[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gdyby Tomasz dowiedział się o zdradzie, byłaby skończona na amen. Ale jeśli się nie dowie, jej
ciało zazna rozkoszy, o której teraz może sobie tylko pomarzyć, po-ma-rzyć.
Jej palce zaczęły bębnić w stół. Znowu zacisnęła zęby, bębnienie stało się szybsze.
 Dobrze, przejrzałaś mnie, to ja chcę ten numer.
Jowita rozanieliła się we wrednym uśmiechu.
 Wiedziałam, wiedziałam!
 Jowita, jeśli piśniesz o tym komukolwiek, to się wyprę w żywe oczy.
 Bez obawy, znamy się nie od dziś. Twój sekret jest u mnie bezpieczny. Zresztą wiesz doskonale, że
ja też nie rozgłaszam wszem wobec, że korzystam z usług męskiej dziwki. Nie chcę, by ta informacja
trafiła w niepowołane uszy.
 Może tego nie rozgłaszasz, ale też i nie ukrywasz, słyszałam, że nieraz się z nim afiszowałaś, nawet
na bardzo oficjalnych imprezach.
 Bo chciałam się z nim pokazać. Zobaczysz, jest nieskazitelnym, doskonałym okazem
stuprocentowego samca.
Jowita wzięła do ręki swojego iPhone a i przesłała na komórkę Marty żądany numer. Ciche bip
zasygnalizowało nową wiadomość. Marta nie mogła się doczekać. Nie mogła jednak pokazać, jak
jest zdesperowana, dlatego zmusiła się do kontynuowania błahej rozmowy.
ADAM
Na kilka krótkich dni pogrążam się w iluzji zwyczajnego, nieskomplikowanego życia. To, rzecz
jasna, urojenie, a mimo to chwilami niemal żałuję, że to nie moje prawdziwe życie.
Choć z drugiej strony, gdy przyjrzeć się uważniej tej garstce moich przyjaciół, ich niby unormowanej,
niby uładzonej codzienności, to okazuje się, że wcale nie jest im tak słodko. %7łe mają swoje lęki,
frustracje, niepewności i zwątpienia, zupełnie jak ja.
W piątek postanawiam wraz z trzema kolegami zorganizować małą imprezę. Zapraszamy kilka osób,
z których każda przyprowadza ze sobą małą grupę osób.
Jedną z tych zaproszonych osób, a raczej osobą, która się wprosiła, jest Konrad, którego nie
widziałem od pięciu lat. Nigdy zbytnio za nim nie przepadałem, cieszę się więc złośliwie, gdy
widzę, że wyłysiał
i spasł się jak tucznik. Najwyrazniej jednak nie przeszkadza to słodkiej blondynce uwieszonej u jego
ramienia. Jest jego trzecią żoną od czterech miesięcy i wpatruje się w Konrada jak w obrazek. On zaś
dumnie się puszy, nie odrywając wielkiej łapy od jej szczupłych pośladków.
Ich szczęście małżeńskie bije zatem w oczy, co nie zmienia faktu, że nim mija godzina, słodka żonka
wsuwa mi do kieszeni karteczkę z ofertą. Dobra aktorka, nawet nie zauważyłem, że się mną
interesuje.
To takie chwile jak ta uczą mnie arogancji, choć może tylko sobie to wmawiam, może mam ją we
krwi. Tak czy inaczej drę kartkę i wyrzucam do kibla, nigdy nie sypiam z partnerkami moich
znajomych, nawet tych, których nie lubię. Ale jej zachowanie skłania mnie do uważniejszej
obserwacji reszty towarzystwa.
Polał się alkohol, kto chciał, zapalił, co chciał. Hamulce puszczają i nagle okazuje się, że wśród nas
nie ma osoby, która nie płakałaby nad sobą, która by wstała i powiedziała  hej, moje życie jest
super. No może poza tym ślepym przygłupem Konradem.
Patrzę na nich, niemal wszyscy mają żony czy mężów, dzieci, domy, dobrze, niekiedy rewelacyjnie
układające się kariery  i co? I wciąż im zle, wciąż czegoś im brak.
Wraz z odkryciem tej prawdy kiełkuje we mnie paskudne uczucie zadowolenia z ich braku
satysfakcji. Ulgi.
Nie jestem dumny z tego, że czyjś ból sprawia mi swojego rodzaju radość. Zawsze uważałem się za
w miarę przyzwoitego gościa, mimo wszystko, zawsze mówiłem sobie, że kurwienie się nie zmieniło
prawdziwego mnie, nie spaczyło charakteru. A teraz mam wątpliwości.
Do Warszawy wracam po czterech dniach. A tu już czeka moja rzeczywistość, która niczego nie
udaje.
MARTA
Była zła, wręcz wściekła. Jak on śmie ją ignorować? Zostawiła ponad dziesięć wiadomości na jego
poczcie głosowej, nie wspominając o niezliczonych esemesach. I nic. Zero odzewu.
Nie pamiętała już, kiedy po raz ostatni była tak zawiedziona, ale zaraz sobie przypomniała minioną
sobotę, gdy zobaczyła go w towarzystwie tamtej zdziry.
Spokojnie, spokojnie. W końcu jest możliwe, że zgubił gdzieś telefon albo go zapodział, takie rzeczy
się zdarzają. Na chwilę się uspokoiła, lecz wkrótce znów dopadło ją zwątpienie. A jeśli się okaże,
że on nie chce się z nią ponownie spotkać, że nie ma na nią ochoty?
ADAM
Skrzynkę mam zapchaną esemesami od jednej i tej samej osoby, która zostawiła też ponad dziesięć
wiadomości na poczcie głosowej.
Kobietę najwyrazniej opętało, bo zdeterminowana to dla niej zbyt słabe określenie. Nie wiem, czy
odpowiem na jej wiadomości, ta natarczywość nie wróży niczego dobrego.
MARTA
Siedziała naprzeciw męża, przy nienagannie nakrytym stole.
Obrus był śnieżnobiały, bez jednej fałdki, talerze w kolorze kości słoniowej zdobił tylko delikatny, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl