[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak, wyobraz sobie, powiesił się. Wyglądał strasznie!
Zaraz przyjadę powiedział Paweł i położył słuchawkę.
Drzwi otworzyła sama pani Józefina i rzuciła mu się na szyję. Odsunął ją dość łagodnie,
ale stanowczo:
Przede wszystkim usiądzmy gdzieś i pomówmy o ubraniu dla mnie. Widzisz, jak wyglą-
dam.
Jezus, Maria!... Trzeba zaraz do krawca, a tymczasem może byś się ubrał w któryś gar-
nitur ojca, naturalnie jeżeli się nie brzydzisz, bo ja mam wręcz organiczny wstręt do wszyst-
kich przedmiotów należących do zmarłych...
Ja nie mam wstrętu i nie mam czasu na niepotrzebną paplaninę. Gdzie jest pokój ojca?
Zaprowadziła go do narożnego pokoju, lecz sama nie chciała wejść. Tu się powiesił, na
tym haku... Okropne... ściskała syna za ramię.
A ubrania są w tej szafie? zapytał obojętnie.
Tak. I może byś się wykąpał? Sama przygotuję ci łazienkę.
Paweł skinął głową i podczas gdy pani Józefina zajęła się kąpielą, wybrał sobie czarne wi-
zytowe ubranie. Był tęższy od ojca, lecz jednakowy wzrost sprawiał to, że garnitur leżał pra-
wie bez zarzutu. Stare ubranie zwinął w tłomok i zamknął w jednej z szuflad na klucz. Bez
ceremonii wyjął czystą bieliznę i kołnierzyk. W niespełna godzinę wszedł do buduaru, gdzie
oczekiwała go matka, wyświeżony i ubrany.
Pani Józefina wybuchła serią zachwytów nad jego wyglądem. Stanął przed lustrem i stwier-
dził, że istotnie jego powierzchowność niewiele pozostawia do życzenia. Wprawdzie tryb życia,
jaki prowadził, nie pozostał bez śladu w jego rysach, wprawdzie zmarszczki koło szarych wyra-
zistych oczu i koło wąskich stanowczych ust układały się w nieuchwytny grymas szyderstwa, a
gęste blond włosy mocno były przysypane siwizną, całość jednak wraz z wyprostowaną i sprę-
żystą w ruchach postacią przedstawiała się poważnie, świeżo i energicznie.
No, w porządku usiadł i zapalił papierosa teraz słucham.
Zaczęła opowiadać. Wszystko stało się tak niespodziewanie. Ojciec wrócił z fabryki o
normalnej godzinie, zjadł obiad i zamknął się w swoim pokoju. Właśnie miała gości, więc
zarówno ona, jak i Halina, nie mogły znalezć czasu, by się ojcem zająć, zresztą któż by przy-
puszczał! Dopiero około pierwszej, gdy już wszyscy się rozeszli, służący zameldował jej, że
stukał na próżno do pokoju pana i ma obawę, czy pan nie zasłabł, gdyż wcale nie odpowiada.
Wówczas otworzyli drzwi od gabinetu i znalezli go wiszącego na sznurze od szlafroka. Na-
tychmiast wezwali pogotowie, lecz lekarz mógł już tylko stwierdzić śmierć. Skandalu nie
udało się ukryć, bo i służba widziała, i lekarz zawiadomił policję.
Nie zostawił żadnego listu?
Owszem. Zostawił na biurku pakiet zalakowany, adresowany do Karola. Na szczęście
zdążyłam schować to przed przyjściem policji.
Oczywiście nie odesłała mama tego stryjowi?
Broń Boże! Któż może wiedzieć, co ten szaleniec tam napisał? Może testament, może
nas wszystkich wydziedzicza na rzecz tego Krzysztofa? Mój drogi, człowiek popełniający
samobójstwo w tym wieku i w takich warunkach musi być niespełna umysłu, bo tylko wy-
obraz sobie...
35
Gdzie jest ten pakiet?... przerwał Paweł.
Mam go tu, w biurku zerwała się pani Józefina nikomu o nim nie wspominałam, bo
byłam pewna, że przyjedziesz ty, mój najdroższy synku, i najlepiej będziesz wiedział, jak
wszystko załatwić. Zdziś, sam wiesz, jest do niczego, a Hala poczciwa dziewczyna, ale o inte-
resach pojęcia nie ma. Ludka zaś i jej mąż... nigdy do niego nie miałam zaufania. Zresztą oni
wszyscy głowy potracili...
Czy oni wiedzą, że mama po mnie depeszowała?
Broń Boże.
Zaraz, mamo, tylko dobrze nad tym się zastanów: czy oni, no i stryj, mogą przypusz-
czać, że ja byłem gdzieś za granicą?
No, nie wiem zawahała się sądzę, że w ogóle nic o tobie nie wiedzą. Nie interesowali
się tobą wcale.
Paweł wstał i zaczął chodzić po pokoju. Wodziła za nim oczami, starając się ze ściągnię-
tych brwi wyczytać, jeżeli nie jego myśli, to przynajmniej wróżbę dla siebie i dla nich
wszystkich. Ona jedna wierzyła wciąż w niego, a przecie sam fakt samobójstwa Wilhelma
dość chyba wymownie świadczył, że są zrujnowani, że czeka ich nędza, może głód, a w każ-
dym razie utrata pozycji towarzyskiej i społecznej. I jeżeli skąd można było oczekiwać ratun-
ku, to tylko od Pawła.
Słuchaj, mamo zatrzymał się przed nią przede wszystkim mój przyjazd był dla ciebie
niespodzianką. Rozumiesz?... Nic o niczym nie wiedziałaś. Przypominasz sobie tylko, że w
ostatnich czasach ojciec korespondował ze mną w jakiejś ważnej sprawie. Wysyłał listy do
mnie za granicę. Rozumiesz?
Jak to? zdziwiła się pani Józefina.
Postaraj się być pojętniejsza powiedział z ironicznym naciskiem.
Ach, rozumiem ucieszyła się mam im tak mówić!
Właśnie. Możesz sobie nawet przypomnieć, że ojciec ostatnio był zdenerwowany tym, że
nie przysyłam jakiegoś przedstawiciela, na którego on czeka. Rozumiesz?
Tak, tak, ale po co to wszystko?
Paweł wzruszył ramionami:
Po to, żeś chciała, zdaje się, bym spróbował cię ratować. Otóż... daj ten pakiet.
Otworzyła biureczko i podała mu dużą olakowaną kopertę. Obejrzał pieczęcie, były nienaruszone.
Wcale nie zaglądałaś nawet? zdziwił się.
Po prostu bałam się.
Hm... To dobrze. Nie wspominaj nikomu o istnieniu tej koperty. To jest konieczne. A te-
raz postaraj się, by mi nikt nie przeszkadzał. Muszę to przestudiować.
Kiwnął jej głową, wszedł do pokoju zmarłego i zamknął, za sobą drzwi, przez które dobie-
gło go jeszcze pytanie matki:
Czy w dalszym ciągu twój przyjazd ma pozostać tajemnicą?
Nie. Wolałbym nawet, byś zawiadomiła o nim swoje kochane dzieci.
Usiadł i rozciął brzeg koperty. Wewnątrz pełno było papierów zapisanych masą cyfr i notat, a
na samym wierzchu leżał list, zaczynający się od słów Kochany Karolu . Paweł zaczął czytać:
Zdaję sobie sprawę, że moje samobójstwo będzie szkodliwe dla opinii firmy. Na pewno i
Ty sam pomyślisz, że zdołałem ukryć przed tobą zbliżające się bankructwo, że popełniłem
jakieś nadużycia, których nie zdołałem na czas wyrównać, i że nie pozostało mi nic innego,
jak rozstać się z życiem. Otóż tak nie jest. Wszystko pozostawiam w zupełnym porządku,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]