[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ło, cudem uniknęła popełnienia nieodwracalnego, kata-
strofalnego błędu. I musiała teraz uczciwie przyznać, że
Ry jej w tym dopomógł. Że nie miała racji, złoszcząc
się na niego.
Myliła się także, sądząc, że Ry nie widzi w niej ko-
biety, że jej nie pragnie.
Teraz, patrząc w jego czekoladowe oczy, pełne
uczucia i tęsknoty, była pewna, że pragnie jej bardzo. I
Carrie nigdy w życiu nie była tak szczęśliwa z powodu
własnych pomyłek...
Pod czerwonym jedwabiem bluzki miała na sobie
98
tylko czarny stanik z delikatnej koronki. Ry przytulił
głowę do jej piersi i trwał tak dłuższą chwilę, wdy-
chając zapach jej perfum, w których dominowały ja-
śmin i róża. Następnie odpiął jej delikatnie stanik i zsu-
nął z ramion. Pochylił się i zaczął całować jej szyję, de-
kolt i nareszcie uwolnione, mlecznobiałe, aksamitne
piersi.
- Szaleję za tobą... - szepnął i pomógł jej położyć
się na kanapie, a sam spiesznie zrzucił z siebie dżinsy,
obnażając długie, kształtne, opalone na brąz muskularne
nogi.
Carrie znalazła się w zupełnie nowym dla siebie,
wymarzonym świecie zmysłowych wrażeń. Świat rze-
czywisty przestał dla niej istnieć, zatarły się kontury
przedmiotów wydobywanych z cienia przez księżycową
poświatę, umilkł szum drzew za oknem.
W tym nowym świecie było ich tylko dwoje, Ry i
ona. Spragniona jego dotyku, wsłuchana w jego przy-
spieszony oddech, w mocne uderzenia serca. O niczym
innym nie marzyła, jak tylko o tym, żeby nigdy nie
przestał jej całować, pieścić coraz śmielej jej ciała, któ-
re budziło się przy nim w sposób jej dotąd nieznany i
jakże cudowny.
Po raz pierwszy w życiu poczuła przypływ namięt-
ności i była szczęśliwa, że może jej ulec w ramionach
tego jednego jedynego mężczyzny, którego nie tylko
pragnęła, ale którego przede wszystkim kochała. Któ-
remu pragnęła się oddać całym sercem i ciałem. Prze-
99
cież zawsze marzyła, żeby Ry był jej pierwszym i je-
dynym mężczyzną. Z nim chciała dzielić życie, zbu-
dować dom, założyć rodzinę. Na zawsze, na dobre i na
złe.
Wiedziała, że w jego objęciach jest nareszcie pełna
i bezpieczna. Że może mu zaufać, że on otoczy ją mi-
łością, szacunkiem i opieką.
Dała się więc ponieść tej fali namiętności z prze-
konaniem, że oto spełni się nareszcie to, na co tak długo
i z utęsknieniem czekała.
- Taka jesteś piękna - szepnął z zachwytem Ryan,
wpatrując się w jej smukłe, lecz niezwykle kobiece cia-
ło i kładąc się przy niej na boku. - Piękniejsza, niż my-
ślałem, niż śmiałem sobie wyobrażać.
Przylgnął do niej całym ciałem i jął znowu całować
jej usta, coraz mocniej, śmielej, namiętniej, aż oboje nie
mogli złapać tchu. Potem zaczął pieścić i całować jej
szyję, piersi, a potem całe jej ciało, niżej, coraz niżej...
Aż wreszcie, kiedy napięcie dla obojga stało się już
nie do zniesienia, zespolili się z sobą całkowicie, od-
dając się sobie bez reszty, w radosnym, rozkosznym
uniesieniu.
Carrie zdała sobie sprawę, że to, co się dzieje w
niej i z nią przekracza jej najśmielsze oczekiwania. Cu-
downe napięcie narastało, coraz szybciej i szybciej, aż
wreszcie, nieoczekiwanie dla niej samej, znalazło ujście
w nagłej, fantastycznej eksplozji rozkoszy, która
100
wyniosła ją gdzieś wysoko, w przestworza. Ale nie była
tam sama. Była razem z nim. A on z nią.
W tym wspólnym dla nich momencie Ryan wy-
krzyknął jej imię, a ona jego.
Potem, gdy leżeli obok siebie złączeni dłońmi, w
tej cudownej chwili odpoczynku po spełnieniu, wyci-
szeniu rytmu serc i oddechów, Ryana ogarnęło poczucie
winy. Pozbawił właśnie niewinności kobietę, którą sza-
nował i na której tak bardzo mu zależało, a na dodatek
zawiódł zaufanie swego najlepszego przyjaciela. Ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl