[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pooperacyjny. Poprosiła dyżurną pielęgniarkę, by zawiadomiła ją, gdy tylko
przywiozą panią Di Bella.
- Oczywiście - obiecała jej Valerie. - Ale nie mogę teraz z panią
rozmawiać, doktor Stuart. Nowy profesor wybiera się tu, żeby zbadać
jednego z naszych niedawno przyjętych pacjentów, więc muszę poprawić
makijaż, bo chcę wyglądać jak najlepiej. Do widzenia, doktor Stuart.
Zadzwonię do pani niedługo.
Makijaż! - pomyślała z niesmakiem Annabel, odkładając słuchawkę.
Czyżbym była jedyną kobietą w szpitalu, która nie próbuje oczarować
Luke'a?
W tym momencie ujrzała swe odbicie w szybie i zaczerwieniła się ze
wstydu. Miała na sobie kolorową, letnią sukienkę, którą wyjęła tego ranka z
szafy i włożyła po raz pierwszy od kilku lat. Choć nie była ona zbyt krótka
ani wydekoltowana, miała o wiele bardziej młodzieżowy charakter niż
wszystkie stroje, jakie nosiła do dnia, w którym usłyszała krytyczne uwagi
Luke'a.
Wygląda na to, że w jeszcze większym stopniu niż Valerie staram się
oczarować  nowego profesora", pomyślała z niesmakiem, postanawiając
ubrać się nazajutrz w jakąś długą i bezbarwną suknię. W chwilę potem zdała
sobie sprawę z tego, że zareagowała tak gwałtownie na jego zarzuty nie
tylko dlatego, że kiedyś był jej mężem, lecz po części również dlatego, iż
nie zwrócił uwagi na jej strój.
Podczas następnej przerwy w pracy wyciągnęła z szuflady ostatni numer
czasopisma  Lancet" i zaczęła przeglądać ogłoszenia ośrodków
medycznych poszukujących kardiologów. Kochała szpital świętego Piotra i
aż do przyjazdu Luke'a nie zamierzała szukać innej pracy. Teraz doszła
jednak do wniosku, że skoro nie potrafi znieść jego obecności, to powinna
jak najszybciej przyznać się do porażki, zrezygnować z posady i odejść.
RS
84
ROZDZIAA DZIESITY
Pani Di Bella została przywieziona na oddział pooperacyjny, gdy tylko
obudziła się z narkozy. Oddychała już o własnych siłach, nadal jednak była
podłączona do szeregu aparatów kontrolujących funkcjonowanie jej
organizmu.
- Jestem żywa, doktor Stuart - wymamrotała sennym głosem,
dochodzącym zza maski tlenowej.
- Operacja przebiegła pomyślnie - odrzekła Annabel, która została już o
tym poinformowana telefonicznie przez chirurga Simona Rawlingsa.
- Dziękuję pani - wyszeptała pacjentka, zamykając oczy. - Czy moja
córka... ?
- Będzie panią mogła odwiedzić nieco pózniej - odparła Annabel. - Teraz
powinna pani się przespać. Wpadnę do pani wieczorem.
W drodze na swój oddział zatrzymała się przy biurku dyżurnej
pielęgniarki, która chciała porozmawiać z nią o stanie Daisy Miller.
- Czuje się trochę lepiej - powiedziała jej Annabel. - Może już sama
chodzić do łazienki, a w jej przypadku oznacza to, że niedługo będzie
domagać się wypisania ze szpitala. Jutro odbywa się współorganizowana
przez nią kolacja połączona ze zbiórką pieniędzy na badania naukowe w
zakresie kardiologii, więc jeśli nie pojawi się serce do przeszczepu, nie
będziemy mogli jej zatrzymać.
- Czy to prawda, że jej nowy chłopak ofiarował dużą sumę? - spytała
Catherine.
- Tak, zachował się wspaniale - przyznała Annabel z uśmiechem. Daisy,
która niestrudzenie zajmowała się zbieraniem funduszy, najwyrazniej
nakłoniła do pomocy swego piłkarza. - Poprosił też kolegów z drużyny o
złożenie autografów na koszulkach, które będą sprzedawane podczas aukcji.
Daisy mówi, że powinny przynieść pokazny dochód.
Kiedy podczas wieczornego obchodu zatrzymała się przy łóżku Daisy,
dziewczyna potwierdziła informację o koszulkach, dodając, że jej zdaniem
ich sprzedaż wzbogaci fundusz o kilkaset funtów.
Annabel przysiadła na łóżku, a po obejrzeniu wyników porannych badań
i karty choroby wymieniła znaczące spojrzenia z Hannah. Potem odwróciła
się do pacjentki.
- Myślałam, że będziesz mnie błagać o wypuszczenie do domu już dziś
wieczorem - powiedziała, siląc się na pogodny ton.
- Wystarczy, jeśli wypuścicie mnie jutro - odparła Daisy, z trudem
unosząc się na poduszkach. Jej wypowiedz potwierdziła obawy Annabel, że
RS
85
chora nie czuje się wcale lepiej. - Chcę dojść do pełni formy przed tą
kolacją. Mam nadzieję, że pani na nią przyjdzie, doktor Stuart?
- Jeśli nie będę potrzebna w szpitalu - obiecała Annabel. Zamówiła bilety
już przed kilkoma tygodniami, prosząc, by posadzono ją przy stole z
Harrym i jego żoną oraz grupą innych lekarzy. - Daisy, niepokoi mnie
poziom tlenu we krwi. Kiedy przestajemy podawać ci tlen, jego poziom
nad-; miernie spada.
- Więc uważa pani, że powinnam używać aparatu tlenowego również w
domu?
- Uważam, że trzeba spróbować. Przyjadę jutro do twojego mieszkania z
naszym technikiem, który przygotuje całą instalację.
- Doktor Stuart, odłóżmy to o jeden dzień - poprosiła Daisy. - Wiem, że
chodzi pani o moje dobro, ale nie mogę...
- Chodzi tylko o to, żebyś używała tego aparatu wieczorami, w nocy i
rano - przerwała jej Annabel, wiedząc, że Daisy nie powinna przerywać
oddychania tlenem na dłużej niż osiem godzin w ciągu dnia. - Kiedy
zechcesz spędzić wieczór poza domem, możesz to nadrobić, korzystając z
tego urządzenia w ciągu dnia.
- Jeśli to konieczne... - zgodziła się Daisy ze smutnym uśmiechem. -
Mam nadzieję, że dzięki temu będę przynajmniej dobrze wyglądała podczas
tej kolacji. Nie chciałabym wystraszyć gości, którzy zapłacili za bilety. Jaka
ładna suknia, doktor Stuart. Wygląda w niej pani bardzo atrakcyjnie. Czy
włoży pani coś podobnego jutro wieczorem? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl