[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Boga, trzeba jednak pamiętać, że ludzka, słaba natura zwłaszcza w prostej, wiejskiej
dziewczynie, zwykłej pasterce może przemóc nad wezwaniem i wystąpić jako pyszny upór,
narzucający innym swoje, tylko swoje przekonanie.
Dziś wiemy, że książę Filip wcale nie był skłonny w tamtym czasie do uznania
zwierzchności króla Karola. Prowadził swoją zręczną grę. Wysłał do króla Jana Luxembourga
z propozycją rozejmu, a równocześnie osobiście pertraktował w Paryżu z Bedfordem
i przejmował z jego rąk namiestnictwo na Francję w imieniu króla Henryka.
Joanna mówiła nam wiele razy, że nie wierzy księciu. I ona także nie była zwolenniczką
wojny z Burgundią. Ale uważała, że tylko zdecydowanymi posunięciami można zmusić Filipa
do zrezygnowania z podwójnej gry. Jej zdaniem należało teraz uderzyć na Paryż. Zajęcie
stolicy odcięłoby ostatecznie Anglików od Burgundczyków. Może przeczuwała bo wiedzieć
tego nie mogła że do Paryża miał być sprowadzony Henryk, aby w Notre Dame został
ukoronowany na króla Francji. Zdawała sobie także sprawę z tego, że Paryż nie jest mocno
broniony i że w mieście duża część mieszkańców opowiada się za Karolem.
To ostatnie było prawdą. W Paryżu mnożyły się spiski, a do obrony miasta byli jedynie
krzyżowcy kardynała Winchestera i resztka wojsk Falstaffa. Bedford był przekonany, że los
miasta jest już przesądzony. Próbował każdego środka, aby zatrzymać armię, która wciąż
jeszcze stała w Reims. Napisał list do króla. Tytułował go bezwstydnie Karolem de Valois,
96
który miał zwyczaj dotąd tytułować siebie delfinem, a teraz, bez powodu, nazywa siebie
królem . Wyrzucał mu, że pozwala, aby lud był oszukiwany przez kobietę szaloną, krwawą,
używającą męskiej odzieży i prowadzącą rozwiązłe życie oraz żebrzącego mnicha apostatę
i buntownika (tak nazywał brata Ryszarda, rozwścieczony na niego, iż stał się żarliwym
zwolennikiem Joanny). Wzywał, aby Karol przez litość dla biednego ludu chrześcijańskiego,
który na skutek jego roszczeń znosi nieludzkie prześladowania, krzywdy i cierpienia ,
zrezygnował z dalszej wojny i zawarł uczciwy pokój.
List ten jednak nie spełnił oczekiwań Bedforda. Obrazliwe słowa, jakie zawierał,
sprawiły, iż król dał nagle zgodę na wezwania Joanny, aby ruszyć na Paryż.
Armia została poddana naczelnemu dowództwu arcybiskupa Regnault, mimo że sam król
towarzyszył wojsku.
Był sierpień, pora niezwykle piękna. Słońce kładło swe złote, ciepłe, ale już nie palące
promienie na ścierniska, na które wyszło bydło. Jadące wojsko mijało sady. Drzewa uginały
się od jabłek. Woń owoców roznosiła się w powietrzu.
Joanna tego dnia jechała strzemię w strzemię z kanclerzem. Wdychała pełną piersią
powietrze pełne zapachu owoców, zdawała się rozkoszować widokiem spokojnych wsi,
rolników wychodzących w pole, lecz zatrzymujących się, by niskim ukłonem przywitać
poczet królewski.
Jechałem za nią i słyszałem, jak powiedziała z westchnieniem:
Ach, jak tu pięknie! Jak wspaniały jest ten lud tutejszy. Ile tu spokoju, Ciszy... Gdybym
nie miała wrócić do siebie, chciałabym, aby dobry Bóg pozwolił mi spocząć w tej ziemi!
Arcybiskup jadący obok spojrzał na nią. Musiał także usłyszeć te słowa.
Rzadko zwracał się do niej. Miał niewątpliwie żal, że nieraz sprzeciwiała mu się twardo
na naradach. Wiele razy pokrzyżowała jego plany. A jednak tym razem dobrotliwy uśmiech
pojawił się na jego twarzy.
Jesteś taka młoda rzekł a mówisz o śmierci. Skąd ci to przyszło?
Nigdy nie wiemy, wasza wielebność, kiedy powoła nas Pan odpowiedziała.
I gdzie sądzisz przyjdzie ci umrzeć?
97
To było, myślałem wtedy, dziwne zapytanie. Co znaczyło? Może widząc ją taką
rozmarzoną arcybiskup sądził, że wydobędzie z niej jedną z tych tajemniczych spraw,
o których mówiły jej głosy, a których nigdy nie tłumaczyła?
Podniosła na niego swe szare oczy, które w tej chwili wydawały się jakby zasnute
delikatną mgiełką. Ale głos był już inny, pozbawiony nuty marzycielstwa, prawie twardy:
Tam umrę, gdzie Bóg zechce, abym umarła powiedziała. Nie znam ani czasu, ani
miejsca, tak jak i wy tego nie wiecie, wasza wielebność. Po małej chwili milczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]