[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 A co ojciec?  zapytała.
 Zgodził się pod warunkiem, że powiedzie się nam ze srebrem. Ale o to mnie głowa nie
boli.
 Och, nie ma więc o czym mówić, skoro już tak ułożyliście z ojcem  szepnęła opierając
główkę na jego piersi.
 Dzięki Najwyższemu!  rzekł ochrypłym ze wzruszenia głosem i schyliwszy się pocało-
wał ją.  A więc postanowione. Im dłużej tu zostanę, tym trudniej będzie mi odejść. Towarzy-
sze czekają na mnie w kanionie. Do widzenia, ukochana, do widzenia! Za dwa miesiące zoba-
czymy się znowu.
Z tymi słowami oderwał się od niej, wskoczył na siodło i jak szalony pogalopował przed
siebie. Nie obejrzał się nawet, jakby się bał, że zawiodą go siły, jeśli choć raz jeszcze spojrzy
na kobietę, od której odjeżdżał. Ona zaś stała przy bramie odprowadzając go wzrokiem, póki
zupełnie nie zniknął jej z oczu. A potem wróciła do domu  najszczęśliwsza dziewczyna w
Utah.
49
X. John Ferrier rozmawia z prorokiem
Upłynęło trzy tygodnie od wyjazdu Jeffersona Hope i jego towarzyszy z Salt Lake City. W
Johnie Ferrier serce zamierało na myśl o powrocie młodzieńca i związaną z tym, nieuchronną
rozłąką z przybraną córką. Lecz jej rozpromieniona i szczęśliwa twarzyczka godziła go z tym
zamęściem, bardziej niż jakikolwiek inny argument. Od dawna już twardo postanowił w
swym nieulękłym sercu, że za nic nie zgodzi się wydać córki za mormona. Nie uznawał ta-
kiego małżeństwa i zapatrywał się na nie jak na coś hańbiącego i uwłaczającego ludzkiej
godności. Cokolwiek myślał o religii mormonów, na tym punkcie był nieubłagany. Musiał
jednak milczeć jak zaklęty, bo w owych czasach niebezpiecznie było zdradzić się w kraju
mormonów ze swą nieprawomyślnością.
Tak, było niebezpiecznie... tak niebezpiecznie, że nawet najświętsi ze świętych jedynie
szeptem, z zapartym oddechem odważali się wyrażać swe zdanie, z obawy, iż jakieś nie-
opatrzne słowo może być zle zrozumiane i ściągnie na nich natychmiastową karę. Ofiary
prześladowania same stały się teraz prześladowcami i to nie przebierającymi w środkach. Ani
sewilska inkwizycja, ani niemieckie Fehmgerichty, ani tajne organizacje włoskie nie zdołały
puścić w ruch tak strasznej maszyny jak ta, która rzuciła cień na cały stan Utah.
Nieuchwytność i tajemniczość tej organizacji czyniły ją podwójnie straszną. Wydawała się
wszechpotężna i wszechwiedząca, ale nie było jej ani widać, ani słychać. Człowiek, który
odważył się wystąpić przeciw kościołowi, ginął i nikt nie potrafił powiedzieć, co się z nim
stało. %7łona i dzieci czekały nań w domu, ale nie zdarzyło się, by wrócił i powiedział, co go
spotkało ze strony tajemniczych sędziów. Nie przemyślane słowo czy nieoględny czyn pocią-
gały za sobą zagładę, a nikt nie umiał powiedzieć, na czym polegała ta okropna siła, która
zaciążyła nad wszystkimi. Nic więc dziwnego. że ludzie chodzili wystraszeni i na najwięk-
szym nawet pustkowiu słowem bali się zdradzić trapiące ich wątpliwości.
Początkowo ta tajemnicza i straszna potęga ścigała tylko tych mało pokornych, którzy
przyjąwszy wiarę mormonów chcieli ją zreformować albo porzucić. Wkrótce jednak rozsze-
rzyła swój zasięg. Dojrzałych kobiet było mało, a zatem wielożeństwo pozostawało czystą
teorią. Dziwne pogłoski poczęły więc krążyć na ten temat; opowiadano sobie o pomordowa-
nych imigrantach, o napadach i porwaniach z obozów tam, gdzie nigdy dotąd nie widziano
Indian. Jakieś nowe kobiety pokazały się w haremach starszych braci: zapłakane, zmizerowa-
ne, nosiły na twarzach ślady nieustannego przerażenia. Zapóznieni w górach podróżni opo-
wiadali o bandach zbrojnych, zamaskowanych ludzi, którzy bez szelestu, jak duchy, przemy-
kali w ciemnościach. Te początkowo niejasne pogłoski nabrały pózniej wyraznego kształtu, a
powtarzane raz po raz, przybrały wreszcie konkretne nazwy. Do dziś w samotnych ranczach
Zachodu z drżeniem w sercu wspomina się ponurą i złowieszczą nazwę  Danitów albo
 Aniołów-Mścicieli .
Bliższe zetknięcie się z tą organizacją, siejącą taki postrach, zwiększało jeszcze przeraże-
nie, jakie budziła ona w umysłach ludzkich. Nikt nie wiedział, kto należy, a kto nie należy do
tego bezlitosnego stowarzyszenia. Nazwiska uczestników krwawych zbrodni i gwałtów, któ-
rych dokonywano pod płaszczykiem religijnym, trzymano w ścisłej tajemnicy. Szczery przy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl