[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawdopodobnie był po temu jakiś inny powód, którego nie znam. Skeld tymczasem
ostrzył groty swoich strzał i czekał na bitwę. Powiedziałem do Hergera:
— Jak został zaczarowany?
— Jeśli nie jest on zaczarowany, być może zmienia się w Araba, pierze bowiem swoją
bieliznę, a także myje swe ciało codziennie. Czy sam tego nie zauważyłeś? — odrzekł
Herger.
Odpowiedziałem, że nie. Herger, śmiejąc się, dodał:
— Skeld robi to dla takiej a takiej wolno urodzonej kobiety, która zdobyła jego
względy. To dla niej właśnie myje się codziennie i udaje subtelnego, nieśmiałego głupca.
Czyś tego nie zauważył?
Ponownie odpowiedziałem, że nie. Na to Herger rzekł:
— Cóż zatem dostrzegasz zamiast tego?
Śmiał się głośno ze swego własnego dowcipu, ja zaś nie podzielałem jego wesołości,
ani nawet tego nie udawałem, ponieważ nie było mi do śmiechu. Dalej Herger mówił
tak:
— Wy, Arabowie, jesteście zbyt ponurzy. Narzekacie przez cały czas. Według was nic
nie jest warte śmiechu.
Stwierdziłem, że nie ma racji. On zaś wezwał mnie, bym opowiedział jakąś zabawną
historię, toteż wybrałem kazanie słynnego kaznodziei. Znacie to dobrze. Pewien słynny
kaznodzieja staje na ambonie meczetu,a przybyli zewsząd mężczyźni i kobiety gromadzą
się, aby słuchać jego szlachetnych słów. Jeden z mężczyzn, Hamid, odziany w długą szatę
i zasłonięty kwefem, zasiada wśród kobiet. Słynny kaznodzieja przemawia:
— Zgodnie z islamem pożądane jest, aby człowiek pilnował, by jego włosy łonowe
nie wyrosły zbyt długie.
Ktoś pyta:
— Jaka długość jest odpowiednia, o wielebny?
Wszyscy znają tę opowiastkę; jest to, doprawdy, grubiański żart. Kaznodzieja
odpowiada:
— Nie powinny one być dłuższe niż kłos jęczmienia.
Na to Hamid prosi kobietę siedzącą obok niego:
— Siostro, proszę cię, sprawdź i powiedz mi, czy moje włosy łonowe są dłuższe niż
kłos jęczmienia.
75
Kobieta sięga pod suknię Hamida, aby poszukać palcami włosów łonowych, a tam
dłoń jej natrafia na jego członek. Zaskoczona kobieta wydaje okrzyk. Kaznodzieja słyszy
go i jest wielce zadowolony. Mówi do swego audytorium:
— Wszyscy powinniście nauczyć się sztuki słuchania kazania, tak jak czyni to tamta
dama, albowiem widzicie, jak to poruszyło jej serce.
Kobieta owa zaś, wciąż wzburzona, odpowiada tak oto:
— To nie poruszyło mego serca, o wielebny, to poruszyło moją dłoń.
Herger wysłuchał wszystkich moich słów z kamienną twarzą. Ani razu nie zaśmiał
się ani nawet nie uśmiechnął. Kiedy skończyłem, powiedział:
— Co to znaczy kaznodzieja?
Na to odrzekłem, że jest on głupim Normanem który nic nie wie o bezmiarze świata.
I z tego Herger się śmiał, natomiast nie śmiał się z mojej bajeczki.
Nagle Skeld krzyknął i wszyscy wojownicy Buliwyfa, a ja wśród nich, zwrócili się, by
spojrzeć na wzgórza, poza zasłonę mgły. Oto co ujrzałem: wysoko w powietrzu jaśniał
roziskrzony, gorejący punkt świetlny, niczym oddalona płonąca gwiazda. Wszyscy
wojownicy dostrzegli go i rozległy się wśród nich pomrukiwania i okrzyki.
Wkrótce potem ukazał się drugi punkt świetlny, potem jeszcze jeden i następny.
Naliczyłem ich przeszło tuzin i przestałem szybko liczyć dalej. Te rozżarzone, duże,
ogniste punkty pojawiały się wzdłuż pewnej linii, która falowała jak wąż, albo jak wijące
się ciało smoka.
— Teraz bądź gotów — powiedział do mnie Herger, dodając też normańskie życzenie:
— Powodzenia w boju.
Odwzajemniłem mu je, używając tych samych słów, po czym odszedł.
Rozjarzone ogniste punkty wciąż były daleko, ale przybliżały się. Teraz usłyszałem
dźwięk, który wziąłem za huk gromu. Było to głuche, odległe dudnienie, które wzmagało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]