[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kłopot, pułkowniku. Dobrze ci radzę, przygotuj się na wakacje w piekle.
- Tak, sir.
Wieczny Imperator opadł na fotel i przymknął oczy. Wyglądał, jakby przysnął. Mahoney
przeczekiwał kolejne, niemiłosiernie dłużące się minuty. W końcu Jego Wysokość znów spojrzał na
podwładnego spod ciężkich od zmęczenia powiek. Przez chwilę było widać po władcy jego
metuzalemowy wiek.
- Liczę na ciebie, Ian - powiedział cicho imperator. - Załatw tę sprawę. Pozbądz się proroka.
Usuń Mathiasa.
Mahoney wstał. Dostał rozkazy. Zasalutował najlepiej, jak potrafił.
- Z przyjemnością, sir.
Obrócił się na pięcie i sztywnym krokiem skierował do wyjścia.
- Mahoney? Pułkownik przystanął.
- Tak, sir?
- Nie rób mi tego więcej, dobra? Będziesz tak miły dla starego pijaczka?
- Oczywiście, sir.
- Nie cierpię niezręcznych sytuacji. Dziwne, ale z wiekiem coraz gorzej znoszę takie
blamaże.
Spojrzał na Mahoneya.
- Wiedziałeś, że jakoś się wykaraskasz?
- Nie miałem żadnej pewności, sir.
- Niech tam. Ale pamiętaj, w razie kolejnej wpadki, już ci nie popuszczę.
Z tymi słowami Wieczny Imperator znów przymknął oczy. Mahoney jak najciszej wymknął
siÄ™ z pomieszczenia.
ROZDZIAA PIDZIESITY PITY
Perspektywa karnej kompanii na Plutonie, albo i jeszcze w gorszym miejscu, nie przerażała
zbytnio Stena. Chwilowo miał większe zmartwienie. Wraz z Alexem sterczał nad modułem
łączności w zamku Otha, gmaszysku zimnym, szarym i dojmująco wilgotnym. Obaj marzli tu już
od paru tygodni, cierpiÄ…c dodatkowo z powodu kuchni urÄ…gajÄ…cej wszelkim zasadom
humanitaryzmu.
Odebrany przed dwiema godzinami sygnał kazał im przygotować się do rozmowy ż
Mahoneyem. Mieli oczekiwać nowych rozkazów.
- Mówię ci, wykona wyrok przez telefon - oznajmił Alex.
- Nie - odparł Sten. - Jest zbyt wkurzony, żeby tylko nas zabić.
- Mamusia zawsze mi radziła, żebym nie szedł w kamasze. Zamarli, gdy na ekranie
pojawiła się wykrzywiona twarz Mahoneya.
- Właśnie rozmawiałem z imperatorem. Nie jest zadowolony.
- Całkowicie go rozumiem - mruknął Sten.
- Widzę, że przynajmniej wy dwaj pozostaliście przy życiu - rzekł, zerkając na
Mantisowców nieco łaskawiej. - Starałem się, jak mogłem, panowie. Ale... - Wzruszył ramionami.
Kariery Stena i Alexa chyba nie zapowiadały się świet - lanie.
- Co mamy robić, sir? - spytał Sten.
- Zupełnie nic - odpowiedział szef wywiadu. - Siedzieć na tyłkach i nie pakować się w
żadne kłopoty. Za kilka tygodni przyleci po was statek.
- Ale Mathias...
- Spokojnie, poruczniku. Nim wrócisz do domu, będzie już po wszystkim. Wyślemy inny
zespół Mantisa, by załatwił tę sprawę.
- Sir - wyrwał się Sten - ja się tym zajmę. Proszę oddać mi mój stary zespół, Trzynastkę.
Razem uporamy siÄ™ z Mat - hiasem.
Mahoney zmarszczył czoło, a Alex dał Stenowi ostrzegawczego kuksańca.
- Zemsta, poruczniku? Myślałem, że wszyscy już z tego wyrośliśmy.
- Nie, nie zemsta. Mamy po prostu większe szansę. Znam Mathiasa. I teren Sanctusa.
- Nic z tego, chłopcze - stwierdził uprzejmie dowódca Merkurego. - Musimy pamiętać także
o tym, że zanim jeszcze Mathias zdecydował się na ojcobójstwo, imperator osobiście zatwierdził
wszystkie planowane licencje. Cała flota wydobywcza jest już w drodze do regionu Eryx.
Niebawem będą przelatywali prezez Gromadę Wilka.
- Mathias ich pozabija - powiedział Stren. - Tym bardziej powinniśmy otrzymać to zadanie.
- Nie widzę takiej możliwości.
- Mam pewien plan - podsunął Sten i czym prędzej wyjawił swoje pomysły, niepomiernie
zdumiewajÄ…c Mahoneya.
ROZDZIAA PIDZIESITY SZÓSTY
Ffillips została brutalnie wyciągnięta z lochu i ciśnięta pod stopy Mathiasa. Nie po raz
pierwszy.
Być może jednak po raz ostatni, pomyślała pani major, unikając kopniaka.
Sala tronowa niezbyt świętej pamięci Theodomira zmieniła się nie do poznania. Ffillips
rozejrzała się wkoło. Zerwano gobeliny, wyniesiono egzotyczne rzezby, zniknęły zaściełające
kamienne krzesło poduszki.
Ponad panoramiczną mapą Sanctusa pojawił się symbol wiary Talameina: dwie złożone do
modlitwy dłonie, pod nimi nagi miecz.
Zostały tylko pochodnie po obu stronach mapy.
Mathias siedział na tronie w prostej, czerwonej szacie kompanów, od niedawna oficjalnym
mundurze. Ffillips wstała i skłoniła się lekko. Na razie wolała milczeć, stosując tę samą taktykę,
która sprawdziła się podczas jej własnego procesu przed sądem polowym wiele lat temu.
- Przemawiam w imieniu Talameina - zaczÄ…Å‚ Mathias.
- Niech tak się stanie - odpowiedzieli stojący pod nagimi ścianami kompani.
- Tutaj, w najświętszym miejscu, gdzie bije serce wyznawców Talameina, ja, wybrany przez
Płomień na prawdziwego spadkobiercę Talameina, oskarżam ciebie, major Ffillips, o zbrodnię.
Czynię to pod nieobecność twojego przywódcy, ateisty Stena. Dopuściłaś się największego
wykroczenia przeciwko racji stanu, wierze i memu ludowi.
Co ty powiesz, chłopcze? Ffillips uznała, że prorok jest mało oryginalny.
Wiedziała, że przede wszystkim musi zyskać na czasie. Póki życia, poty nadzieja. Zmierć
kończy wszystko nieodwołalnie.
Chyba że ktoś wierzy w byty pozagrobowe. A Ffillips, po dwudziestu latach służby, z
pewnością nie należała do tego typu ludzi.
Odczekała chwilę, potem spojrzała Mathiasowi w oczy. Nagle padła na kolana. Kompani
zaszemrali, zdumieni. Nawet Mathias wyglądał na zaskoczonego.
- Nie rozumiem oskarżenia, czcigodny proroku.
- Zostaniesz jeszcze zapoznana ze szczegółami, jednak najważniejszy zarzut dotyczy
zabójstwa nieodżałowanego proroka Theodomira i próby obalenia ustroju naszego świętego
państwa.
- Zanim Wasza Mość został prorokiem, byłam żołnierzem. Prawym wiarusem, dobrym
towarzyszem broni. Skłonna jestem podejrzewać nieśmiało, że oskarżenie wyszło z ust
zazdrosnych lub niedoinformowanych poddanych.
- Mylisz się. To moje usta wyrzekły oskarżenie. Modlitwa mnie natchnęła.
Aha, pomyślała pani major. Chce posłać nas do piachu. Spróbowała innego wybiegu.
- Skoro jesteśmy tu obcy, czy mogę spytać, jaki skład sędziowski przewidujecie?
- W przypadku tak ciężkiego przewinienia sądzili będą dostojnicy kościoła i przedstawiciel
Talameina.
Ffillips dojrzała promyk nadziei.
- Czy prawo na równi traktuje innowierców i członków kościoła Talameina?
- Wyrok od tego nie zależy - odparł trochę niepewny swego Mathias - ale egzekucja
przebiega inaczej. Tym, których chroni Płaszcz Wiary, pisana jest lżejsza śmierć. - Spojrzał na nią
gniewnie. Jeśli nawet orientował się już, do czego zmierza pani major, interpretował to pewnie po
swojemu. Jako potwierdzenie słuszności wcześniejszej decyzji.
Mam cię, pobożny robaczku, pomyślała Ffillips.
- Rozumiem. Nie pragniemy uniknąć kary, o ile naprawdę ciąży na nas wina. Sądzę jednak,
że winniśmy otrzymać nieco czasu. Prosimy o to przez pamięć o naszych żołnierzach, którzy
przelali krew w szeregach Wojowników Wiary...
- Jak brzmi twoje życzenie?
- Skoro sam Talamein nas osądzi, dyktując śmierć szybką lub powolną, to może milsze by
mu było, gdybyśmy wcześniej zgłębili mądrość Pierwszego Proroka i świadomie dokonali wyboru.
Zezwól nam na kontakt z teologami oraz katechetami. Pragniemy dostąpić łaski oświecenia.
Mathias zastanowił się nad tym i przytaknął z wahaniem. Owszem, to wydłuży proces,
opózni egzekucje, ale nawrócenie się choćby jednego z najemników stanowiłoby czyste
błogosławieństwo! Jeśli paru niższych rangą odnajdzie w głębi serca drogę do Talameina, będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl