[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stek ze wszystkimi dodatkami. - Wszystkie pieniądze, które ze sobą zabrałam, całą
forsę z konta, wszystko, co dostałam za biżuterię. Sprzedałam nawet swój bilet
powrotny na samolot. Dobrze, że zapłaciłam za pokój z góry, bo pewnie spałabym
teraz na dworcu. - Uśmiechnęła się wesoło. - Dobrze mi tak. Nigdy przedtem nie
uprawiałam hazardu i wcale nie miałam zamiaru tego robić, kiedy tu przyjechałam.
Ale to cholerne miejsce wciąga. - Popatrzyła na mnie podejrzliwie. - Mam nadzieję,
że jesteś po prostu miły i dlatego postawiłeś mi obiad. Dziewczyny w tym mieście
mają różne zagrania, ale ja nie jestem z tych.
115
Zaśmiałem się.
- Wyluzuj się. Wcale tak nie myślę. Wracasz do pracy w Phoenix? Skinęła głową.
- Mam taki zamiar, jeśli uda mi się skontaktować z braciszkiem. Jeśli nie wrócę do
poniedziałku, to mogę stracić robotę.
- A co robisz? - zapytałem. Wyglądała mi na sekretarkę.
- Jestem projektantką w firmie, która projektuje i drukuje czeki - odparła. - W
zasadzie uprawiam sztukę użytkową. To mała firma, ale robimy zamówienia dla
kilku dużych banków i wielu innych firm.
Zaskoczyła mnie.
- A niech mnie - zaryzykowałem. - Brzmi interesująco. Opowiesz mi, jak to się robi?
- Zależy, czy projektujemy zwykłe czeki, czy też wymyślne. Wiesz, takie z
obrazkami, krajobrazami i w różnych kolorach. W przypadku zwykłych czeków
sprawa jest prosta. Przyklejam czek na dużym kartonie według życzeń klienta, a
potem fotografuję go aparatem I-Tek, zmniejszając go, a aparat robi odbitkę.
Wkładamy odbitkę do małej maszyny i drukujemy czeki w formie książeczek lub na
luznych kartkach papieru. Każdy potrafiłby to zrobić po niewielkim przeszkoleniu.
Miała na imię Pixie. Pochyliłem się do przodu i pocałowałem ją w czoło.
- Pixie, jak chciałabyś wrócić do domu dziś wieczór, samolotem? -zapytałem.
- %7łarty sobie ze mnie stroisz? - obruszyła się, patrząc na mnie nieufnie.
- Mówię poważnie - odparłem. - Jestem pilotem linii Pan Am. Co prawda nie latamy
z Vegas, ale przysługuje mi lot za darmo. Mogę załatwić ci bilet do Phoenix w
każdych liniach lotniczych, których samoloty latają na tej trasie. Będzie mnie to
kosztowało tylko jedno niewinne kłamstwo. Powiem, że jesteś moją siostrą. Bez
żadnych zobowiązań, dobra?
- Jasne, że tak - zgodziła się zachwycona i uścisnęła mnie mocno. Kiedy się
pakowała, kupiłem jej bilet i zapłaciłem za niego gotówką.
Zawiozłem ją na lotnisko, a kiedy wsiadała na pokład samolotu, wcisnąłem jej do
ręki studolarówkę.
- Bez sprzeciwów - powiedziałem. - To pożyczka. Któregoś dnia wpadnę do ciebie,
to mi oddasz.
Naprawdę pojechałem do Phoenix, ale nie miałem najmniejszego zamiaru jej szukać.
Gdybym to zrobił, to musiałbym oddać jej pieniądze za to, że otworzyła mi drzwi do
kopalni złota.
116
Nazajutrz namierzyłem hurtownię artykułów piśmienniczych.
- Myślę o założeniu małego sklepu papierniczego i punktu usług poligraficznych -
powiedziałem sprzedawcy. - Ktoś mi poradził, że na początek powinien mi
wystarczyć aparat I-Tek i mała prasa offsetowa i że używany sprzęt dobrej jakości
byłby najpraktyczniejszy z ekonomicznego punktu widzenia.
Sprzedawca skinął głową.
- To prawda - przyznał. - Problem polega na tym, że trudno zdobyć używane aparaty
I-Tek. Nie mamy ani jednego. Natomiast mamy w sprzedaży dobrą małą prasę
offsetową, która była mało używana, i mogę panu dać na nią rabat, jeśli wezmie pan
też nowy aparat I-Tek. Sprzedam panu oba urządzenia za osiem tysięcy.
Byłem trochę zaskoczony tą ceną, ale kiedy pokazał mi sprzęt i objaśnił, jak działa,
osiem tysięcy wydało mi się śmieszną sumą za takie skarby. Aparat I-Tek jest po
prostu fotoelektrycznym rytownikiem. Fotograficznie robi rycinę oryginalnej
matrycy, która służy pózniej do powielania. Tę lekką, giętką kliszę owija się
następnie wokół walca prasy offsetowej i klisza drukuje się bezpośrednio na filcu
drukarskim prasy, który z kolei powiela rycinę na papierze. Jak powiedziała Pixie,
każdy potrafiłby to zrobić po niewielkim przeszkoleniu, a ja przeszedłem je na
miejscu.
Aparat I-Tek i mała prasa, chociaż niezbyt ciężkie, miały spore rozmiary i niosło
sieje nieporęcznie. W każdym razie nie były to rzeczy, z którymi można się włóczyć
po całym kraju jak z bagażem podręcznym. Miałem zamiar zostać ich właścicielem
tylko na pewien czas.
Znalazłem jakiś magazyn i wynająłem dobrze oświetlone pomieszczenie na miesiąc,
płacąc z góry. Potem zdobyłem czek na osiem tysięcy wystawiony przez pewien
bank i podpisany przez kasjera; aparat I-Tek oraz prasę przywiozłem do wynajętego
pomieszczenia. Tego samego dnia zrobiłem rundkę po sklepach papierniczych i
kupiłem wszystkie niezbędne materiały - deskę kreślarską, pisaki i ołówki, linijki,
ostry nóż do papieru, litery i cyfry samoprzylepne, specjalny papier z niebieskiego i
zielonego kartonu, którego używa się do drukowania prawdziwych czeków na
wydatki służbowe, i jeszcze parę innych rzeczy.
Nazajutrz zamknąłem się w swoim prowizorycznym warsztacie i wykorzystując
różne materiały, zrobiłem faksymile podrobionego czeku Pan Am na wydatki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl