakiego problemu? Poprosiłam cię o alimenty,
to wszystko, nic więcej od ciebie nie chcę.  Jenna
odruchowo zasłoniła dzieci własnym ciałem, stając
pomiędzy nimi a Nickiem.
 Alimenty oczywiście dostaniesz.  Nick mach-
nął lekceważąco ręką.  Ale dla mnie to za mało.
Jenna poczuła, jak ogarnia ją panika.
 Czego jeszcze chcesz?
 Już ci mówię.  Nick unikał teraz jej wzroku, co
zaniepokoiło ją jeszcze bardziej.  Wiele ostatnio
myślałem i zdałem sobie sprawę, że przy blizniętach
musi być bardzo dużo pracy, za dużo dla jednej osoby.
 Tak, ale...  Jenna nie rozumiała, dlaczego na-
gle Nick nie patrzy jej w oczy i nerwowo bawi się
okularami.
 Dlatego wymyśliłem proste rozwiązanie.
 Przerwał jej gwałtownie.  Pomyślałem, że może- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl