[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Widzimy siÄ™ wieczorem.
 Wykluczone  odrzekła z kamienną twarzą. Posprząta i natychmiast wyjdzie z domu.
Zanim to nastąpiło, usłyszała szum silnika jego auta. Zacisnęła zęby. Przecież powiedział
 wieczorem ! Błyskawicznie zamknęła drzwi na klucz, przemknęła do kuchni i wybiegła na
dwór.
Podbiegła do niej Roxy wyraznie zdezorientowana, czy ma witać gościa, czy iść na
spacer z ElizÄ….
 Lepiej chodz ze mną  rzuciła Eliza, znikając wśród drzew. Jeśli będzie szła tuż przy
ogrodzeniu, Jack jej nie zobaczy.
 Eliza!  rozniosło się po farmie. Roxy szczeknęła.
 Roxy  odezwała się Eliza, zniżając głos.  Bądz cicho albo idz do niego, ale nie wracaj
potem do mnie.
Pies pognał do Jacka i, oczywiście, przyprowadził go do niej. Rozpaczliwie szukała
wymówki, która usprawiedliwiłaby jej obecność w zaroślach. Bukiet! Tak, znalazła się tu, by
zerwać kwiaty do bukietu. Nim Jack do niej dotarł, uzbierała sporą wiązankę.
Usiłował się nie uśmiechać, obserwując, jak Eliza udaje, że zrywa kwiaty. Widział, jak
skulona biegła w stronę zarośli i wiedział, gdzie jest, jeszcze zanim Roxy obwieściła to
całemu światu.
 Ukrywasz siÄ™?
 Prosiłam, żebyś nie przyjeżdżał.
 To brzmiało bardziej jak rozkaz.  I oczywiście wzmogło w nim chęć odwiedzin.
Gdyby jej wzrok umiał zabijać, Jack na pewno leżałby już martwy. Teraz jednak
zastanawiał się, jak komukolwiek może się podobać bukiet z tak brzydkich roślin.
 Widzę, że nie masz w zwyczaju posłusznie wykonywać rozkazów  powiedziała
kąśliwym tonem.
 Nigdy się nimi nie przejmowałem. Ale mogę się tego nauczyć.
 Wątpię.  Unikała jego spojrzenia, co bardzo go speszyło, bo wyczuł, że odgrodziła się
od niego jeszcze grubszym murem.
 Jack, czego ty właściwie ode mnie chcesz?  Patrzyła na niego z nieskrywaną złością, a
on zastanawiał się, czym sobie na to zasłużył.  Darmowej kuchni? Ramienia, na którym
mógłbyś się wypłakać, czy tylko seksu?
Otworzył usta, by jej odpowiedzieć, ale nie dała mu dojść do słowa.
 Nie życzysz sobie żadnych zobowiązań, nie opowiedziałeś mi nic o sobie i boisz się, że
ktoś cię zrani, a teraz wymyśliłeś sobie romans, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Co ja
bym z tego miała, Jack?  Rozłożyła szeroko ramiona.  Nic, absolutnie nic. Nie wystawię się
na takie ryzyko. Więc sam widzisz, że nasze drogi muszą się rozejść. Proszę, idz sobie.
 Elizo, być może nie zawsze dobrze cię traktowałem. Myślę, że oboje za dużo
przeżyliśmy, żeby teraz zachowywać się jak obcy i udawać, że między nami nic nie ma.
Eliza była nieugięta.
 Jack, między nami nic nie ma.
 Chciałbym mieć na to twoje słowo, bo sam już nie wiem, co myśleć.  Rozejrzał się,
zbierając myśli. Czul, że dłużej nie mogą być tylko przyjaciółmi.  Elizo, jesteś okrutna. Bez
większego wysiłku mogłabyś pozwolić mi pokazać moją drugą twarz. Mimo że bardzo
starałem sieją ukryć, jestem nie tylko jedynym lekarzem w Bellbrook.
 Nie jestem pewna, czy Jack Dancer to ktoś więcej niż lekarz.
 Daj mi szansę. Zapraszam cię do mojego domu.  Uniósł brwi jak dziecko, które o coś
prosi.
