[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sam słyszysz roześmiał się Nauczyciel. Wyczuli, że i pozostali się
uśmiechają. To ty jesteś niezdecydowany, nie ona.
Tiril stała się teraz kobietą wysokiego rodu.
To zwykle nie stanowi przeszkody dla mężczyzn pragnących osiągnąć swój
cel. Ani też dla owych wysoko urodzonych kobiet. Jeśli jednak upierasz się, by
zupełnie niepotrzebnie kroczyć wąską i krętą ścieżką cnoty, to pomów z jej matką.
Radzę ci jednak się pospieszyć, bo dziewczyna płonie, i ty, i my dobrze o tym
wiemy.
Tiril uznała, że rozmowa staje się dość krępująca. Wtrąciła więc pytanie:
W jaki sposób dostaniemy się w epokę Tiersteingram? Jako niewidzialni
obserwatorzy, czy też naprawdę włączymy się w tamten czas?
To niemożliwe, bo zmienilibyście bieg historii. Waszym jedynym zadaniem
będzie obserwować i uczyć się.
Czy takie przedsięwzięcie jest tego warte?
Chyba tak. Pamiętajcie jednak, że macie do czynienia z potężnymi moca-
mi!
Chodzi o tę siłę, która sprowadzi mnie tu z powrotem? spytał Móri.
Nie.
A ty co masz na myśli, mówiąc sprowadzi mnie z powrotem ? wtrąciła
Tiril. Chcesz mnie tam zostawić?
Nie. Nie zamierzam cię tam zabierać.
Zanim zdążyła otworzyć usta, by się bronić, inny z towarzyszy Móriego ode-
zwał się chrapliwym głosem, po ciemku nie zorientowała się, który to z nich.
Zabierz ze sobą swoją kobietę, Móri z rodu czarnoksiężników! Ona pozo-
staje pod naszą ochroną, nie możesz ciągle usuwać jej na bok. Nigdy jeszcze nie
wypróbowałeś jej możliwości.
Teraz Tiril już wiedziała, że to mówi Nidhogg. Był jej wiernym przyjacie-
lem od czasu, kiedy powitała go z wielkim szacunkiem i usiłowała poczęstować
własnym skromnym pożywieniem.
Miała pewność, że będzie bezpieczna.
Jeszcze ktoś włączył się do rozmowy.
Móri, pokochałeś Tiril, bo jest wyjątkową dziewczyną, prawda?
89
Tak.
Ale na czym polega jej wyjątkowość?
Hmm. . . tego nie wiem.
Bo nigdy nie starałeś się sprawdzić. Wypróbuj teraz jej siłę! Zabierz ją
w podróż przez epoki, być może okaże się, że posłuży ci wsparciem i pomocą!
Przez cały czas będę się niepokoił o jej bezpieczeństwo.
To całkiem zbędne zniecierpliwił się Nauczyciel. Będziecie tylko
obserwatorami.
A ta moc, o której mówiliście, panie?
Rzeczywiście jest potężna.
Ale wy pozostaniecie przy nas przez cały czas? prędko spytała Tiril.
Owszem, jeśli sobie tego życzycie.
Bez was sobie nie poradzimy uśmiechnęła się dziewczyna.
Ty też tak uważasz, Móri?
Oczywiście odparł.
Poczuł, że przestaje panować nad sytuacją. W głębi ducha podziwiał odwagę
Tiril. Nie zdawał sobie sprawy, że podczas gdy on odnosił się do swych towarzy-
szy z lekko agresywnym dystansem, ona rozmawiała z nimi życzliwie i naturalnie.
Musimy jednak wiedzieć, w jaki czas i w jakie miejsce was przenieść.
Miejsce określić nietrudno, wiecie już, o co mi chodzi odrzekł Móri.
A czas? Jak sądzisz, Tiril?
Dziewczyna zawahała się.
Czy nie doszliśmy do wniosku, że Tiersteingram zbudowano w jedenastym
wieku?
To bardzo nieprecyzyjne wtrącił któryś z duchów. Irytujące było, że
w ciemności nie mogli się zorientować, z kim rozmawiają. Musimy znać rok,
dzień i godzinę.
Może rok tysiąc pięćdziesiąty? zaproponowała Tiril.
Dobrze. Dwudziesty lipca roku tysiąc pięćdziesiątego zdecydował Móri.
Lato, wtedy jest najprzyjemniej. I na pewno w południe.
Wszyscy uśmiechnęli się ze zrozumieniem.
Co będzie, jeśli trafimy w niewłaściwy okres? dopytywała się Tiril.
Przeniesiemy się trochę w przód. To żadna sztuka. Aż w końcu natrafimy
na odpowiedni moment.
A jak wrócimy? zainteresował się Móri.
Podróże w czasie można odbywać na wiele różnych sposobów od-
parł najprawdopodobniej duch opiekuńczy Móriego, jego ojciec, Hraundrangi-
Móri. Zwykle podróżuje się przy wykorzystaniu siły myśli. Wy dwoje jesteście
uprzywilejowani, bo znacie nas. Moglibyśmy przenieść was tam cieleśnie, nama-
calnie, sądzę jednak, że to byłoby dla was zbyt silnym przeżyciem. Pozostaniemy
więc raczej przy podróżowaniu myślą. To potężniejsze niż się wam wydaje.
90
Pozostałe duchy mrucząc przyznały mu rację. Któryś powiedział:
Pilnujcie się jednak, by nie ingerować w to, co zobaczycie! Będziecie tyl-
ko i wyłącznie obserwatorami, pamiętajcie o tym. Inaczej możecie spowodować
katastrofę.
Ale przeniesiemy się w przeszłość jedynie myślą?
Jak już mówiliśmy, siła myśli jest niezwykle potężna, tylko ludzie dotych-
czas nie odkryli tego faktu.
Tiril wyobraziła sobie, jak wmieszają się w jakieś minione wydarzenia. Na
przykład zmienią coś, co dopiero w przyszłości ludzie nauczą się robić lepiej.
I zniszczą przy tym wszystko na ziemi, bo jeden element okaże się niewłaściwy.
Jak chora komórka w ciele. Uroczyście obiecała, że nic nie zrobią, ani nie pomo-
gą, ani nie zaszkodzą.
Co więc teraz mamy czynić? spytał Móri.
Tiril wtrąciła się przestraszona:
A co z Nerem?
On poczeka tutaj odparł chyba Duch Zgasłych Nadziei.
Nie może przecież tak długo być zamknięty na stryszku na siano!
Kochana Tiril! roześmiał się któryś z najpotężniejszych. Nie zaba-
wicie w podróży dłużej, niż trwa zwykła psia drzemka. W dodatku wasze ciała
zostaną tutaj. Nero nie zdąży za wami zatęsknić.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, choć po prawdzie niewiele z tego wszystkiego
zrozumiała.
Podróż nie potrwa długo. Do zamczyska w Tiveden nie jest wszak daleko,
poza tym, wierzcie mi, myśli poruszają się szybko.
Wspaniale nareszcie móc się wykazać oświadczył, czyjś wesoły głos.
Przy całym szacunku dla twej osoby, Móri, muszę przyznać, że służba u ciebie
była nieco nudna.
Wiem rzekł, zaciskając szczęki. Nie omieszkaliście wypomnieć mi
tego już wcześniej.
Duchy nakazały, by usiedli oparci plecami o ścianę. Z jakiegoś powodu, któ-
rego Tiril nie mogła pojąć, odsunęły Nera, kiedy chciała przytulić go do siebie.
Móri wziął ją za rękę, bardzo ją to ucieszyło. Na polecenie duchów zamknęli
oczy. Mieli teraz czekać.
Z początku nic się nie działo. A potem rozległ się dzwięk dobrze już znany:
głęboki huk, któremu towarzyszyły gwałtowne wstrząsy, jak gdyby ziemia drżała.
Wszystko wokół zaczęło wirować coraz szybciej, aż Tiril zakręciło się w głowie,
jednak, o dziwo, było to dość przyjemne uczucie.
Potem zaczęły napływać inne wrażenia.
Najpierw wydawało im się, że spadają przez otwór w podłodze stryszku.
Zabijemy się, pomyślała Tiril.
91
Nie rozbili się jednak o klepisko, spadali wciąż niżej i niżej, dookoła roz-
brzmiewało wycie duchów, które prawdopodobnie im towarzyszyły.
Móri uścisnął dziewczynę za rękę.
Już kiedyś przeżywałem podróż pod ziemię. To nie jest niebezpieczne.
Nie boję się.
A więc doświadczali tego samego! Owszem, spodziewali się tego, ale było to
mimo wszystko dość dziwne. Tiril czuła, jak przedzierają się przez jakąś miękką
materię, stawiającą pewien opór, lecz do pokonania. Zapach natomiast nie był
przyjemny. Zapach ziemi i śmierci?
Otworzyła oczy. Prawdopodobnie nie powinna tego w ogóle robić i zaraz po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]