[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Owszem, swoje od niego dostałam. - Ashild poczuła w brzuchu niepokój,
bo istotnie było dziwne, że brat nagle miał tyle pieniędzy. - Ale możliwe, że
wszystko od kogoś pożyczył.
- Przecież nie mógł być żonaty, skoro zaręczył się z Kają? - Karl uparcie
nie chciał przyznać, że został oszukany.
- Byl. A to, co zarobił, przepijał. Tylko dzięki Kai nie głodował i nie
stoczył się do końca. Ale on ją tyranizował, w Asmundrud miała bardzo
ciężkie życie.
- Jak to? - Teigen był żałosny, próbując udawać, że o niczym nie wie.
Ashild doprowadzało do pasji to, że nie potrafi zachować się jak mężczyzna,
walnąć pięścią w stół, nim będzie za pózno.
- Tak, mój brat zachował się wobec twojej córki haniebnie. Robił z nią, co
chciał. Po pijanemu bil ją i nie pozwalał jej się nigdy porządnie najeść. Kaja
przeszła w Asmundrud prawdziwe piekło i moim zdaniem to wina jej ojca.
- Ale skąd miałem wiedzieć? Dziewka jest uparta i nie chciała mnie
słuchać...
- Bzdura, Karl - Ashild wbijała teraz w niego wzrok. - Dużo z nią
rozmawiałam i wiem, że nie chciałeś słuchać jej skarg. Asmund zawsze cię
jakoś przekonał. Kusił cię obietnicą dobrobytu.
- W Teigen nie możemy sobie pozwolić na tak pomalowaną izbę - Karl
pokazał głową ściany. - Mamy tyle gąb do wykarmienia, że wszystkie dzieci,
gdy dorosną, muszą iść na służbę. Kaja też.
- Ale jeśli te dzieci są chude, blade i skarżą się na swój los, czy nie jest
obowiązkiem ojca znalezć dla nich lepsze warunki? A skoro już mowa o
małżeństwie, czyż nie jest obowiązkiem ojca upewnić się co do przyszłego
pana młodego?
- No tak, ale ja myślałem...
- Przymknąłeś oczy, Karlu Teigen. No, ale łgarstwa Asmunda już się dla
ciebie skończyły raz na zawsze. - Ashild ulżyło, że mogła to wszystko z siebie
wreszcie wyrzucić. Właśnie tak, bez owijania w bawełnę.
Nastała cisza. W izbie pachniało pustym domem i chłodnym piwem.
Ashild pomyślała, że latem, kiedy wszyscy są na wypasie, domostwo staje się
nieprzytulne.
- A wiesz, gdzie ona się podziała? Przecież nie mogę jej pomóc, skoro nie
wiem, gdzie jest.
- Nie wiem. Pojęcia nie mam, dokąd Kaja mogła pójść.
W tej samej chwili otwarły się drzwi i do izby wszedł Ole. Bez uśmiechu
przywitał Teigena i usiadł. Ashild nalała i jemu trochę piwa.
- Byłeś w okolicy? - Ole spodziewał się, że Teigen się u nich pojawi, ale
przypuszczał, że poczeka do spędu.
- Tak, słyszałem o wypadku Asmunda. Smutna sprawa.
- To zawsze przykre, kiedy giną ludzie. - Ole rozpiął górne guziki koszuli.
- Tak, ale jego dusza wreszcie znalazła ukojenie. Tu na ziemi nie zaznała
spokoju.
- Trochę tu o Asmundzie rozmawialiśmy - powiedziała Ashild.
Karl odchrząknął. Nie miał ochoty znów wdawać się w taką rozmowę, jak
przed chwilą. Wiedział, że gospodarz z Rudningen jest tego zdania co żona:
kiedyś Ole próbował z nim rozmawiać na temat Kai. Karlowi zdało się teraz,
że to było wieki temu.
- Właściwie chciałem spytać, czy nie wiesz przypadkiem, dokąd Kaja
mogła pójść? - Karl spojrzał na Olego spod ciężkich powiek. Pod oczami miał
worki, a skórę wokół nich pomarszczoną. Był taki, odkąd Ole pamiętał.
- Trudno powiedzieć. - Ole przeczesał grzywkę i wbił wzrok w stół. -
Młodzi mogą mieć różne plany.
- Chcesz powiedzieć, że wyjechała z tym Jonem? - Tak.
- Niech ją diabli! - wyrwało się Karlowi, ale zaraz spojrzał na Olego
przepraszająco. - Czemu musiała wybrać sobie akurat żonatego?
- Nie spotkało ją nic gorszego od tego, że żyła z żonatym zmuszona przez
ojca - Ole mówił powoli i wyraznie, jak zawsze, gdy go coś rozgniewało.
- Ashild już mi to powiedziała - mruknął Teigen. - Ja jednak nie
wiedziałem, że Asmund był żonaty. Ale Kaja wiedziała, że Jon ma żonę w
Sletten. Zrobiła z siebie idiotkę.
- To jej ojciec miał ten honor, jeśli mogę użyć tego wyrażenia. - Glos
Olego był gniewny, zęby miał zaciśnięte.
- Kaja miała nędzne życie i nie zasługuje na złe słowo. A już najmniej ze
strony własnego ojca.
- Tak, to moja wina. Asmund mnie okpił. - Teigen westchnął z rezygnacją,
lecz bez większego żalu. - Ale jako ojciec chcę wiedzieć, gdzie ona się teraz
podziewa.
- Kaja sama ci o tym powie, kiedy nadejdzie właściwy czas - powiedział
spokojnie Ole. - %7łyczę jej jak najlepiej i mam nadzieję, że przeżyje jeszcze w
życiu jakieś chwile radości, jak inne dziewczęta w jej wieku.
Karl Teigen wstał i uścisnął dłonie Ashild i Olego. Czuł, że między nimi
jest przepaść, a właściwie wielkie, zimne górskie jezioro. Było jasne, że o
wszystko winią jego.
- Czy mogę przynajmniej mieć nadzieję, że nie wpadła w złe towarzystwo?
Ole musiał się mocno powstrzymywać, żeby nie zaśmiać się szyderczo. To
złe towarzystwo zapewnił jej własny ojciec, ale wyglądało na to, że wieśniak
nie jest w stanie tego zrozumieć. Ani tego, że ponosi całą winę za jej nędzne
życie i pózniejszą ucieczkę.
- Kai będzie teraz na pewno lepiej niż dotąd - odpowiedział i odprowadził
Karla do drzwi. - Pozdrów od nas żonę.
- Nie był specjalnie wesoły, kiedy przyszedłem. - Ole wszedł z powrotem
do izby. - Długo z tobą siedział?
- Nie, ale wystarczająco długo, żebym mu opowiedziała o ciężkim losie
Kai. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl