[ Pobierz całość w formacie PDF ]
popularności. Jest to oczywiście teza od dawna rozpowszechniona wśród niemieckich naukowców-
polityków, na którą trafnie wskazał J.Benda. Aby zilustrować co ona oznacza, nie musimy wykraczać
poza ksią kę doktora Waddingtona. Wolność, wyjaśnia on, jest dla uczonego wielce
kłopotliwym pojęciem do analizy, częściowo dlatego, e nie jest on przekonany, czy w świetle kocowej
analizy rzecz taka istnieje. Mimo to, powiada się nam, e nauka uznaje ten czy
tamten rodzaj wolności, jednak e wolność bycia dziwiakiem ró nym od swego sąsiada nie
posiada /.../ wartości naukowej. Widocznie owa sprostytuowana/wszeteczna
humanistyka, o której doktor Waddington ma do powiedzenia tyle niepochlebnych rzeczy,
ucząc nas tolerancji sprowadziła nas na dalekie manowce! Jak mo na się było spodziewać po
literaturze tego rodzaju, gdy dochodzi do omówienia kwestii społecznych i ekonomicznych, ta ksią ka
o postawie naukowej okazuje się wszystkim tylko, nie dziełem naukowym. Znów
napotykamy wszystkie popularne komunały i bezpodstawne uogólnienia w rodzaju
potencjalnej obfitości i nieuniknionej tendencji do monopolizacji, chocia najwy sze
autorytety, cytowane na poparcie tych twierdze, po sprawdzeniu okazują się głównie autorami
traktatów politycznych o wątpliwej reputacji naukowej, podczas gdy powa ne studia tych e
problemów są jawnie pomijane. Jak prawie we wszystkich pracach tego typu, przekonania doktora
Waddingtona są determinowane głównie przez wiarę w nieuchronne tendencje
dziejowe, jakoby odkryte przez naukę, a wyprowadza je on z owej głębokiej naukowej
filozofii marksizmu, którego główne pojęcia są prawie, jeśli nie całkowicie, identyczne z
tymi, jakie le ą u podstaw naukowego podejścia do przyrody. Pojęcia te, jak mówi doktorowi
Waddingtonowi jego zdolność osądu, stanowią postęp wobec wszystkiego, co było
dotychczas. Tak więc, choć zdaniem doktora Waddingtona trudno zaprzeczyć, i Anglia jest teraz
krajem, w którym yje się gorzej ni w roku 1913, to jednak oczekuje on ustanowienia systemu
ekonomicznego, który będzie scentralizowany i totalitarny w tym znaczeniu, i wszystkie
aspekty rozwoju gospodarczego du ych regionów będą świadomie planowane, jako zintegrowana
całość. Zaś jego łatwemu optymizmowi, wyra ającemu się w przeświadczeniu, e w systemie
totalitarnym wolność myśli zostanie zachowana, ywiona przeze naukowa postawa nie
dostarcza lepszej rady nad przekonanie, e muszą istnieć bardzo wa ne świadectwa, gdy idzie o
zagadnienia, dla zrozumienia których nie musimy być ekspertami, takich na przykład, jak mo
liwość połączenia totalitaryzmu z wolnością myśli. Przy pełniejszym przeglądzie ró
norodnych totalitarystycznych tendencji w Anglii powinno się zwrócić baczną uwagę na rozmaite
próby stworzenia pewnego rodzaju socjalizmu klasy średniej, wykazującego niepokojące i bez
wątpienia nie znane jego autorom, podobiestwo do analogicznych procesów w przedhitlerowskich
Niemczech.
będą niektórzy spośród tych, którzy podczas wojny zasmakowali we władzy, jaką daje kontrola oparta
na przymusie i trudno będzie im się pogodzić ze skromniejszą rolą jaką przyjdzie im następnie
odegrać. Chocia po ostatniej wojnie ludzie tego rodzaju nie byli tak liczni, jak to prawdopodobnie
będzie w przyszłości, to i tak wywarli oni całkiem powa ny wpływ na praktykę gospodarczą w tym
kraju. To właśnie w towarzystwie takich ludzi, dziesięć czy dwanaście lat temu, doświadczyłem po raz
pierwszy w tym kraju owego dziwnego uczucia, e zostałem nagle przeniesiony do czegoś, co
nauczyłem się uwa ać za całkowicie niemiecką atmosferę intelektualną.> Gdybyśmy
zajmowali się tutaj samymi ruchami politycznymi, to nale ałoby wziąć po uwagę takie nowe
organizacje jak Marsz Naprzód czy ruch Dobra Powszechnego Sir Richarda
Aclanda, autora Unser Kampf, a tak e działalność Komitetu 1941 pana J. B. Priestleya,
niegdyś współpracownika Aclanda. Jednak e, chocia nierozsądne byłoby lekcewa enie doniosłości
tego rodzaju zjawisk jako symptomów, to jak dotychczas, nie mo na ich chyba uwa ać za istotne siły
polityczne. Pomimo wpływów intelektualnych, które zilustrowaliśmy na dwóch przykładach, siła dą
enia ku totalitaryzmowi płynie głównie z dwu zródeł potę nych i zabezpieczonych prawnie interesów:
zorganizowanego kapitału i zorganizowanej pracy. Prawdopodobnie najpowa niejsze zagro enie
stanowi fakt, e kierunek polityki obu tych najpotę niejszych grup jest ten sam. Dokonują one tego
poprzez wspólne, a często uzgodnione, wspieranie monopolistycznej organizacji przemysłu. Ta
właśnie tendencja stanowi bezpośrednie i zarazem najpowa niejsze niebezpieczestwo. Wprawdzie
nie ma powodów, by sądzić, e dą enie w tym kierunku jest nieuchronne, to nie ulega wątpliwości, e
jeśli nadal będziemy kroczyć drogą, którą się posuwamy, to zaprowadzi nas ona do totalitaryzmu.
Tendencja ta jest oczywiście świadomie planowana, głównie przez kapitalistycznych organizatorów
monopoli, którzy zatem stanowią jedno z głównych zródeł wspomnianego niebezpieczestwa. Ich
odpowiedzialności nie zmienia fakt, e celem ich nie jest system totalitarny, ale raczej rodzaj
społeczestwa korporacyjnego, w którym zorganizowane gałęzie przemysłu mogłyby pojawić się jako
na poły niezale ne i samorządne stany społeczne. Są oni jednak równie krótkowzroczni,
jak niegdyś ich niemieccy koledzy, sądząc i pozwolono by im nie tylko stworzyć taki system, ale i
dowolnie długo nim kierować. Decyzje, które musieliby stale podejmować mened erowie takiego
zorganizowanego przemysłu są tego rodzaju, i adne społeczestwo nie pozostawiłoby ich długo w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]