[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skręcając tu i tam i stopniowo posuwając się na północny wschód, w głąb
gór. Deszcz przestał na szczęście padać po pierwszej nocy.
Wschodni kierunek marszu był pomysłem Perena; wskazał, że góry po tej
stronie są bardziej urwiste, dostarczają więc smokowi więcej kryjówek i
prawdopodobnie zniechęcają jego łowców. Tobas miał pewne wątpliwości
co do celowości podążania trudniejszą drogą, ale w duchu myślał, że
większe trudności mogą skłonić pozostałych do wcześniejszej rezygnacji z
poszukiwań i znalezienia sobie bezpieczniejszego sposobu zdobycia
fortuny. Mógł oczywiście odłączyć się od nich, ale wątpił w swoje zdolności
do samodzielnego przetrwania na tak nieznanym i nieprzyjaznym terenie;
wolał trzymać się reszty.
Martwiło go szczególnie, że każdy napotkany dom, szałas czy chata były
spalone albo w ruinie  o wiele za dużo jak na przypadek. Smok z
pewnością grasował tu przez jakiś czas i rzeczywiście ział ogniem; żadne
inne wytłumaczenie nie pasowało lepiej. Tobas nie miał zamiaru narażać
się na spotkanie sam na sam z potworem i chociażby z tego powodu
zależało mu na pozostaniu w grupie.
Dwa dni temu zauważyli inną grupę wędrującą po okolicy, pięciu pieszych
na sąsiedniej grani; zgodzili się łatwo, że jest to też drużyna łowców
smoka. Tobas miał nadzieję, że ktoś zasugeruje połączenie się z nimi, ale
nikt tego nie zrobił; chciał już coś powiedzieć, gdy dostrzegł, że druga
grupa oddalała się od nich i prawie nikła im już z oczu, co spowodowało,
że wszelkie usiłowania dogonienia ich stały się daremne.
To był jedyny raz, gdy natknęli się na innych ludzi od czasu opuszczenia
Twierdzy Dwomor.
 Wątpię, czy wciąż jesteśmy w Dwomor  zauważył Peren, gdy ruszyli
dalej skosem przez stok poniżej urwiska, wychodząc na gołą skalną
płaszczyznę ze schronienia, jakie dawał im las.
 O czym ty mówisz?  zapytał Elner i stanął zmuszając Perena, który
wspinał się za nim, do zatrzymania się.
 Nie sądzę, żebyśmy jeszcze byli w Dwomor  powtórzył Peren. 
Marszałek dworu powiedział, że większość wysokich szczytów znajduje się
za granicą w Aigoa, a my już jesteśmy całkiem wysoko. Od rana nie
widzieliśmy żadnych ruin.
 Ale smok jest w Dwomor!  powiedział Elner.
 Kto tak powiedział?  odparł Peren.  Atakuje ludzi w Dwomorze, ale to
nie znaczy, że tam mieszka!
Tobas, który zatrzymał się i odwrócił, żeby ich słyszeć, dodał:
63
Lawrence Watt Ewans - Jednym Zaklęciem
 Smoki niezbyt interesują się granicami, o ile wiem.
 A co ty tam wiesz o smokach?  zapytał Elner.  Wydawało mi się, że
znasz się tylko na magii ognia. Cały czas to powtarzałeś!
 Jest to jedyna magia, jaką znam  odparł Tobas.  Ale mam też trochę
zdrowego rozsądku w odróżnieniu od ciebie! A skąd ty możesz wiedzieć
więcej na temat smoków niż ja?
 Wiem dostatecznie dużo. Słuchaj, czarnoksiężniku, a jeśli taki jesteś
mądry, to dlaczego się z nami nie podzielisz swoją wiedzą? Kim ty
naprawdę w ogóle jesteś i co tu robisz?
 Powiedziałem wam, kim jestem  Tobasem, synem Dabrana z Telven.
Jestem tu z takiego samego powodu jak wy, żeby zdobyć fortunę.
 Nigdy nie słyszałem o Telven  zawołał Elner.  Powiedziałbym, że jesteś
jakimś starym czarnoksiężnikiem w przebraniu i zamierzasz nas oszukać.
Może smok jest twoim sługą i masz zamiar dać nas mu na pożarcie!
 Nie jestem w przebraniu  powiedział Tobas, a oburzenie pomogło mu
otrząsnąć się z osłupienia.
 Nigdy nie widziałem czarnoksiężnika, który wyglądałby tak jak ty, w tych
prostych, chłopskich łachach i z taką głupawą gębą!
 A ja nigdy nie widziałem idioty, który wyglądałby tak jak ty, a jednak
widać wyraznie, że nim jesteś! Kim według ciebie jestem ja, jeśli nie tym,
co powiedziałem?
 Mówiłem już, jesteś jakimś sławnym, potężnym czarnoksiężnikiem
igrającym sobie z nami.
 Gdybym był potężnym, sławnym czarnoksiężnikiem, nie wtoczyłbym się
po tych skałach i nie niszczyłbym sobie rąk! Przeleciałbym nad nimi!
Czarnoksiężnik używa rąk do robienia zaklęć; gdybym miał wybór, lepiej
zadbałbym o nie!
 Biedne rączki! Skąd mamy wiedzieć, że ich nie leczysz w drodze i nie
tworzysz sobie iluzji siniaków i zadrapań?
 Nie potrafię tego!
 Skąd mamy wiedzieć? Mamy na to tylko twoje słowo!
 A czego jeszcze chcecie? Dlaczego nie chcecie uwierzyć w to, co
widzicie?
 Bo nie rozumiem, dlaczego młody czarnoksiężnik poluje na smoki,
zamiast siedzieć w domu i sprzedawać napoje miłosne?
 Ponieważ nie umiem robić żadnych napojów miłosnych, idioto! Mój
nauczyciel zmarł, zanim zdążył nauczyć mnie czegokolwiek użytecznego!
Ten wybuch szczerości powitała długa chwila ciszy, w końcu przerwana
przez Ardena, który zawrócił, żeby przysłuchiwać się kłótni, i zapytał:
 Naprawdę?
 Naprawdę!  zawołał Tobas z ulgą mogąc nareszcie wyznać prawdę. 
Serce zawiodło go, zanim zdążył nauczyć mnie czegoś więcej niż prosta
magia ognia.
 Och  powiedział Elner. Usiadł na kamieniu, żeby się nad tym
zastanowić.
 Tylko tyle umiesz?
 Tylko tyle.
64
Lawrence Watt Ewans - Jednym Zaklęciem
 Nigdy nam to nie przyszło do głowy  powiedział Arden.  Pamiętam, jak
powiedziałeś, że jesteś kiepskim czarnoksiężnikiem, ale myśleliśmy, że
każdy, kto odbędzie staż czeladniczy, jest w stanie zarobić na życie bez
uciekania się do polowań na smoki, więc ci nie wierzyliśmy. Sądziliśmy, że
jesteś starcem w przebraniu, stosującym na nas swoje sztuczki. Dlatego
na początku nie chcieliśmy, żebyś z nami poszedł.
Elner skinął głową.
 Myśleliśmy, że rzuciłeś czar na króla, żeby kazał nam ciebie zabrać ze
sobą. Słuchaliśmy cię, żeby się nie narazić na twój gniew.
 Och  powiedział Tobas, zbyt osłupiały, żeby odrzec coś więcej. Usiadł i
on.
 Nie byłem pewien  dodał Peren, dołączając do Tobasa i Elnera i również
siadając.  Ale wydawało się bezpieczniej współpracować.
 Och  powiedział znowu Tobas.
Nastąpiła kolejna chwila ciszy.
 Ale pozwoliłem Perenowi wybierać drogę  rzekł wreszcie Tobas.
Elner wzruszył ramionami.
 Myśleliśmy, że albo nie było to ważne, albo Peren wybrał przypadkiem
kierunek, w którym chciałeś się udać.
 Nie  powiedział Tobas.  Było mi wszystko jedno.
 Więc skąd wiesz, że smok jest gdzieś tu w okolicy?  zapytał Arden,
który nie usiadł.
 Wcale nie wiem  odparł Tobas.
Arden przyjął to z umiarkowanym rozczarowaniem i, powiedziawszy, co
miał do powiedzenia, poszedł przed siebie. Pozostała trójka siedziała
jeszcze przez chwilę odpoczywając w milczącym porozumieniu.
Elner westchnął.
 Miałem nadzieję, że prowadzisz nas do niego.
 A ja miałem nadzieję, że o nim zapomnicie  nie wydaje mi się,
żebyśmy potrafili dać sobie z nim radę  odpowiedział Tobas.
 Tak?  zapytał Peren z zainteresowaniem.  Nawet z twoją magią?
Tobas wzruszył ramionami.
 Wolałbym nie musieć tego sprawdzać  powiedział.  Smoki są
niebezpieczne.
 Ale  zanim Peren zdążył dokończyć swoje pytanie, przerwał je okrzyk
Ardena.
Elner poderwał się na nogi; Tobas wstał nieco wolniej.
 Co się stało?  zawołał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl