[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Czy z Tiną wszystko w porządku?
 Tak, oczywiście. Jest tu ze mną w salonie. Le\y na kocu, na podłodze.
 To dobrze. Bałem się, \e dzwoniłaś, \eby mi powiedzieć...
 Nie, skąd, nic z tych rzeczy. Tina ma się dobrze. Ja te\.  W momencie
gdy to powiedziała, uświadomiła sobie, \e Zach wcale nie pytał o nią, tylko o
Tinę. Sprawiał wra\enie chłodnego i odległego. Trudno. Nie będzie się zra\ać
przejawami obojętności Zacha.
 Jak leci?  spytała z wymuszoną wesołością.
 Jestem dość zajęty.
 Carl opowiadał mi o twoim nowym przedsiębiorstwie. Gratuluję, Zach.
 Czy po to dzwoniłaś? śeby mi przekazać swoje gratulacje?
 Niezupełnie  odpowiedziała ostro\nie. W głosie Zacha nie było
słychać \adnej radości z tego, \e z nią rozmawia. Nadzieje TJ ulotniły się.
Najpewniej wcale o niej nie myślał.
 TJ, postawmy sprawę jasno, zgoda?  powiedział nagle Zach. 
Powinienem był przyjąć twoje przeprosiny. Przykro mi, \e tego nie zrobiłem.
Ale... có\, nie oczekuję niczego więcej między nami.
Wyraził się wystarczająco jasno. Nawet głupiec by zrozumiał. Nogi
ugięły się pod TJ. Opadła na stojące obok krzesło.
 Nie wybaczyłeś mi, prawda?
 Chodzi ci o to, czy jeszcze boli? Tak, jeszcze boli jak cholera. Czy to
chciałaś usłyszeć?
 Nie... ja... przepraszam. Nie powinnam była zawracać ci głowy. Do
widzenia, Zach.  TJ odło\yła słuchawkę.
Upadła na kolana obok córki.
 Ciągle jeszcze jest zły  powiedziała martwym głosem.  Myślałam, \e
ju\ mu przeszło.  TJ uśmiechnęła się do małej przez łzy.  Kochane
maleństwo, twoja matka jest skończoną idiotką i ciągle próbuje zrozumieć,
dlaczego to wszystko tak się popsuło.
Zach, pogrą\ony w myślach, wpatrywał się w telefon. Nie powinien być
taki bezwzględny w stosunku do TJ. To nie było w porządku. Mo\e zadzwonić
do niej jeszcze raz i powiedzieć...
I co powiedzieć?  TJ, jeszcze nie przeszedłem nad tym do porządku
dziennego, ale nie powinienem być taki nieuprzejmy ?
Zach myślał o TJ zbyt często. Po pierwsze, nie mógł zapomnieć o tych
 przykrych sprawach w jej mał\eństwie. Nigdy nie zwierzał się TJ. Nie w
sprawach osobistych. Na pewno nie jak mę\czyzna, który naprawdę pragnie
kobiety i robi wszystko, by ona poznała jego uczucia.
Gdy w grę wchodziła TJ, zachowywał się jak szczeniak. Oboje zrobili
sobie krzywdę, i to wszystko. Zach był rozgoryczony i nie potrafił pozbyć się
tego uczucia. Dlaczego, do cholery, nie potrafił przestać myśleć o TJ?
Wstał i nalał sobie kawy z dzbanka, który Debbie zostawiła dla niego.
Biuro Zacha składało się z dwóch pokoi w niewielkim budynku w zachodniej
części miasta. Debbie, recepcjonistka Zacha, była mało doświadczona i bardzo
młoda, ale tylko na zatrudnienie takiej mógł sobie pozwolić.
Postawił fili\ankę na biurku i usiadł, wzdychając głęboko. Musi
zapomnieć o TJ i skoncentrować się na przetargu. Bardzo wiele zale\ało od
tego, czy dostanie kontrakt.
Tydzień pózniej TJ właśnie wyjmowała Tinę z porannej kąpieli, kiedy
zadzwonił telefon. Owinęła małą w miękki ręcznik, oparła ciepłe zawiniątko o
biodro i podeszła do telefonu.
 Halo?
 TJ? Tu Doreen. Słuchaj, Patty ma grypę. To znaczy, myślę, \e to grypa.
Muszę zabrać ją dziś rano do lekarza. Przepraszam cię bardzo.
Patty była najmłodszym dzieckiem Doreen, a chore dziecko jest
wa\niejsze ni\ cokolwiek innego. TJ pocałowała w czubek głowy swoją
córeczkę.
 Nie martw się o to, proszę  powiedziała.
 Postaram się pózniej przyjechać do biura.
 Nie, zostań dziś w domu z Patty.
 Doceniam to, TJ, ale mam dziś w programie coś, czego nie mo\na
odło\yć. Chodzi o poprawione plany projektu Hansona Sonora. Muszą być
dostarczone władzom gminnym dziś po popołudniu, do czwartej.
 Ja się tym zajmę. Dawno tam nie byłam, ale chyba znajdę biuro
planowania. Zadzwoń do mnie, gdy wrócisz z Patty od lekarza.
 Dobrze. Do usłyszenia pózniej.
Bez Doreen w biurze panowała Sodoma i Gomora. Wszyscy odbierali
telefony, ale TJ przejmowała większość z nich. O drugiej była szczęśliwa, \e
mo\e zabrać projekty Hansona i zostawić Jima z całym tym bałaganem.
Martwiła ją sprawa Zacha, ale tak\e całe \ycie. Pieniądze nie były
problemem i nie będą nim, dopóki działa przedsiębiorstwo. Ale czy to ma być
jej przyszłość? Uwielbiała swoje dziecko, dom i cieszyła się dobrze
prosperującą firmą Wszystkie dni tygodnia miała zajęte. Powinna być
wdzięczna losowi.
Denerwowało ją, \e tak nie jest. Wywoływało to poczucie rozczarowania
i ciągłego niespełnienia. Czy\by zakochała się w Zachu? Tak po prostu? Czy
dlatego nie mo\e o nim zapomnieć? TJ poczuła nagle, \e ma sucho w ustach.
Spazmatycznie zacisnęła palce na kierownicy. Dlaczego dotąd nie przyszło jej to
do głowy? Mniejsza o to. Przecie\ tylko miłość mogła spowodować jej
niecodzienną, fizyczną reakcję na kontakt z mę\czyzną!
 A niech to diabli  wyszeptała wstrząśnięta do głębi.
Zwiadomość, \e jest zakochana w Zachu bez najmniejszej nadziei na
wzajemność, była przera\ająca. Na myśl o tym, \e \yje i pracuje po jednej
stronie miasta, a Zach po drugiej, \e go nigdy nie zobaczy i \e czeka ją samotna,
smutna przyszłość, łzy napłynęły jej do oczu. Gwałtownie zamrugała
powiekami, by je odpędzić. W myśli powtarzała sobie oklepane frazesy, \eby
nie załamać się zupełnie:  Mogło być jeszcze gorzej. Nie myśl o tym. śycie
toczy się dalej .
TJ podjechała pod budynek, w którym mieściło się biuro planowania, z
trudem znalazła miejsce do zaparkowania i zatrzymała samochód.
śycie naprawdę toczyło się dalej. Kierowała przedsiębiorstwem i nie
wolno jej było o tym zapomnieć. Westchnęła, pozbierała z siedzenia samochodu
plany, wzięła torebkę i wysiadła.
Dostarczyła poprawione plany Hansona do zatwierdzenia przez właściwe
władze i skierowała się ku wyjściu. Naprzeciw niej szła grupa eleganckich
mę\czyzn. Jeden z nich nagle oderwał się od towarzyszy i zawołał:
 TJ!
 Hermie! Jak miło cię widzieć.  TJ podbiegła z wyciągniętą ręką do
mę\czyzny w średnim wieku. Hermie Cohen wziął jej dłonie w swoje.
 Jak się masz, TJ?
 Dobrze, Hermie. Mam teraz córkę, wiesz? Tina ma trzy miesiące.
 Cieszę się ze względu na ciebie, moja droga. Dziecko to wspaniały dar.
Czy ciągle kierujesz firmą?
 Ale\ tak.  Na potwierdzenie skinęła głową.
 Skąd się tu wziąłeś? Wróciłeś do Las Vegas?
 Właśnie skończyłem du\y projekt w San Diego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl