[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się Cash.
- Umiem zrobić dużo rzeczy, ale z cias
tem kiepsko mi idzie.
- Mnie też - pocieszył go Cash. - Kiedyś
potrafiłem zrobić jadalne biszkopty, ale teraz
po prostu kupuję je w puszkach i podgrze
wam.
- Tippy robi ciasto sama.
119
- Masz utalentowaną siostrę - stwierdził
Cash, nie patrząc na nią.
I całe szczęście, pomyślała, bo czuła, że
czerwieni się jak burak. Czym prędzej ze
rwała się z miejsca i pobiegła do kuchni po
ciasto z wiśniami, które udekorowała lodami
waniliowymi.
Cash zauważył, że ręce jej drżą, i w duchu
przeklinał samego siebie za to, że poprzed
niego wieczoru stracił głowę. Tippy obwinia
ła się za wszystko, a przecież to on był za
siebie odpowiedzialny.
Z lodowatym uśmiechem podała im mi
seczki z deserem.
- To mrożone ciasto, ja tylko je upiekłam.
Nie miałam czasu robić wszystkiego od po
czątku, ale jest całkiem niezłe.
- Wszystko było bardzo dobre, Tippy
-- powiedział Cash przepraszającym tonem.
- Cieszę się, że ci smakowało - odrzekła,
omijając go wzrokiem.
Poczuł się jak ostatni łajdak. Już teraz
czuła się winna, a wiedział, że po jego wyjez
dzie będzie jeszcze gorzej: Tippy przekona
siebie, że nie jest w niczym lepsza od zwykłej
dziwki, i już nigdy nie zechce z nim roz
mawiać.
Potrząsnął głową, zdziwiony, że poznał ją
tak dobrze nie wiadomo kiedy. Oskarżał ją
120
o czytanie w myślach, ale on również po
trafił przeniknąć jej odczucia. To było dziw
ne: miał wrażenie, jakby byli ze sobą połą
czeni.
- To ciasto jest bardzo dobre, Tippy
- oświadczył Rory. - Chcesz, żebym po
zmywał?
- Nie musisz - odpowiedziała natych
miast.
- Niech Rory pozmywa. Chciałbym z tobą
porozmawiać - rzekł Cash stanowczo, wsta
jąc z miejsca. Wziął ją za rękę i poprowadził
do salonu, niewidocznego z kuchni.
- To nie jest niczyja wina - powiedział
stanowczo, patrząc jej w twarz. - Tak się po
prostu stało. Nie zamartwiaj się na śmierć.
Cokolwiek zdarzy się dalej, ja sobie z tym
poradzę.
Pochyliła głowę i nic nie odpowiedziała.
Cash ujął jej twarz w dłonie i znów spojrzał
prosto w oczy. Wyraz jej oczu poraził go.
- Puść mnie - szepnęła. - Nie jestem
dzieckiem. Nie musisz się martwić, że... będę
cię prześladować czy coś takiego.
Ogarnęło go obrzydzenie do samego sie
bie. Narobił znacznie większych szkód, niż
przypuszczał.
- W ogóle by mi to nie przyszło do głowy
- wymamrotał.
121
Tippy odwróciła wzrok.
- Pójdę pomóc Rory'emu w zmywaniu.
Przyślę go tu, żeby się z tobą pożegnał.
Dziękuję ci za przywiezienie go ze szkoły.
I za wycieczkę po mieście.
Sytuacja stawała się coraz bardziej niewy
godna dla Casha. Nie miał pojęcia, co mógłby
powiedzieć albo zrobić, żeby jeszcze bardziej
nie pogarszać sytuacji, i ogarniała go coraz
większa złość na siebie. Zanim zdążył cokol
wiek wymyślić, Tippy zniknęła, a do salonu
wszedł Rory.
- Szkoda, że nie możesz zostać dłużej
- powiedział z żalem. - To najlepsze święta
w całym moim życiu.
Cash był poruszony. Zdążył polubić chłop
ca przez tych kilka dni. Wyciągnął rękę
i mocno potrząsnął dłonią Rory'ego.
- Gdybyś mnie kiedykolwiek potrzebo
wał, Tippy zna mój numer. Albo możesz po
122
Tippy cofnęła się o krok, zmuszając się do
uśmiechu.
- Mam nadzieję, że uda ci się szczęś
liwie dojechać do domu. Pozdrów ode
mnie Judda i Christabel. Na pewno jest
teraz bardzo szczęśliwa. Będzie wspaniałą
matką.
- Tak - potwierdził z sentymentem w gło-
sie.
prostu zadzwonić na komisariat policji w Ja-
cobsville i poprosić mnie do telefonu. Dob
rze?
- Nie będę potrzebował. - Rory uśmiech
nął się. - Ale dzięki, Cash.
- Nigdy nie wiadomo. Opiekuj się nią
- dodał, zerkając w stronę kuchni. - Jest
znacznie bardziej delikatna, niż się wydaje.
- Da sobie radę - stwierdził chłopak. - Po
prostu nikt do tej pory nie poświęcał jej tyle
uwagi, chyba że czegoś od niej chciał. Więc
skoro mężczyzna zainteresował się nią dla
niej samej, to trochę za bardzo jej to uderzyło
do głowy, rozumiesz? - Skrzywił się. - Nie
wiem, jak to dobrze wyrazić...
Cash położył rękę na jego ramieniu.
- Rozumiem, co chcesz powiedzieć.
Przejdzie jej.
- Jasne, że tak.
%7ładen z nich w to nie wierzył.
- Uważaj na siebie. Jeszcze się kiedyś
spotkamy - obiecał Cash.
Rory wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Ty też uważaj. I nie pakuj się w żadne
bójki.
Cash uniósł wysoko brwi.
- Obiecam ci to, jeśli ty mi obiecasz to
samo.
- Postaram się.
123
- Ja też. Do zobaczenia. Do widzenia,
Tippy! - krzyknął Cash w głąb mieszkania.
- Szczęśliwej podróży! -odkrzyknęła, nie
wychodząc z kuchni.
Cash zamknął za sobą drzwi mieszkania
z wrażeniem, że zostawia w środku część
samego siebie.
Po wyjezdzie Casha Tippy poczuła się
bardzo samotna. Tęskniła za nim, choć dziwi
ło ją to, bo przecież znała go krótko. Prze
skoczyli jednak kilka etapów i za każdym
razem, gdy przypominała sobie jego twarz,
serce zaczynało bić jej szybciej. Nie miała
pojęcia, jak uda jej się żyć dalej bez niego.
Na początku stycznia Rory wrócił do szko
ły, a Tippy na plan filmowy. Zaczęła mieć
dziwne mdłości i gdy sprawdziła w kalen
darzu, stwierdziła, że noc z Cashem wypadła
akurat w najbardziej niebezpiecznym czasie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl