[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wa. Wytłumaczyłem im, że taki ponury żart,
próba nastraszenia cię, że Peter wpadł do wody,
mogła się skończyć tragicznie.
98 SKRYWANA NAMITNOZ
Czy powiedzieli ci, dlaczego chcieli mnie
nastraszyć? spytała.
Zdecydowanym ruchem uwolniła ramiona.
Podobno zniecierpliwili się czekaniem na
ciebie oświadczył. Aha, czyli mu nie powie-
dzieli! Spodziewała się tego. Dowiedziawszy się
zapewne, jak Frazer ją potraktował, na pewno
nabrali przekonania, że już nie muszą się niczego
obawiać z jej strony, że nie stanie między nimi
a stryjem. Szkoda, że Maud zwolniła Carole
ciągnął Frazer. Ciotka uważa, że należałoby
ich posłać do szkoły z internatem.
Nie!
Jej własna tak spontaniczna reakcja mocno ją
zaskoczyła. Frazer, równie zdziwiony, ściągnął
brwi i spojrzał na nią takim wzrokiem, że serce
zabiło jej mocniej.
Tak ich bronisz? Dlaczego? A może sam się
domyślę? To dzieci Rory ego, więc...
To nie ma nic do rzeczy, czyimi są dziećmi
żachnęła się Rebeka. Helen i Peter żyją
w poczuciu zagrożenia, są niepewni, co z nimi
dalej będzie. Boją się. I dlatego są tacy nieznośni.
Ciągle zastawiają pułapki na otaczających ich
dorosłych, pragną dowodów na to, że są kochani
i potrzebni. Jeśli umieścisz ich w szkole z interna-
tem, zinterpretują to jako odrzucenie przez ciebie.
Już wystarczy, że tak rzadko widują rodziców...
Penny Jordan 99
Ty i Robert też mieszkaliście w internacie.
My wiedzieliśmy, że rodzice nas kochają.
Dokładali wszelkich starań, żeby nam wytłuma-
czyć, dlaczego muszą wyjeżdżać, a kiedy wracali,
otaczali nas miłością. Czy wiesz, że od mojego
przyjazdu Peter i Helen ani razu nie wspomnieli
o rodzicach? Wciąż ?owią tylko o tobie...
Przygryzła wargę. Przypomniała sobie, jak
czasami pragnęła, żeby przestali o nim opowia-
dać. Dzwięk jego imienia ranił jej serce, szczegól-
nie kiedy bez jego wiedzy przebywała pod jego
dachem.
Przyglądał jej się bacznie.
Wszystko, co mówisz, brzmi bardzo przeko-
nująco.
Praca z dziećmi to przecież ?oj zawód.
I właśnie dlatego ciocia Maud zadzwoniła do
mnie i poprosiła, żebym przyjechała.
Naprawdę?
Ton, jakim zadał to pytanie, i sposób, w jaki na
nią spojrzał, sprawiły, że Rebeka podskoczyła jak
oparzona. Chciała zapytać, jakie inne powody
przychodzą mu do głowy, lecz nie miała odwagi.
Wybąkała tylko:
Uprzedzałam ją, że nie życzysz sobie mnie
tutaj, ale... urwała, widząc, że jeszcze bardziej
marszczy brwi.
Dość tej rozmowy rzekł. Spróbuj jeszcze
100 SKRYWANA NAMITNOZ
zasnąć. Nie chcę, żeby lekarz zarzucił mi, że cię
zaniedbujemy i zamiast czuć się lepiej, jesteś
coraz bardziej chora.
Słusznie przyznała cierpko. Im szybciej
wyzdrowieję i wyjadę, tym będziesz bardziej
zadowolony. Doskonale zdaję sobie sprawę, że
już nie możesz się tego doczekać.
Położyła się i zaczęła podciągać kołdrę pod
brodę. Nagle jej dłonie zderzyły się z dłońmi
Frazera. Bezceremonialnie odsunął jej ręce
i wprawnymi ruchami zaczął ją szczelnie otulać.
Nie tylko ty masz doświadczenie z dziećmi
przypomniał jej, napotkawszy jej zdumione
spojrzenie. Kiedy skończył i już miał odejść od
łóżka, dodał całkiem innym tonem: Chyba tylko
twojej chorobie zawdzięczam, że nie domagałaś
się ode mnie przeprosin. Nie miałem pojęcia, że
sądziłaś, że to Peter wpadł do wody. Dlaczego od
razu o tym mi nie powiedziałaś?
Rebeka wytrzymała jego wzrok i spokojnie
odparła:
Uznałam, że to nie ma sensu.
Dziwne, że zamiast satysfakcji ogarnął ją smu-
tek. Szkoda, pomyślała, że nie możemy cofnąć
czasu i zacząć wszystkiego od nowa.
ROZDZIAA PITY
Ciii... Wujek Frazer zabronił nam ją budzić!
Rebeka z ociąganiem uniosła powieki. Helen
i Peter stali przy łóżku i przyglądali się jej
ciekawie. Spojrzała w kierunku polówki, na któ-
rej Frazer spędził noc. Pościel była rozrzucona,
a Frazer zniknął. Serce zabiło jej mocniej na
wspomnienie jego bliskości.
Ciocia Maud powiedziała, że jesteś bardzo
chora i nie wolno ci przeszkadzać poinfor-
mował ją Peter.
A ja powiedziałem, że macie tu nie przy-
chodzić i nie budzić Rebeki odezwał się Frazer,
który właśnie pojawił się w drzwiach.
102 SKRYWANA NAMITNOZ
Trzy pary oczu zwróciły się w jego stronę.
Z wszystkich biło mniejsze lub większe poczucie
winy.
U dzieci to było zrozumiałe, ale dlaczego
Rebeka? Musiał sam przed sobą przyznać, że była
to tylko jego wątpliwa zasługa, iż patrzyła na
niego z tą samą nerwową obawą i rezerwą, co
znacznie młodsze od niej bliznięta. W przeszłości
miał powody, żeby surowo ją potraktować, ale
wczoraj... Ogarnęły go wyrzuty sumienia.
Jazda na dół rozkazał dzieciom.
Pozwól im zostać Rebeka wstawiła się za
nimi.
Pozwól im zostać, bo będą buforem między
nami, to chciała naprawdę powiedzieć i oboje
doskonale o tym wiedzieli.
Jeśli chcesz, mogę ci poczytać zaoferował
się Peter, najwyrazniej starając się wynagrodzić
jej wczorajszego psikusa, którego konsekwencje
okazały się dla niej tak nieprzyjemne. Wujek
zawsze mi czyta, kiedy jestem chory dodał ale
najbardziej lubię, jak siada w dużym fotelu w na-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]