[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Cóż za wzruszające powitanie! Mogę wpaść na kolację?
Dziewczyna aż się zachłysnęła z radości.
- Oczywiście. Kim Sun też jest mile widziany.
- Jest na wakacjach u rodziców. Już od dawna należał mu się urlop. Wróci dopiero za dwa tygodnie. Szczęściarz ze
mnie - zachichotał złośliwie.
- Jeszcze zdążysz się za nim stęsknić - dogryzła mu Ivy.
- Nie tak jak za tobą - szepnął, pochylając się ku jej ustom. Przytulił ją do siebie z ogromną czułością. - Zwiat bez
ciebie stał się szary i smutny.
- Też się tak czułam - wyznała cicho i zarzuciła mu ramiona na szyję, po czym namiętnie go pocałowała. - Pójdziemy
znowu do łóżka? - szepnęła zadziornie.
Mężczyzna zesztywniał i zaczął ją gwałtownie przekonywać:
- Też bardzo tego pragnę. Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale musimy zacząć wszystko od początku.
191
Randki, kino, trzymanie się za rękę... Takie tam... No wiesz.
Dziewczyna drgnęła. No, chyba Ryder nie chce powiedzieć, że... - westchnęła ciężko. Spojrzała na niego i
zrozumiała, że jednak się nie przesłyszała. Mówił o stałym związku. O co dokładnie mu chodziło, tego jeszcze nie
odgadła, ale co ją to obchodzi. Najważniejsze, że ukochany wrócił do domu i że znowu będą razem! Tylko to się
teraz liczy!
Podniecona Ivy powiedziała, jak bardzo się cieszy, że wrócił do domu. Mężczyzna spojrzał na nią zamyślony.
Dziewczyna szczebiotała radośnie.
- Zawsze marzyłam, żeby iść z tobą na randkę
- wyznała.
- Ja też o tobie marzyłem. W Paryżu moje sny stały się rzeczywistością - szepnął Ryder i ucałował ją w
zaczerwieniony policzek. - Nie wstydz się. To była najpiękniejsza noc miłosna w moim życiu.
- Tak, ale przeżyłeś ich wiele - zmartwiła się Ivy.
- Ale żadne z nas nie przeżyło czegoś podobnego
- podkreślił. Spojrzał jej w oczy z niezwykłą czułością. - Poza tym, praktycznie byłaś jeszcze dziewicą. Pamiętasz?
Pamiętała aż za dobrze. Wstrząsnął nią nagły dreszcz. Wspomnienia stanęły jej przed oczami jak żywe.
- Nienawidzę siebie za to. - Mężczyzna jęknął, gdy zrozumiał, jak Ivy mogła zinterpretować jego słowa. Wyzwolił
się z jej objęć i zapalił papierosa.
- Przepraszam, ale mam problem. Dziewczyna oparła się o biurko wielce zadowolona.
192
Ryder zachowywał się bardzo dziwnie. Nie miała wątpliwości, że to przez nią. Przypatrywała się mu rozmarzonymi
czarnymi oczami.
- Naprawdę nie możemy tego powtórzyć? Potrząsnął głową i wypuścił smużkę dymu.
- Nie teraz.
- A potem? - nalegała.
- Potem żadne z nas nie będzie miało wyboru. Ale wcześniej musimy się lepiej poznać.
- A mógłbyś się pośpieszyć? - zapytała złośliwie.
- Już ty się o to nie martw - odparł Ryder, mrużąc oczy. - Dobrze się tobą zaopiekuję, moja panno.
- Mówisz, jakbym rzeczywiście potrzebowała opieki - bąknęła Ivy.
- A nie potrzebujesz? Na Boga! Jesteś chuda jak szczapa.
- To dlatego, że bardzo za tobą tęskniłam. - Roześmiała się, choć mówiła najszczerszą prawdę.
Mężczyzna nie dał się zwieść. Uśmiechnął się blado.
- Wróciłem na dobre i nigdzie się nie wybieram. Także dość już tych wykrętów. Nie będziesz się dłużej głodzić.
- Tylko nie próbuj we mnie wmuszać bekonu. Ble! - Skrzywiła się na samą myśl o znienawidzonej wędzonce. - Sama
nie wiem czemu, ale przyprawia mnie o mdłości.
Na myśl o maleńkiej istotce, która nie cierpiała bekonu, serce wezbrało mu się czułością. Nie mógł jej wyznać, że on
też nie znosi bekonu. Jeszcze nie
193
teraz. Najwidoczniej jego syn albo córka już w łonie matki podzielały gusta tatusia.
Zgodnie z życzeniem gościa Ivy nie zaserwowała mu bekonu. Przygotowała pieczeń i sałatkę z ziemniaków oraz
domowe bułeczki. Na deser upiekła placek orzechowy - ulubione ciasto Rydera. Jean MacKenzie podśmiewała się z
córki z tego powodu, ale Ivy była tak szczęśliwa, że nic jej to nie obchodziło. Wprost promieniała radością.
Gość błyskawicznie pochłaniał wszystko, co stawiano na stole. Był to pierwszy posiłek od kilku tygodni, który zjadł
z niekłamaną ochotą. Sam również stracił kilka kilogramów. Obrzucił jaśniejącą twarz Ivy zaborczym spojrzeniem,
przypatrując się nieco dłużej delikatnemu zarysowi ust. Dziewczyna nałożyła prostą perłową sukienkę i wzorzysty
szal w kolorze wina, w którym już ją kiedyś widział. Było jej w nim bardzo do twarzy. Wyglądała ślicznie i wprost
nie mógł się na nią napatrzeć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl