[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miał, że są prawdziwe.
Przez chwilę przyglądała mu się spokojnymi szarymi oczami, nie zadając pytań.
Chciałabym móc marzyć o tym, że wróci ze mną córka rzekła w końcu ale
to także próżne marzenie. Wiem, że ona musi iść dalej. Nie wiem tylko dokąd.
Zdradzisz mi, jaki ma dar, kim jest, co sprawiło, że król ją wezwał i zabrał ze sobą
na spotkanie smoków?
Och, gdybym wiedziała, kim jest, powiedziałabym ci twarz Tenar była pełna
smutku, miłości i goryczy. Nie jest moją rodzoną córką. Zapewne zgadłeś albo już
to usłyszałeś. Trafiła do mnie w dzieciństwie, ocalona z ognia... Gdy Krogulec do mnie
powrócił, stała się także jego córką i uratowała nas oboje od okrutnej śmierci, wzywa-
jąc smoka Kalessina, zwanego Najstarszym, a ów smok nazwał ją swą córką. Jest zatem
dzieckiem wielu i nikogo. Nie oszczędzono jej bólu, lecz ocalała z ognia. Może nigdy się
nie dowiem, kim jest naprawdę. Chciałabym jednak, by w tej chwili siedziała tu, obok
mnie, bezpieczna!
Pragnął ją pocieszyć, lecz nie znalazł pociechy w sercu.
Opowiedz mi o swojej żonie, Olcho poprosiła.
Nie mogę rzekł w końcu w ciszy, która tak łatwo zapadała między nimi.
Gdybym mógł, zrobiłbym to, pani Tenar. Przygniata mnie wielkie brzemię. Dziś
ciąży mi strach, zgroza. Staram się myśleć o Lilii, ale widzę tylko ową ciemną pustynię
ciągnącą się w dół, bez końca. Jej tam nie dostrzegam. Wszystkie wspomnienia, które
były dla mnie niczym oddech i woda, trafiły do owej suchej krainy. Nic już nie pozo-
stało.
79
Przykro mi szepnęła.
Długi czas siedzieli w milczeniu. Cienie stawały się coraz głębsze, było duszno, bar-
dzo ciepło. Zwiatła pałacu przeświecały przez rzezbione okiennice i nieruchomą ka-
skadÄ™ wierzbowych witek.
Coś się dzieje oznajmiła Tenar. Wielka zmiana dotyka świata. Może nie po-
zostanie nam nic, co znamy.
Olcha uniósł wzrok, spoglądając w ciemniejące niebo. Wyraznie widział wieże pa-
łacu; biały marmur i alabaster chwytały i odbijały resztki światła z zachodu. Olcha po-
szukał wzrokiem ostrza miecza na szczycie najwyższej wieży i ujrzał je, słaby srebrzy-
sty błysk.
Spójrz rzekł.
Na samym czubku, niczym diament, zalśniła gwiazda. Na ich oczach gwiazda ode-
rwała się od miecza i wzniosła w górę.
Gdzieś w dali usłyszeli podniesione głosy, tupot nóg. Potem dzwięk rogu, ostry roz-
kazujÄ…cy okrzyk.
Wrócili. Tenar wstała.
Jakby zarażony podnieceniem, Olcha także podniósł się z ławki. Jego towarzyszka
pospieszyła do pałacu, z którego okien widać było port. Nim jednak Olcha przywołał
%7łurawia, raz jeszcze spojrzał na miecz, teraz lśniący słabym blaskiem, i jaśniejącą w gó-
rze gwiazdÄ™.
¬ ¬ ¬
Delfin wpłynął do bezpiecznej zatoki gnany magicznymi podmuchami. Pochylał
się naprzód, jego żagle wydymały się gwałtownie. Nikt w pałacu nie oczekiwał tak szyb-
kiego powrotu króla, lecz gdy władca się zjawił, wszystko czekało w należytym porząd-
ku. Na nabrzeżu natychmiast zaroiło się od dworzan, żołnierzy niepełniących akurat
służby i mieszkańców miasta gotowych powitać monarchę. Pieśniarze i harfiarze czeka-
li, by wysłuchać, jak walczył i pokonał smoki, i ułożyć o tym ballady.
Zawiedli się jednak. Król wraz ze swym orszakiem skierował się wprost do pałacu,
a żołnierze i marynarze ze statku powtarzali tylko: Pojechali do kraju nad plażą Onneva
i po dwóch dniach wrócili. Czarodziej przysłał nam ptaka z wiadomością, bo już zdą-
żyliśmy dopłynąć do ujścia zatoki, przecież zamierzaliśmy spotkać się z nimi w Porcie
Południowym. Wróciliśmy, a oni czekali u ujścia rzeki, cali i zdrowi. Lecz nad południo-
wymi Faliernami widzieliśmy dym płonących lasów.
Tenar znalazła się wśród tłumów na nabrzeżu i Tehanu podbiegła wprost do niej.
Uścisnęły się mocno. Gdy ruszyły naprzód ulicami pośród świateł i radosnych gło-
sów, Tenar pomyślała: Wszystko się zmieniło. Ona się zmieniła. Już nigdy nie wróci do
domu.
80
Lebannen maszerował wśród swoich gwardzistów. Pełen napięcia i energii, wydawał
się wyniosły, władczy, promienny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]