[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmyślania.
- Wstawać z kanapy, pannice - zarządził właśnie. - Dzieci szukają
partnerów do frisbee.
- Idziemy.
- Ale ja... - zamierzała mu powiedzieć, że zawsze, od dzieciństwa, była
beznadziejna w grach wymagających rzucania i łapania czegokolwiek.
- Nie ty i nie ja, tylko papcio. Papcio odwiezie twoją mamę - powiedział.
- O! - zdziwiła się niezbyt inteligentnie.
- Nie martw się, jak przystało na prawdziwego dżentelmena, nadal jestem
gotowy odwiezć cię do domu. Nie zostaniesz na lodzie.
- 63 -
RS
ROZDZIAA PITY
Auto Zacha podjechało do skrzyżowania i zatrzymało się na czerwonych
światłach, jak zwykle przyciągając zachwycone spojrzenia kierowców. Zach
jednakże nie miał dziś głowy, by puszyć się swym autem. Jedyne, co go
zajmowało, to nieznośne milczenie Amandy.
- OK - powiedział - najlepiej, jeśli będziemy to już mieli za sobą.
- Co? - zapytała. Jej głos nie był specjalnie uprzejmy, ale przynajmniej
odezwała się wreszcie.
- Powód, dla którego tak się zachowujesz. Jak długo byliśmy w domu,
wydawało się, że jesteś zadowolona i nie najgorzej się bawisz. Udało ci się
nawet złapać frisbee. - Taktownie pominął fakt, że tylko raz w ciągu całej gry. -
Ale ledwo wyszliśmy od papy i wsiadłaś do samochodu, zatrzasnęłaś się jak
paszcza rekina.
Amanda milczała.
- Niepokoisz się o mamę? Zapewniam cię, że nie musisz. Papa jest
skończonym dżentelmenem.
- Nie niepokoję się o mamę - odparła sucho Amanda.
- Jesteś wciąż zła, bo powiedziałem Paulinie, że chodzimy ze sobą.
Zresztą nie rozumiem, dlaczego nie mielibyśmy chodzić ze sobą, skoro twoje
narzeczeństwo się definitywnie skończyło.
- Czy ty nie jesteś w stanie uważnie słuchać, co się do ciebie mówi?
Powiedziałam ci przecież, że klamka jeszcze nie zapadła.
- Och, Amando, nie udawaj. Nie należysz do kobiet, które chodzą
jednocześnie z dwoma facetami.
- Nie. Ale również nie chodzę z tobą!
Zach nie zauważył, że ma zielone światło, i dopiero klaksony
zdenerwowanych kierowców zmusiły go do przerwania konwersacji. Podczas
- 64 -
RS
jazdy nie dało się rozmawiać, więc Zach nie mógł jeszcze raz wytłumaczyć
Amandzie, że Reid absolutnie nie jest odpowiednim kandydatem na jej męża, a
ona sama była po prostu zaślepioną idiotką, skoro przez dziesięć lat nie
dostrzegła tego, co on sam mógł stwierdzić w ciągu dziesięciu minut.
Wjechali na autostradę. Zach był niezadowolony. Za parę kilometrów
dojadą do  Plantacji", Amanda wysiądzie i, tego był pewien, zniknie na zawsze
z jego życia. Gorączkowo szukał jakiegoś pomysłu, który pozwoliłby mu ją
zatrzymać, jeżeli nie na dłużej, to przynajmniej na resztę wieczoru. W pewnym
momencie uśmiechnął się do siebie, a w chwilę potem zjeżdżali z autostrady.
- To nie jest właściwa droga! - zawołała zdenerwowana Amanda,
próbując przekrzyczeć wiatr w otwartym samochodzie. Zach pokręcił głową,
wymownie dając jej do zrozumienia, że nic a nic nie słyszy. Dopiero gdy
wjechali na parking, rozzłoszczona Amanda mogła powiedzieć Zachowi, co o
nim myśli.
- No dobrze - zgodził się Zach - ale skoro już tu dojechaliśmy, to może
przynajmniej zapytasz, gdzie jesteśmy i dlaczego?
- Gdzie jesteśmy i dlaczego?
- Na cartdromie..
- Na cartdromie!? A co to takiego?
- Sama popatrz.
Amanda posłusznie rozejrzała się. Wokół parkingu wznosiły się na
żelaznych kratownicach konstrukcje, wyglądające jak tory zbudowane dla
gigantycznej kolejki elektrycznej, po których poruszały się w zawrotnym tempie
małe, kolorowe samochodziki.
- I co?
- I nic. Pomyślałem, że może miałabyś ochotę pojezdzić go-cartem.
- Ty chyba masz zle w głowie. O ile pamiętam, pokłóciliśmy się właśnie,
bo nalegałeś, bym przyznała, że nie wyjdę za Reida, po czym ni stąd ni zowąd
przywiozłeś mnie na jakiś cartdrom.
- 65 -
RS
- Za Reida i tak nie wyjdziesz. Nie możesz wyjść za faceta, który
potraktował cię w taki sposób - powiedział Zach. - Gdybyś przez chwilę
pomyślała logicznie, doszłabyś do tego i bez mojego udziału.
- Ale przy tobie nie jestem w stanie myśleć logicznie! - powiedziała
Amanda i nagle oblała się rumieńcem. Znowu powiedziała znacznie więcej, niż
zamierzała.
- Proponuję rundkę w go-carcie, to znakomicie rozjaśnia umysł -
powiedział Zach.
- Nie znoszę karuzeli ani innych prymitywnych rozrywek na
wysokościach.
- Pojezdzimy na dole - obiecał Zach. - Spoko.
- Jesteś niemożliwy! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl