[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nich, Keith Mobley, wyznaje dość radykalną ideologię. Twój tata odmówił zamieszczenia w
gazecie jego manifestu. Mobley zagroził mu zemstą. Ostatnio znikł z horyzontu. Mówi ci coś
to nazwisko?
- Nie. Dlaczego zatailiście przede mną te wszystkie szczegóły?
- Oscar nie chciał cię straszyć. Delikatność ojca przyniosła więcej szkody niż pożytku.
Ponieważ karmił córkę ogólnikami, uznała, że zbyt poważnie traktuje czcze pogróżki.
Wystarczył jeden głuchy telefon, by zmieniła zdanie.
- Co teraz? - spytała bezradnie.
- Na razie to, co zwykle. Robisz swoje, a ja chodzę za tobą jak cień. Równocześnie
dyskretnie podejmę starania w celu znalezienia ci bezpiecznej kryjówki. Miejmy nadzieję, że
zaniechasz oporu - dodał po chwili znaczącej przerwy.
- Oczywiście. Definitywnie zakończyłam wojnę - oświadczyła z mocą.
- Nie do wiary!
- Przyrzekam, będę łagodna jak baranek. Dałeś mi wczoraj niezłą nauczkę, ale dopiero
dzisiaj naprawdę uwierzyłam w te grozby. Przykro mi, że przysporzyłam tobie i tacie tak
wiele zmartwień.
Gray taktownie powstrzymał się od komentarza typu:  A nie mówiłem?". Kiedy
wyszedł, Shelby zasiadła za biurkiem, ale miała kłopoty z koncentracją. Dręczyły ją wyrzuty
sumienia, że zlekceważyła obawy ojca. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie robiłby
hałasu o nic. Postanowiła jak najszybciej poprosić go o wybaczenie. Dopiero kiedy uspokoiła
sumienie, zasiadła do kolejnego projektu. Kilka godzin minęło jak z bicza strzelił. Kiedy
wyłączyła komputer, w mieszkaniu panowała absolutna cisza. Zaciekawiona Shelby wyru-
szyła na poszukiwanie Graya. Zastała go na sofie ze słuchawką przy uchu. Odłożył ją po
sekundzie czy dwóch. Chyba usłyszał jej kroki, bo zwrócił ku niej głowę. Dopiero teraz
zauważyła napięte rysy i zmęczone oczy. Podejrzewała, że jej opór drogo go kosztował.
- Wyglądasz na przemęczonego - powiedziała z troską.
- Odpocznę, jak złapiemy tego bydlaka. Kiedyś musi wpaść. Nie powtórzę dawnych
błędów - dodał półgłosem jakby do siebie.
Shelby zagryzła wargę. Niemal zapomniała, że dręczą go demony przeszłości. Była
ciekawa, czy przyjaciółka, której nie zdołał uratować, również utrudniła mu wykonanie
zadania. Po chwili wahania spytała o to wprost. Gray zacisnął zęby.
- Wolałbym nie przywoływać bolesnych wspomnień - odparł ze smutkiem. - To
okropna historia.
- Nie jestem dzieckiem. Nie trzeba mi osładzać rzeczywistości. Tłamszenie w sobie
bólu nic nie da. Czasami lepiej wyrzucić z siebie to, co człowieka dręczy - przekonywała
zdjęta współczuciem. - Naprawdę umiem słuchać i dobrze ci życzę. Poza tym chciałabym
44
S
R
jakoś wynagrodzić ci strapienia, których przysporzyłam. Spróbuj mi zaufać - poprosiła
niemal błagalnym tonem.
Gray westchnął ciężko, zacisnął powieki, przeciągnął dłońmi wzdłuż twarzy.
- To się stało w Afryce, w jednym z ogarniętych wojną krajów. Mój kolega Piet
posiadał coś, czego potrzebowali rebelianci. Zastosowali szantaż, grozili jego żonie i
dzieciom, ale Piet nie uległ presji. Prosił mnie o pomoc, a ja zawiodłem...
- Niemożliwe!
- Ale prawdziwe. Jego żona zginęła - uciął krótko Gray.
Shelby znieruchomiała, jakby wylano na nią kubeł zimnej wody.
- W jaki sposób? - spytała, gdy odzyskała mowę. - Powiedz, proszę - dodała, niemal
pewna, że Gray niesłusznie przypisuje sobie winę.
Umknął wzrokiem w bok, jakby chciał uniknąć odpowiedzi. Wreszcie nabrał powietrza
w płuca.
- Piet wyjechał w poszukiwaniu bezpiecznej kryjówki dla najbliższych. Rebelianci
wdarli się na posiadłość podczas jego nieobecności i podpalili dom. Ponieważ od dawna
panowała susza, w ciągu kilku minut spłonął jak pudełko zapałek. Zajmowałem sypialnię od
frontu, Jen z dziećmi spali w pokojach od tyłu. Pognałem do najbliższych, po dzieci.
Zdążyłem je wynieść, lecz kiedy wróciłem po Jen, nie mogłem się dostać do środka. Nie
wiem, ile razy próbowałem, zanim sąsiedzi mnie odciągnęli.
Shelby westchnęła ciężko, otarła załzawione oczy. Nigdy wcześniej nie słyszała równie
tragicznej historii.
- To nie twoja wina. Zrobiłeś więcej, niż mogłeś - zapewniła z pełnym przekonaniem,
kładąc mu rękę na ramieniu.
- Jen zginęła w płomieniach.
- Byłeś sam. Gdybyś zapytał ją o zdanie, kazałaby ci ratować dzieci, jak każda matka.
Dokonałeś bohaterskiego czynu. Musisz wreszcie sobie wybaczyć. - Miała ochotę go
przytulić, lecz siedziała jak sparaliżowana, głęboko przejęta usłyszaną opowieścią.
Gray również długo milczał. Potem wstał, podszedł do okna. Wreszcie przemówił:
- Sama widzisz, do czego są zdolni przestępcy.
- Tak. Wstyd mi, że utrudniałam ci zadanie - przyznała uczciwie.
Nie dodała tylko, że powodowała nią żądza zemsty za doznany zawód miłosny.
Myślała wtedy wyłącznie o sobie. Uczuć Graya w ogóle nie brała pod uwagę.
Gray odwrócił się do niej przodem, popatrzył jej prosto w oczy.
- Naprawdę umiesz słuchać, Ruda. Wygląda też na to, że potrafisz wyciągać właściwe
wnioski. Jeśli to prawda, będziesz na siebie uważać.
- Będę - przyrzekła. Pochwała Graya sprawiła jej równie wielką przyjemność, jak
świadomość, że zwierzenia przyniosły mu ulgę.
45
S
R
Nieprędko jednak ochłonęła po wstrząsie. Przed zaśnięciem długo przetrawiała
usłyszaną historię. Współczuła Grayowi z całego serca. Nie zasługiwał na piekło wyrzutów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl