[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ma, że ją obserwował. I podobało jej się to...
Przepraszam, że musiałeś czekać.
Nie, to znaczy, ja wcale... Dlaczego
nagle zaczął się jąkać, do diabła? Czekałem
na ciebie z przyjemnością.
Kobieta na chwilę 167
Jeszcze raz przepraszam. Nie chciałam,
żebyś czekał.
Uważaj, bo zaraz zacznie ci rosnąć nos
jak Pinokiowi.
No cóż, niektórym nieoczekiwanie rosną
inne części ciała. Spuściła wzrok i zerknęła
na jego spodnie.
Spojrzała mu prosto w oczy, jej twarz
rozjaśniła się w uśmiechu, ale w oczach płonę-
ło pożądanie. Wiedział instynktownie, że tyl-
ko udawała frywolną i rozluznioną.
Chcesz dotknąć?
Jeszcze nie teraz.
Odsunęła się, zanim zdołał ją objąć. Przez
moment wydała mu się wystraszona i zro-
zumiał, że wcale nie była tak spokojna i opa-
nowana, jak udawała.
Po co mnie wezwałaś? Równie dobrze
mogłem podjechać po drodze z pracy, tak jak
planowałem.
Może ja zaplanowałam co innego.
Popatrzył na nią z powątpiewaniem.
Sądząc z tego, jak drży ci dolna warga,
jesteś podniecona. Wiesz, że zawsze po tym
168 Kimberly Raye
poznaję? W takim razie twoje plany nie mogą
się bardzo różnić od moich.
Myślałam, że najpierw pójdziemy na
kolację.
Przecież nie możemy. Zgodnie z twoim
życzeniem nie chodzimy na randki.
To nie będzie randka. Będziemy jeść. To,
że będziemy jeść w tym samym miejscu i o tej
samej porze, to zbieg okoliczności.
Więc to do tego mnie potrzebujesz?
Dokładnie.
Chyba będę musiał cię podwiezć stwier-
dził, gdy zobaczył, że samochód Eden nie stoi
na swoim miejscu.
Pożyczyłam samochód Kasey odparła,
wsiadając do kabiny.
Kiedy Brady nachylił się nad nią, żeby lepiej
domknąć drzwi, Eden podciągnęła trochę
brzeg sukienki i przesunęła się, żeby założyć
nogę na nogę. Na moment serce Brady ego
zatrzymało się, gdy zobaczył jasne włosy
u nasady jej ud i małą, ciemnoróżową szparkę
między jej nogami. Po chwili cudowny widok
zniknął, gdy przesłoniło go kolano. Podniósł
Kobieta na chwilę 169
głowę, oddychając głęboko, i spojrzał jej
w oczy. Uśmiechała się szeroko.
Po co Kasey pożyczyła twój samochód?
zapytał, siadając za kierownicą. Usilnie
starał się zapomnieć, że nie miała nic pod
sukienką.
Musi odebrać zaopatrzenie na jutrzejsze
przyjęcie dla słomianych wdów.
A co z dużym telewizorem?
Jeśli masz gotówkę na zbyciu, to z chęcią
ją przyjmę. Mam nadzieję, że moja loteria
będzie cieszyła się powodzeniem. Kto nie
ryzykuje, ten nie je.
Nie lubię ryzyka.
Ja też nie.
Spojrzał na nią. Zobaczył, jak oblizywała
usta.
Co ty knujesz?
Szczerze mówiąc... powiedziała, na-
chylając się z jego stronę. Oparła rękę na jego
udzie, zaledwie centymetr od nabrzmiałej
wypukłości ...chciałam, żebyś to ty był
podniecony. Myślę, że osiągnęłam swój cel.
170 Kimberly Raye
Naprawdę chcesz tu jeść? zajrzał do
restauracji przez szybę. Straszny tu tłok.
Pewnie nie będzie wolnego stolika.
Zarezerwowałam.
Myślałem, że to zbieg okoliczności,
że w tym samym momencie odczuwamy
głód.
Czysty przypadek, rezultat starannie do-
pracowanego planu. Odwróciła się do niego
i uśmiechnęła zachęcająco. Chodzmy.
Kilka minut pózniej siedzieli przy stoliku
w zacisznym kącie restauracji urządzonej
w stylu country. Na ścianach wisiały różnego
rodzaju narzędzia ranczerskie: od zardzewia-
łych podków po żelaza do znakowania koni.
Stoliki przykryto suknem w kratę, a czerwone
świece stały w słojach, w jakich kobiety
zwykle przechowywały jedzenie. Eden bar-
dzo lubiła jeść w tym miejscu, od chwili gdy
weszła tu po raz pierwszy po ukończeniu
szkoły średniej.
Tamtego wieczora jej rodzice zrobili coś, na
co nie było ich stać: zabrali ją do drogiej
restauracji, żeby świętować jej zakończenie
Kobieta na chwilę 171
szkoły. Nie byli jedyni: wielu absolwentów
przyszło tu wtedy ze swoimi rodzicami i re-
stauracja była pełna. Eden siedziała, rozma-
wiała i śmiała się jak inne dzieci, z którymi
chodziła do szkoły, po raz pierwszy czuła, że
jest im równa.
To uczucie nie trwało długo. Wszyscy już
znali plotki rozsiewane przez Jake a i po
drodze do samochodu Jeremy Michaels klep-
nął ją w tyłek. To nie zatarło jednak cudow-
nego wspomnienia wieczoru spędzonego z ro-
dzicami.
Od tamtej pory kochała tę restaurację,
mimo że niezbyt często miała okazję tu jadać.
Ceny były wygórowane, a ona nie zarabiała
zbyt wiele, więc musiała zadowolić się wspo-
mnieniami.
Dziś jednak to ona kontrolowała sytuację
i wybrała właśnie to miejsce, żeby zrealizo-
wać swój plan.
Niestety, okazało się, że Brady był tu sta-
łym bywalcem i prawie każdy, kto wchodził
lub wychodził, chciał się z nim przywitać.
Powinna była to przewidzieć. Był jedynym
172 Kimberly Raye
wnukiem Zachary ego Westona, dziedzicem
fortuny, ulubieńcem całego miasta.
Znów poczuła, jak bardzo się różnią.
Odepchnęła od siebie tę myśl i skoncen-
trowała się na posiłku. Nachyliła się do Bra-
dy ego, żeby mógł zobaczyć, co ukrywał jej
dekolt. Pod stołem zsunęła jeden pantofel
i przesunęła stopą wzdłuż jego uda. Jakby
nigdy nic sięgała po serwetkę, gdy usłyszała
znajomy głos.
Proszę, proszę, toż to Eden Hallsey.
Witaj, Jake warknęła, zabierając szybko
stopę i wsuwając z powrotem sandał. Wy-
glądasz świetnie, jak zwykle dodała tonem,
którym dawała mu do zrozumienia, jak bar-
dzo nim gardzi.
Jake mało nie pękł z dumy.
To dzięki sprzętowi sportowemu, który
mamy teraz w wyprzedaży w supermarkecie.
U nas można kupić wszystko.
Eden spojrzała na niego z powątpiewa-
niem.
Chyba nie sprzedajecie leków?
Oczywiście, że tak. Mamy pełny zestaw
Kobieta na chwilę 173
witamin, paraleki, przyjdz do nas my ci
pomożemy.
Macie coś na wypadanie włosów? Wyda-
je mi się, że od ostatniego razu, kiedy cię
widziałam, trochę wyłysiałeś.
Byłem u ciebie w barze w zeszłym tygo-
dniu.
Pamiętam. Chyba pobijesz jakiś rekord.
Czy już dzwoniłeś do Księgi Guinnessa?
Możesz mówić, co ci się podoba, nie uda
ci się mnie obrazić. Nie mam zamiaru cofnąć
mojej oferty. Wciąż chcę od ciebie odkupić
bar.
A ja wciąż odmawiam. Koło drogi stano-
wej jest mnóstwo miejsca. Dlaczego nie ku-
pisz kawałka ziemi właśnie tam?
Kupuję, gdzie mi się podoba. Odpowiada
mi twoje miejsce.
A mnie nie odpowiada, że starasz się
wygryzć mnie z interesu, podobnie jak parę
innych osób. Ostrzegam cię: to ci się nie uda.
Nie bądz uparta. Wez pieniądze, które ci
daję, i zjeżdżaj.
Chyba nie słyszałeś, co pani powiedziała.
174 Kimberly Raye
Nie jest zainteresowana proponowaną trans-
akcją odezwał się milczący dotąd Brady.
Nie wtrącaj się, Weston. To sprawa mię-
dzy starymi przyjaciółmi, prawda, Eden?
Znamy się od dawna, nieprawdaż?
Z tego co widzę Brady nie mógł się
powstrzymać jak zwykle rozpowiadasz kłam-
stwa.
Co masz na myśli?
Wątpię, czy masz w domu jakikolwiek
sprzęt do ćwiczeń. Słyszałem też, że twoja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]