[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Może i tak.
- I co było dalej? - Sophie wyraznie zaciekawiła historia Aleksandry.
- Ja leżałam jak deska i ze strachu nie mogłam się ruszyć. Po chwili nie wiadomo skąd
przyleciał panicz Riskal. Wiedział oczywiście od razu, że nie mam domu i że jestem głodna.
Wiedział również, że jestem pracowita i zrobię wszystko, byleby mnie ktoś przygarnął. Tak oto
przyjęli mnie do siebie. Polecieliśmy samolotem do Norwegii. Tu do zamku, gdzie czekali panowie
Chris i Lotres. Pamiętam, że był wtedy pan Eingard. Ach... To wszystko było jak marzenie. Nagle
znalazłam się w domu pełnym przemiłych i uczynnych młodzieńców. Nigdy jeszcze nie okazano mi
tyle wdzięczności i zrozumienia. Po raz pierwszy w życiu poczułam co to znaczy rodzina, dom i
przyjazń. Tak, tak... Mimo iż mówię do nich  pan", to są dla mnie jak rodzina, jak bracia.
Mieszkając tu, nauczyłam się angielskiego. Bo jak zauważyłaś, to większość osób tutaj mówi w
języku angielskim. Gdy tu dotarłam, poprosiłam ich, aby pozwolili mi sprzątać i gotować w tym
domu. Zanim tu zamieszkałam, to wszystkim zajmowała się panienka Elizabeth. Ale to było
kilkadziesiąt lat po jej śmierci. Cały zamek był wtedy zakurzony, zaśmiecony. Panowie sami
zdobywali sobie pożywienie. Albo kupowali sobie jakieś niezdrowe fast - foody w mieście.
Postanowiłam im się odwdzięczyć za pomoc, gotując im zdrowe i pożywne posiłki oraz sprzątając
w zamku.
 No to może ja też powinnam w czymś pomóc?" - pomyślała Sophie. - Mogłabym ci pomóc
w sprzątaniu, bo w gotowaniu jestem beznadziejna. Chyba żebyś mnie nauczyła.
- Nie ma mowy! - odpowiedziała błyskawicznie Alex. - Zawsze wszystko robię sama i
nienawidzę, gdy ktoś mi w tym przeszkadza.
- No dobrze, jak chcesz - Sophie mimo wszystko ulżyło, że nie będzie musiała sprzątać.
Choć i tak nie miała pojęcia jak przydać się i nie być darmozjadem.
- A poza tym panienka Sophie już dawno spłaciła swój dług wdzięczności. - Ja? Niby jak?
- Gdybyś wiedziała jaka w tym domu była grobowa atmosfera zanim tu zamieszkałaś. Mimo
iż wszyscy byli dla mnie uczynni, to wyczuwałam ich przygnębienie. Panicz Chris nie mógł się
ogarnąć po stracie Elizabeth. Bardzo się zmienił odkąd tu przyjechałaś. Ja osobiście to nie wiem i
nie miałam przyjemności poznać panienki Elizabeth, znam ją jedynie z opowiadań panicza Riskala.
Pamiętam jednak pana Chrisa jeszcze sprzed kilku miesięcy. Ba! Nawet tygodni, jaki był zamknięty
w sobie. Nic tylko przebywał w ogrodzie albo siedział koło tej fontanny. Prawie do nikogo się nie
odzywał i był taki chłodny w stosunku do wszystkiego. Jedyną radość przynosiła mu działalność w
 Klanie Nieśmiertelnych".
Wszyscy mieszkańcy tego domu, włącznie z Eingardem zajmują się ratowaniem ludzi przed
mistycznymi stworzeniami. Oraz tym, aby ludzie nie dowiedzieli się o istnieniu takich stworzeń.
Pan Sparkling otrzymał tę misję, gdy pracował w Królestwie Niebieskim. Podobno zrobił coś
nieprzyzwoitego i za karę zesłali go tu na Ziemię.
- Słyszałam co nieco na ten temat... A czy moja prababcia również działała w tym klanie?
- Oczywiście że tak. Z tego co słyszałam była bardzo dzielna.
- Dziwi mnie tylko nazwa tego klanu. Bo myślałam, że Scott jest śmiertelny.
- Tak, to prawda, jest tak samo śmiertelny jak ludzie, może zachorować itd. Ale w
przeciwieństwie do nas, jego średnia długość życia to jakieś osiemset do tysiąca lat.
- A Eingard? Jak długo należy on do tego klanu?
- On dopiero od dwustu lat. Jest po Scotcie najmłodszym z nieśmiertelnych, że tak powiem.
- To on też jest nie...?
- Nie do końca...  Klan Nieśmiertelnych" to nazwa, która powstała jeszcze za czasów, gdy
jej jedynymi członkami byli panowie Riskaliusz, Lotresiusz, Christopher oraz pani Elizabeth. A co
do Eingarda to w wiosce elfów na północy Norwegii. Tam gdzie nie mieszkają prawie żadni ludzie,
mieszkają elfy. Zajmują się tam magią i alchemią. Wyrabiają kryształy i eliksiry na przedłużanie
życia i na wszelkiego rodzaju choroby. Oczywiście na ludzi one nie działają, ale elfom przynoszą
wieczną młodość, urodę i umiejętność posługiwania się magią.
Sophie zamyśliła się, po chwili spojrzała na pokojówkę.
- Powiedz Alexandro... Który człowiek na świecie pomyślałby teraz, że te wszystkie
legendy, mity i baśnie o aniołach, wampirach, syrenach, elfach, wilkołakach itd., że to wszystko
to... to, to jest najprawdziwsza na świecie prawda.
- Tak. Często o tym myślałam. Przez parę pierwszych tygodni w tym zamku czułam się po
prostu jak we śnie.
- Ach... Doskonale rozumiem, jak się wtedy musiałaś czuć Chwila milczenia, obie
dziewczyny zamyśliły się.
- A może panienka jest głodna? Zrobiłam dzisiaj wiosenne kanapki z racji, że niedługo
będzie wiosna. Wprawdzie nie taka jak w Hiszpanii, ale przynajmniej słońce będzie częściej
świeciło.
Gdy Alex to powiedziała, za oknami jak na ironię rozpadał się deszcz. Szare chmury sunęły
i  zahaczały" o szczyty gór.
- Hech... Na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać - powiedziała wesoło Sophie. - Ale z
wielką przyjemnością spróbuję twoich smakołyków.
ROZDZIAA 13
Mimo iż pogoda była okropna, Sophie ubrała ciepły płaszcz, zabrała parasol i ruszyła na
spacer po parku otaczającym dom. Wiatr dął w parasolkę tak, że musiała ją naprawdę mocno
trzymać. Szła w czarnych wiązanych trzewikach przez wąskie brukowane ścieżki ogromnego
ogrodu. Wiecznie piękne i liściaste drzewa szumiały i wyginały się lekko pod wpływem wiatru. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl