[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Potem wyjeżdżam na dłużej, więc chciałbym omówić z tobą wszystkie problemy
jeszcze przed tym rejsem.
Nannę ogarnął nagle zupełnie niewytłumaczalny strach. Tak naprawdę nie
umiała w tym momencie odgadnąć intencji Kevina.
Jak długo będziemy mogli się tam zatrzymać?
Spróbuję wytargować tydzień urlopu. Ostatnio bardzo angażowałem się w
pracę w bazie, a w końcu każdy marynarz chce spędzić trochę czasu na lądzie z
rodziną.
Wspaniale! ucieszyła się Nanna.
Kevin objął ją w talii i popchnął lekko w stronę schodów.
Zanim wyruszę do bazy, muszę się przebrać.
A po co ja ci jestem potrzebna? Mam ci podawać części garderoby?
Niekoniecznie zaśmiał się zmysłowo. Oczekuję od ciebie czegoś
zupełnie innego...
Następnego dnia Nanna wychodziła właśnie po dzieci Daileyów, gdy spotkała
Jane wychodzącą z domu ze swą dziesięcioletnią córeczką.
Dokąd idziesz, Nanno?
Do kina. Zaproponowałam Sheili, że zabiorę jej dzieci odparła Nanna
szukając w torebce kluczyków od samochodu.
To może pojedziecie z nami? uśmiechnęła się Jane. W moim
samochodzie jest miejsca pod dostatkiem. W kupie będzie nam weselej.
Nanna zgodziła się od razu. Może z pomocą sąsiadki uda jej się łatwiej okiełznać
dzieciaki Sheili. Twój samochód zawsze mi przypominał karawan powiedziała
sadowiąc się w ogromnym zielonobrązowym buicku combi.
Jane roześmiała się. Cara też to stale powtarza. Ale to Brian lubi takie auta,
zwłaszcza w czasie naszych krótkich wypadów za miasto. Mówi, że ma wtedy
większą swobodę ruchów, kiedy...
Nanna pokręciła głową uśmiechając się pod nosem. Tak go przedstawiasz,
jakby był opętany seksem.
Bo jest. Ale jego żona również.
Nanna umilkła. Nie mogła publicznie rozprawiać o tak intymnych rzeczach jak
seks. Wiedziała, że Brian i Jane uświadomili już swoją córkę i rozmawiali z nią o
wszystkim, ona jednak nie mogła się przemóc. W towarzystwie dziesięciolatki było
jej jakoś nieswojo.
Nie przejmuj się Carą powiedziała Jane, czytając jakby w myślach
sąsiadki. Jest na tyle dojrzałym dzieckiem, że nie musimy niczego trzymać przed
nią w tajemnicy. Wie, że rodzice szaleją za sobą, co oznacza między nimi zdrowe
stosunki seksualne. Nie chciałabym, żeby dziecko doznawało poczucia fałszywego
wstydu, gdy mówi się o seksie, ani żeby powzięło przekonanie, że seks jest czymś
zdrożnym.
Nanna zaakceptowała tę teorię wychowawczą Jane. Doszła do wniosku, że to
mądre i rozsądne podejście. Zdecydowanie mądrzejsze niż motylkowa teoria jej
rodziców. Szkoda, że rodzice nie mieli odwagi jej uświadomić. Zrobiły to koleżanki
nie troszcząc się bynajmniej o delikatność.
Westchnęła mimo woli. Bezlistne drzewa przyginane aż do ziemi przez silny
wiatr nastroiły ją melancholijnie. Dobrze, że Jane cały czas monologowała na różne
tematy. Zwalniało ją to automatycznie z udziału w rozmowie.
Sheila mieszka niedaleko basenu, prawda?
Tak, zawsze narzeka, że latem nie może wyciągnąć dzieci stamtąd.
Przynajmniej ma tę wygodę, że nie musi przejeżdżać przez pół miasta, żeby
się dostać na basen. A wiesz, że moja córcia zapisała się na kurs pomocy
organizowany przez Czerwony Krzyż? Wożę ją właśnie na drugi koniec miasta.
Jane jezdziła szybko i bezpiecznie, choć może zbyt szybko jak dla Nanny.
Powiedziała jej nawet, że chyba brała lekcje u japońskich taksówkarzy. Sheila
utrzymywała zaś, że nie może się dać wyprzedzić, bo wtedy będą ją wszyscy
wyprzedzać. I, o dziwo, miała rację. Nanna postanowiła wziąć z niej przykład.
Kilka minut pózniej Jane zatrzymała samochód przed domem Sheili. Dirk,
Deindra i Derek wypadli natychmiast przed dom. Całą szóstką podjechali do kina,
które mieściło się kilka przecznic dalej. Jane odjechała zaparkować, a Nanna
ustawiła się z dziećmi w długiej kolejce do kasy.
Gdy wreszcie kupiła bilety i weszli do środka, okazało się, że sala kinowa
wypełniona jest po brzegi. Znalezli wolne miejsca, ale nie koło siebie. Obie kobiety
usiadły razem, dwoje starszych dzieci gdzie indziej, a dwójka młodszych jeszcze
gdzie indziej.
Nanna trąciła Jane w bok. Zobacz, tam siedzi Margie.
Gdzie?
Jane poznała rude loki znajomej. Margie, jesteśmy tutaj, za tobą! zawołała.
Margie Spencer odwróciła się i twarz jej rozjaśniła się w uśmiechu na widok
sympatycznych przyjaciółek. Powiedziała coś do swoich dzieci i podeszła przywitać
się z Jane i Nanną. W rzędzie, w którym siedziały, było jeszcze jedno wolne miejsce,
ale na samym końcu.
Jane zerwała się natychmiast, widząc rozczarowanie na twarzy młodej wdowy.
Poszła wzdłuż rzędu i tonem nie znoszącym sprzeciwu poprosiła, żeby wszyscy
przesunęli się o jedno miejsce w lewo, tak żeby mogły usiąść razem.
Margie usiadła między Jane i Nanną.
Jak się miewasz, Margie? spytała półgłosem Jane. W jej głosie słychać
było współczucie. Kiedy dowiedziały się o śmierci jej męża, zaraz do niej pojechały,
ale Margie wyprosiła je grzecznie. Wolała wtedy być sama.
Już trochę lepiej uśmiechnęła się z trudem Margie. Teraz, kiedy się
wypłaczę wieczorem, mogę zasnąć na dłużej niż godzinę.
Jak to znoszą dzieci?
Ciemne oczy Margie napełniły się łzami. Rebecca jest dzielna nad podziw, ale
Davey zupełnie nie może przyzwyczaić się do myśli, że stracił ojca. Był
przyzwyczajony do częstej nieobecności taty w domu, ale święta zawsze
spędzaliśmy razem.
Zaplotła kurczowo dłonie i ciągnęła dalej: Mówiłam mu, żeby rzucił pracę!
Miałam jak najgorsze przeczucia! Ale on ciągle powtarzał, że to jakieś moje
urojenia.
Jane i Nanna wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
Przez całe życie będę żałować, że nie postawiłam na swoim szepnęła
Margie.
Nie możesz żyć w poczuciu winy zaprotestowała Nanna. Twój mąż był
dorosłym człowiekiem i zdawał sobie sprawę z ryzyka tego zawodu. To była tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]