[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie zamierzam podjąć decyzji, której konsekwencje będziesz ponosił przez
lata, żałując tego, że się zgodziłeś.
 Przestań pleść bzdury i powiedz mi wreszcie, o co chodzi!
 Nie mogę z tobą być, Damion.
 A ja nie zamierzam pozwolić ci odejść.  Zaczął z powrotem iść do góry, żeby
do niej dojść. Ona jednak rzuciła się w dół, chcąc go wyminąć.
 Zaraz się przewrócisz i złamiesz sobie kark!
Chwycił ją w ramiona i przycisnął do siebie tak mocno, jakby już nigdy nie
zamierzał jej wypuścić.
 A teraz masz mi powiedzieć, o co chodzi.
Reiko potrząsnęła głową, niezdolna wydobyć z siebie słowa.
 Widziałam cię dziś z Isadorą.
 A ja nie widziałem nikogo oprócz ciebie. Ale tutaj nie chodzi o zazdrość, tylko
o coś innego. Słucham.
 Dobrze, powiem ci. Jestem tutaj i czuję zapach historii, bogactwa i splendoru. I
cały czas zastanawiam się, co ja tu robię. Nie należę do tego miejsca.
 Ale ja chcę, żebyś tu była. Dlaczego jesteś taka uparta?
Spojrzała mu w oczy, czując, jak serce zamiera jej w piersiach.
 Bo muszę.
 Oboje jesteśmy wytrąceni z równowagi, ale to nie oznacza, że pozwolę ci
odejść.
 Nie mogę z tobą zostać, Damion.
 Ale dlaczego?
 Ponieważ jesteś ostatnim z rodu Fortierów. Musisz Ożenić się kobietą, która da
ci liczne potomstwo. A ja... ja nie mogę mieć dzieci, Damion.
Reiko rzuciła się w wir pracy. Yosi zadbał o to, żeby nie nudziła. Jednak
niezależnie od tego, jak bardzo była zmęczona, pierwszą myślą po przebudzeniu i
ostatnią przed zaśnięciem było wspomnienie twarzy Damiona.
 Nie możesz mieć dzieci?
Krew odpłynęła mu z twarzy. Patrzył na nią z wyrazem bezbrzeżnego
zdumienia.
 Dowiedziałam się o tym po operacji. Jeden jajnik został usunięty, drugi jest
uszkodzony. Zajście w ciążę graniczyłoby z cudem.
Damion milczał.
 Chcesz mieć dzieci, prawda?
W milczeniu skinął głową. Choć spodziewała się takiej odpowiedzi, poczuła,
jakby ktoś wbił jej nóż w serce.
 Próbowałam powiedzieć ci wcześniej, ale jakoś nigdy się nie udało.
Damion wciąż się nie poruszał. Sprawiał wrażenie zupełnie sparaliżowanego
tym, co usłyszał. Chciała go dotknąć, przytulić się do niego ostatni raz, ale nie
miała odwagi.
 %7łegnaj, Damion.
Zbiegła ze schodów, chwyciła torbę i rzuciła się do drzwi. Na podjezdzie czekała
taksówka, którą wcześniej zamówiła. Ostatnią myślą, jaka pojawiła się w jej
głowie, gdy odjeżdżała było to, że nigdy już nie zatańczy z Damionem
argentyńskiego tanga...
Otworzyła drzwi do mieszkania w Kioto i rzuciła torbę na podłogę. Na telefonie
wyświetliła się jej wiadomość. Z ciężkim westchnieniem odczytała ją. Była od
Yoshi.
 Bardzo ważny klient. Transakcja życia .
Przewróciła oczami i odpowiedziała. W głębi duszy cieszyła się, bo kiedy była
zajęta pracą, nie miała czasu myśleć o Damionie. Wiedziała, że się do niej nie
odezwie. Posiadanie dzieci było kluczową sprawą i dynastia Fortierów nie mogła
wygasnąć z jej powodu. Mimo to cierpiała. Choć z drugiej strony była znacznie
silniejszą i to dzięki niemu. Telefon zapiszczał ponownie. Na widok miejsca, w
którym miała się spotkać ze swoim klientem, oczy rozszerzyły jej się ze zdumienia.
Zapisała datę i godzinę. Potem usiadła i zaczęła się wpatrywać w hologram złotej
rybki, która, jak wszystko, kojarzyła jej się z Damionem.
W jej ulubionym parku kwitły właśnie drzewa wiśni. Zazwyczaj ten widok
wprawiał ją w doskonały nastrój, ale tym razem nie potrafiła opanować
przygnębienia. Do oczu wciąż napływały jej łzy. Zza jednego z drzew wyłoniła się
czyjaś postać. Na jej widok serce zaczęło jej walić jak oszalałe, a oddech uwiązł w
piersi. Dlaczego każdy mężczyzna przypominał jej Damiona? Nie może tak dalej
żyć, bo zwariuje. Mężczyzna podszedł bliżej. Teraz widziała już jego twarz, oczy i
minę.
 Damion! Co ty tu robisz?  Głos z trudem wydobywał się jej z zaciśniętego
gardła.
 Przykro mi, jeśli spodziewałaś się zobaczyć tu Radcliffa.
 Sppdziewałam się Yoshiego. A ty skąd wiesz o Tomie Radcliffie?
 Nie doceniłaś mnie, Reiko. Pozwoliłem ci odejść, bo wiedziałem, że i tak cię
znajdę. Powiedziałem ci już, że wiem o tobie wszystko.
 Jak to pozwoliłeś mi?
 Należysz do mnie, Reiko. Czas wracać do domu.
Damion patrzył na zmienne uczucia malujące się na jej twarzy, przygotowując
się do walki, którą miał stoczyć. Minione trzy tygodnie należały do najgorszych w
jego życiu. Mówił sobie, że Reiko potrzebuje czasu, ale tak naprawdę to on go
potrzebował. W jego głowie panował zamęt, ale po jakimś czasie wszystko stało się
jasne. Potrzebował Reiko Kagawy bardziej niż kogokolwiek na świecie.
 Przyjrzyj mi się dobrze, Damion. Nie mam na szyi obroży. Nie należę do
ciebie.
 Nie uważam cię za swoją własność. Oboje należymy do siebie. Dzielące nas
kilka tysięcy mil nie zmieni tego faktu. I obecność Radcliffa niczego tu nie zmieni.
I tak nie przestaniesz o mnie myśleć.
 To nie jest takie proste. Wiesz o tym.
 Wiem. Ale zaufałaś mi, zwierzając się ze swojej największej tajemnicy. A ja
namieszałem. Przyjechałbym wcześniej, ale zmarł mój dziadek...
 Och, tak mi przykro!
 Merci. Wiem, że nie mam prawa prosić cię, żebyś jeszcze raz mi zaufała, ale
mimo to zrobię to. Razem damy radę przez to przejść, Reiko.
 Nie ma przez co przechodzić, Damion. Nie urodzę ci dzieci i to wszystko.
 A chciałabyś je mieć?
Jej twarz przeszył ból.
 Proszę, Damion. Nie utrudniaj wszystkiego...
 Dlaczego chcesz mieć ze mną dzieci? Odpowiedz mi. Czy to, co do ciebie
czuję, tak bardzo różni się od ; twoich uczuć do mnie? Pytam, dlaczego chcesz
mieć ze mną dzieci, mon amou?
 Bo cię kocham.
Damion wypuścił powietrze z płuc i zaczął iść w jej stronę. W tej chwili
przebiegła obok nich dwójka dzieci, za którymi szła ich mama w zaawansowanej
ciąży. Czas stanął w miejscu. Reiko nie zdawała sobie sprawy z tego, że płacze.
Odwróciła się i zaczęła uciekać. Damion krzyknął za nią, ale nie zatrzymała się.
Nie mogła. Oczywiście dogonił ją bez trudu. Przed bramą parku stał jego
samochód. Otworzył przed nią drzwi i czekał w milczeniu. Z ciężkim
westchnieniem wsunęła się do środka. Powiedziała mu, że go kocha. On nie powie-
dział nic.
 Wiesz, że jesteśmy tu od godziny, a ja ani razu cię nie dotknąłem? Nie
wyobrażasz sobie, jakie to dla mnie trudne.
Zamknął drzwi i wyciągnął w jej stronę rękę.
 Chodz tutaj, Reiko.
 Ja...
 Chcę ci powiedzieć, co czuję.
Powoli przysunęła się do niego, czując, jak każde włókno jej ciała drży z
napięcia. W końcu jego ręka spoczęła na jej ramieniu. Dotyk, o którym marzyła
przez wszystkie te dni.
 Kocham cię, Reiko Kagawa. Ta miłość jest silniejsza od pragnienia posiadania
dzieci. Je taime.
Przyciągnął ją i pocałował. Długo, namiętnie, aż do utraty tchu.
 Wiem, że moja miłość jest zaborcza i postaram się nad tym panować. Jak tylko
stanie się dla ciebie ciężarem, daj mi znać. Znajdę sposób, by to zmienić.
 Jak?
Popatrzył na nią zaskoczony. Zupełnie się nad tym nie zastanawiał.
 Damion? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl