[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niego, jakby pragnęłaby pomógł jej nieść ten cię\ar.
- Mam propozycję - powiedział, jakby zdając sobie sprawę,
o czym myśli. - Jeszcze przez parę dni spróbujmy nie
podejmować decyzji. Wiemy, \e wcią\ się kochamy, ale
wiele zostało jeszcze do wyjaśnienia. Czy chcemy wycofać
pozew? Czy wolimy, by zapadł wyrok? A jeśli wycofasz
pozew, co wtedy? Czy mo\emy \yć razem, jakby nic się
nie stało? I co z tym gniewem, który wcią\ w sobie
nosimy?
Katy odwróciła się w jego ramionach i spojrzała mu w
twarz. Brodę i policzki miał niemal czarne od zarostu.
Widok był tak podniecający, \e poczuła skurcz w \ołądku.
- Chcesz trochę kawy? - spytała schrypniętym głosem.
MILCZENIE ANIOAÓW 107
- Tak - odparł. - Ale najpierw trochę ciebie. Pochylił głowę
i pocałował ją. Pocałunek był wolny i gorący. Oboje
zapragnęli czegoś więcej. O wiele więcej.
- Chocia\, kiedy się zastanowię... - rzekł Connor. - Lepiej
wyjdę, póki jeszcze potrafię.
- Dlaczego musisz wyjść? - spytała, rozczarowana.
- Pracuję dzisiaj. Zgodziłem się wziąć świąteczny dy\ur. -
Uśmiechnął się. - To marna alternatywa wobec tego, co
mam na myśli. Mo\e zorganizujemy coś na wieczór.
- Zapraszasz mnie na randkę? - Katy uśmiechnęła się tak\e.
- Tak, dokładnie to robię.
- O siódmej?
- O siódmej.
Pocałował ją raz jeszcze i wyszedł. Idąc do samochodu
pytał sam siebie, co właściwie robi.
ROZDZIAA ÓSMY
Connor wrócił wieczorem i przyniósł bukiet kwiatów, który
przyjęła zawstydzona, jakby był jej starającym. I w
pewnym sensie był nim, gdy\ oboje czuli, \e ich związek
zaczÄ…Å‚ siÄ™ na nowo.
Poniewa\ był Nowy Rok, Katy przygotowała tradycyjny
posiłek z czarnego grochu i kapusty. To pierwsze miało w
nadchodzącym roku przynieść powodzenie, to drugie du\o
pieniędzy. śadnej z tych rzeczy Katy nie potrzebowała tak
bardzo, jak odrobiny spokoju, ukojenia duszy. Connor
oświadczył, \e po tej nocy wszystko będzie inne. W
pewnym sensie miał rację, w innym jednak mylił się
zupełnie. Katy pozostała niepewna jak zawsze, a nawet,
jeśli to mo\liwe, jeszcze bardziej.
śadne z nich nie mówiło jednak o niepewności, ani
o tym, \e za kilka dni, dokładnie cztery, minie rok od
śmierci ich syna. śadne nie mówiło o tym, co czeka ich
nocą. Czy znowu spędzą ją razem? Zamiast tego
rozmawiali o pogodzie. Zimno, prawda? Wszystko wyglÄ…da
przepięknie, pokryte białym śniegiem. Czy David dobrze
się bawił, lepiąc bałwana?
O to spytał Connor, gdy Katy powiedziała mu, gdzie była
po południu. Tak, odparła, dodając, \e pytał o niego. Z
jakichś niewytłumaczalnych powodów Connor poczuł
zadowolenie.
- Wiesz, chcę wyrwać się z pracy trochę wcześniej
i zabrać go na Piękną i Bestię" - oznajmiła po kolacji,
MILCZENIE ANIOAÓW 109
kiedy sprzątnęli naczynia i usiedli w salonie: Connor na
fotelu, a Katy na sofie. Ogarnęło ich dziwne zakłopotanie.
- Czekaj, czy ja dobrze zrozumiałem? - Connor uśmiechnął
się. - Chcesz, \ebym poszedł na wagary?
- Tak - odpowiedziała z uśmiechem.
- Spróbuję coś zorganizować. O której zaczyna się film?
- Za piętnaście piąta.
- To mo\e wpadnÄ™ po ciebie o czwartej i razem
podjedziemy po Davida. Potem mogę nawet postawić wam
pizzÄ™.
- To brzmi jak propozycja nie do odrzucenia.
- Więc załatwione. Zegar wybił dziesiątą.
- No có\. - Connor wstał nagle. - Lepiej ju\ pójdę. Jeśli
jutro mam wcześniej wyjść z pracy, to muszę wcześniej
przyjść.
Kty tak\e wstała, zadowolona, \e problem wieczoru został
rozwiązany. Connor nie zostanie na noc. Co czuła teraz?
Ulgę? Rozczarowanie? Jedno i drugie. No dobrze, więcej
rozczarowania.
Connor ruszył do drzwi, znalazł swoją skórzaną kurtkę i
narzucił ją na ramiona.
- Dzięki za kolację.
- Nie ma za co - odparła. - Dziękuję za kwiaty.
Zakłopotanie narastało.
Nagle Connor wsunął palce w szlufki d\insów Katy i
przyciągnął ją do siebie. Bez słowa przykrył wargami jej
usta. Pocałunek był mocny i pewny, lecz opanowany.
Odsunął głowę i spojrzał jej w oczy.
- Chcę zostać tu na noc - oświadczył. - Chcę kochać się z
tobą, a\ padniemy oboje. I dlatego właśnie wychodzę.
Muszę myśleć rozsądnie, a w łó\ku to niemo\liwe.
110 MILCZENIE ANIOAÓW
- Nie - przyznała.
- Nie - powtórzył. Ju\ teraz zaczynał myśleć nierozsądnie.
Jęknął. - Przedpokój wydaje mi się coraz bardziej
odpowiednim miejscem do miłości. - Pocałował ją szybko,
ale mocno, potem odwrócił się i otworzył drzwi. -
Zobaczymy siÄ™ jutro.
Patrzyła, jak odchodzi, jak samochód wje\d\a na ulicę i
znika. Ju\ czuła się samotna. Właściwie mógł zostać,
przemknęła jej niewyrazna myśl. Tylko jedno wiedziała
dokładnie: wcią\ była zakochana w swoim mę\u. Problem
w tym, \e wkrótce będzie on eks-mę\em.
David nigdy nie był w kinie. Gdy zgaszono światła,
Przestraszył się i dopiero cierpliwe wyjaśnienia Connora
przekonały go, \e nic mu nie grozi. Mimo to, kiedy Bestia
na ekranie ryknęła, malec zaczął płakać. Connor wziął go z
fotela i posadził na kolanach, Szepcząc do ucha, \e Bestia
tylko udaje, a tak naprawdÄ™ jest bardzo dobrÄ… BestiÄ….
Chłopiec nie jadł te\ jeszcze pizzy. Katy pokazała mu, jak
to się robi i po chwili mały był od ucha do ucha
wysmarowany keczupem. Pózniej, gdy wracali do izby
dziecka, zasnÄ…Å‚ na tylnym siedzeniu.
-Jesteś strasznie milczący - stwierdziła, gdy jechali Przez
pokryte mokrym śniegiem ulice.
- Jestem zły.
- O co?
- O to, \e David nigdy nie był w kinie, nigdy nie jadł pizzy.
Bo\e, jakie \ycie prowadził ten chłopak. Jasne, facetowi,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]