 A jeśli ktoś mnie zobaczy? Wydawało mi się, że zależy ci na utrzymaniu takich
odwiedzin w tajemnicy.
 Przepraszam za te słowa.  Nareszcie ma okazję to powiedzieć.  Od tygodnia jest mi
przykro z tego powodu, ale nie dałaś mi szansy na wyjaśnienie. To, co nas łączy albo zaczyna
nas łączyć, jest jeszcze bardzo kruche, łatwo to coś zniszczyć. Uznałem, że nie jest ci
potrzebne przychylne zainteresowanie ze strony moich licznych znajomych oraz krewnych.
Wiem na pewno, że ja tego nie potrzebuję.  Starał się ze wszystkich sił ją przekonać. 
Podam ci kolację, żebyś nie mówiła, że szukam darmowych posiłków. Swoje już
wypłakałem, więc nie potrzebuję do tego twojego ramienia, a o seksie porozmawiamy kiedy
indziej.  Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, czym go trochę rozbawiła. 
Powiedziałem to na zachętę. O seksie możemy w ogóle nie rozmawiać.
Zdecydowanie nie muszą o tym rozmawiać. Wystarczyło, że padło to słowo, a powietrze
wokół nich zaczynało iskrzyć.
 Mogłabyś zobaczyć, jak mieszkam  dodał pospiesznie.  Na pewno zastanawiałaś się
nad tym oraz co robiÄ™ w wolnych chwilach.
 Nie przyszło mi to do głowy.  Tym razem wiedział, że Eliza kłamie.
 Naprawdę?  Mam cię, pomyślał z satysfakcją. Zaczynał mieć nadzieję, że ta wizyta nie
okaże się kompletnym fiaskiem.
Eliza klepnęła się w kolano, by przywołać Roxy. Wyraznie zbierała się do odejścia, więc
uznał, że musi mieć ostatnie słowo, by z honorem odjechać z farmy Dulcie.
 Elizo, nie będę się z tobą przekomarzał. Jesteś zaproszona na kolację. Czekam na ciebie
jutro o ósmej.
 Nie jedz lunchu, bo może się okazać, że zostanie ci podwójna kolacja  mruknęła.
Powiedziała  może się okazać , co przyjął za dobrą monetę.
W sobotę pojechała do Armidale. Ze zdjętym dachem, by wiatr wywiał jej z głowy
niechciane myśli. Niestety, ta metoda się nie sprawdziła. Miała nadzieję, że gdy wyjedzie z
doliny, uwolni się od rozważań o Jacku.
Gdy o zmierzchu zajechała pod dom Dulcie, w dalszym ciągu nie wiedziała, co robić.
O wpół do ósmej niezdecydowana stała przed lustrem. Tyle się wydarzyło przez parę
minionych tygodni... Czy powinna dać Jackowi jeszcze jedną szansę, a może powinna chronić
siebie przed ryzykiem nowej katastrofy?
Kłopot w tym, że zdecydowanie nie życzyła sobie za parę lat spojrzeć wstecz i żałować,
że go nie posłuchała.
Kolacja u Jacka to jeszcze nie zobowiązanie na całe życie. Nie miała złudzeń, że mogą
pozostać przyjaciółmi. Stanęła wobec czegoś, w co nie bardzo wierzyła, była jednak pewna,
że jest to coś, co nie potrwa długo.
Czas płynął, a ona się wahała.
ROZDZIAA ÓSMY
Stanęła w progu jego domu spózniona, ale cieszyła się, że wybrała swoją ulubioną
sukienkę: turkusową i szeleszczącą. Wkładała ją, gdy okoliczności wymagały od niej
mobilizacji całej energii, a przeczuwała, że ten wieczór będzie wyjątkowo trudny.
Powitał ją z uśmiechem.
 Witaj. Zlicznie wyglądasz. Cieszę się, że zdecydowałaś się mnie odwiedzić. 
Poprowadził ją przez hol z biało-czarną posadzką do gabinetu pełnego książek. Fotele obite
wzorzystą tkaniną, ciemna boazeria na ścianach i różowy dywan na podłodze z
wyfroterowanych desek odbijały się w wiszącym nad kominkiem wielkim lustrze w
drewnianej ramie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl