[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nokcie i zabrała się do starannego makijażu. Kiedy już
była gotowa, za piętnaście siódma, obejrzała się po raz
ostatni w lustrze.
Patrzyła na nią piękna nieznajoma, kobieta z delika-
tnie zaróżowionymi policzkami, lśniącymi, niebies-
kimi oczami i doskonałą fryzurą. W długiej, niebies-
kiej sukni bez ramiączek, którą dostała w Grecji od
Rafe a, czuła się jak kwiat. Brakowało jej tylko brylan-
tu na złotym łańcuszku, który dał jej tego samego
wieczoru, a który odesłała mu pocztą następnego dnia
po powrocie do Heddingley.
Uniosła podbródek. Nie była z siebie dumna, ale
była gotowa spotkać się z Rafe em i walczyć o niego.
Wiedziała, że będzie też walczyła o własne życie.
O pokonanie Steve a. Raz na zawsze.
Włożyła do srebrnej kopertówki kartę magnetyczną
do zamka i wyszła z pokoju. Pięć minut pózniej stała
przed wejściem do hotelowego baru. Przed nią była
grupa gości, miała więc trochę czasu na rozeznanie się
w sytuacji.
W sali był już tłum mężczyzn w smokingach,
kobiece suknie mieniły się barwami jak ogród w środ-
ku lata. Kelnerzy w białych marynarkach krążyli mię-
dzy gośćmi.
Rafe stał odwrócony do niej tyłem, rozmawiając
z kilkoma mężczyznami i jedną kobietą, brunetką
o olśniewającej urodzie. Na moment Karyn struchlała.
A jeśli była ona jego nową partnerką? Czy choćby
partnerką na jeden wieczór?
144 SANDRA FIELD
Aamiesz mu serce... Tak powiedziała Joan i to samo
sugerowała Fiona. Kiedy roześmiał się, pochylając
głowę, żeby usłyszeć, co mówi ta kobieta, nie wy-
glądał na mężczyznę ze złamanym sercem.
 Pani nazwisko, madame?  Portier w szkarłatnej
kurtce ze stójką zwrócił się do niej.
 Doktor Karyn Marshall.  Rzadko używała swo-
jego tytułu, ale ta okazja zdawała się tego wymagać.
Przebiegł wzrokiem listę.
 Obawiam się, że nie ma tu pani nazwiska  po-
wiedział łagodnie.  Czy mogła się zdarzyć jakaś
pomyłka?
 Przyleciałam w ostatniej chwili z Kanady  po-
wiedziała.  Proszę podać moje nazwisko panu Hol-
denowi. Jestem pewna, że przyjmie mnie z radością.
 Oczywiście, madame.
Portier wezwał dyskretnym gestem jednego z kel-
nerów i wyszeptał mu do ucha instrukcję. Kelner
podszedł do Rafe a i sprawnie przekazał wiadomość.
Na ułamek sekundy Rafe znieruchomiał. Potem po-
wiedział coś kelnerowi i odwrócił się z powrotem do
gości.
Ani razu nie spojrzał w stronę Karyn.
W porządku, Rafe, pomyślała z furią. Jeśli chcesz,
możemy grać w ten sposób.
Kelner wrócił i portier zaprosił ją uprzejmym ges-
tem do środka.
 %7łyczę miłego wieczoru, madame.
Podminowana, dostrzegłszy przechodzącego kel-
nera, sięgnęła po martini. Wypiła pierwszy łyk i omal
się nie zakrztusiła.
ANGIELSKI ARYSTOKRATA 145
 To wyjątkowo dobre martini  powiedział z roz-
bawieniem stojący obok mężczyzna.
Był siwowłosy, przystojny i obdarzony tym szcze-
gólnym polorem, jaki się dziedziczy po zamożnych
przodkach. Karyn przedstawiła się i wkrótce się do-
wiedziała, że rozmawia z właścicielem ogromnego
majątku ziemskiego w Szkocji, którego pasjonuje ho-
dowla owiec.
 Pozwoli pani, że ją przedstawię tamtym trzem
dżentelmenom  zaproponował po kilku minutach
ożywionej rozmowy.  Chętnie by wysłuchali pani
opinii o szewiotach.
Owi trzej mężczyzni stali blisko Rafe a. Sącząc
bardzo ostrożnie martini, jako że musiała zachować
trzezwość umysłu, Karyn przeszła przez salę i przyłą-
czyła się do znajomych sympatycznego Szkota. Nawet
wtedy Rafe nie raczył jej zauważyć. Zaraz zobaczymy,
pomyślała, i poczekała na przerwę w rozmowie.
 Panowie wybaczą, chcę zamienić kilka słów
z panem Holdenem.
Trzymając wysoko głowę, zmniejszała dzielącą ich
odległość, aż stanęła przy łokciu Rafe a.
 Dobry wieczór, Rafe.
 Doktor Marshall. Jaka miła niespodzianka.
 Takie są najlepsze, nie sądzisz?  Uśmiechnęła
się do gości, z którymi rozmawiał.
 Pozwolicie, że wam przedstawię doktor Karyn
Marshall.  Wymienił kolejne nazwiska, z których
żadnego nie umiałaby powtórzyć, ale wychwyciła, że
brunetka jest żoną przystojnego arystokraty stojącego
naprzeciw Rafe a.
146 SANDRA FIELD [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl