[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wstaje gwałtownie, rzucając koc na bok z większą siła niż to konieczne. Biorę kosmetyczkę
i udaje się do jednej z dwóch łazienek.
Dzień dobry, tobie też mówi z leniwym przeciągnięciem. Trzymam już rękę na klamce
łazienkowych drzwi kiedy dodaje, Na wypadek gdybyś się zastanawiała, odpowiedz brzmi tak.
Stoję tam obawiając się spojrzeć za siebie. Tak? wyduszam z siebie. Tak, to on
trzymał mnie w nocy? Tak, wie ,że mi się to podobało?
Tak, możesz pójść ze mną, mówi tak jakby już tego żałował. Zabiorę cię do
gniazda.
Rozdział jedenasty
Woda w domku nadal płynie, ale nie jest gorąca. Rozważam wzięcie prysznica tak czy
inaczej, nie wiedząc ile czasu upłynie nim będę miała szanse wziąć normalny prysznic, ale myśl o
lodowatej wodzie uderzającej z pełną mocą w moje ciało sprawia ,że się waham.
Decyduje się na gruntowne mycie gąbką. W ten sposób przynajmniej powstrzymam różne
części mego ciała od zamarznięcia, wszystkie na raz.
Zgodnie z przewidywaniami woda jest lodowato zimna, i przypomina mi fragmenty snu z
poprzedniej nocy, co z kolei nieuchronione przywołuje wspomnienia tego w jaki sposób zrobiło mi
się na tyle ciepło ,że byłam w stanie ponownie zasnąć. Prawdopodobnie był to tylko jakiś rodzaj
grzecznościowego zachowania anioła w reakcji na moje dreszcze, coś w stylu tego co robią
pingwiny tuląc się do siebie gdy jest naprawdę zimno. Cóż innego mogłoby to być?
Ale nie chcę o tym myśleć (nie wiem jak o tym myśleć) więc wpycham te myśli głęboko do
tego ciemnego, przeładowanego miejsca w moim umyśle, które grozi wybuchem lada moment.
Gdy wychodzę z łazienki, Raffe jest już odświeżony po prysznicu, ubrany w czarne spodnie
i buty. Jego bandaże znikają. Mokre włosy kołyszą się przed oczami gdy klęczy na drewnianej
podłodze przed rozłożonym kocem. Na nim leżą ułożone skrzydła.
Rozczesuje pióra, spulchniając te pogniecione i wyrywając te połamane. Robi to w taki
sposób jakby je tylko muskał. Jego dotyk jest delikatny i pełen czci chociaż spojrzenie jest twarde i
nieczytelne jak kamień. Postrzępiona końcówka skrzydła które posiekałam wygląda brzydko i
sponiewieranie.
Nachodzi mnie absurdalny impuls aby przeprosić. Z jakiego powodu dokładnie jest mi
przykro? Z tego ,że jego ludzie zaatakowali nasz świat i go zniszczyli? %7łe są tak brutalni ,że
odcinają skrzydła jednemu ze swoich i pozostawiają go aby został rozszarpany na strzępy przez
rodzimych dzikusów? Tylko ,że jeśli jesteśmy aż takimi dzikusami to tylko dlatego ,że oni nas do
tego zmusili. Więc nie jest mi przykro, przypominam sama sobie. Poniszczenie jednego ze skrzydeł
wroga w zjedzonym przez mole kocu nie jest czymś z powodu czego powinno być mi przykro.
Ale jakoś, nadal spuszczam głowę nisko i przechodzę miękko tak jakby było mi przykro,
nawet jeśli tego nie mówię.
Obchodzę go wokoło tak aby nie widział mojego przepraszającego stanowiska i jego nagie
plecy ukazują mi się w pełnej krasie. Przestały krwawić. Cała reszta jego ciała wygląda teraz
zupełnie normalnie, żadnych siniaków, żadnej opuchlizny, żadnych blizn, nacięć z wyjątkiem
miejsca w którym były jego skrzydła.
Rany te są kilkoma smugami, surowego mięsa, biegnącymi w dół jego pleców. Widać tam
fragmenty poszarpanego ciała w miejscu gdzie miecz przepiłował ścięgna i mięśnie. Przypuszczam
,że powinnam była zamknąć rany zszywając ją ale wtedy zakładałam ,że umrze.
Czy powinnam, spróbować zszyć twoje rany, żeby je zamknąć? pytam, z nadzieją ,że
odpowiedz zabrzmi nie. Jestem całkiem twardą dziewczyną, ale zszywanie kawałków surowego
ciała razem przesuwa granice mojej komfortowej strefy, że tak to delikatnie określę.
Nie, odpowiada nie odrywając się od swojej pracy. W końcu zaleczą się same.
Dlaczego nie stało się tak do tej pory? No wiesz, reszta twojego ciała wyleczyła się w
krótkim czasie.
Rany po anielskim mieczu wymagają większej ilości czasu aby się zaleczyć. Jeśli
kiedykolwiek będziesz zabijać anioła, pokrój go anielskim mieczem.
Kłamiesz. Dlaczego miałbyś mi to mówić?
Może się ciebie nie boje.
Może powinieneś.
Mój miecz nigdy mnie nie zrani. A mój miecz jest jedynym jakim możesz władać.
Delikatnie pozbywa się kolejnego połamanego pióra i kładzie je na kupce.
Jak to?
Potrzebujesz zgody na użycie anielskiego miecza. Będzie ważył tonę jeśli spróbujesz go
podnieść bez pozwolenia.
Ale ty nigdy nie dałeś mi pozwolenia.
Nie dostajesz pozwolenia od anioła. Dostajesz je od miecza. A niektóre miecze robią się
zrzędliwe już przy samym zapytaniu.
Tak, jasne.
Przesuwa dłonią przez pióra wyczuwają te połamane. Dlaczego nie wygląda jakby żartował?
Nigdy nie prosiłam o pozwolenie i udało mi się podnieść miecz bez problemu.
Dlatego ,że chciałaś rzucić go do mnie, tak abym mógł się bronić. Najwyrazniej, przyjęła
twoje intencję jako pytanie i udzieliła zgody.
Co, przeczytała to w moich myślach?
Odczytała twoje intencje, przynajmniej. Robi to czasami.
W porządku, jasne, odpuszczam. W swoim czasie słyszałam wiele szalonych rzeczy, z
czasem po prostu nauczyłam się współgrać z nimi nie kwestionując zbytnio szaleństw głoszonych
przez daną osobę. Kwestionowanie tych szaleństw jest bezcelowe i czasem niebezpieczne.
Przynajmniej tak jest z moją mamą. Chociaż muszę przyznać ,że Raffe jest jeszcze bardziej
pomysłowy niż moja matka.
Więc...chcesz abym zabandażowała ci plecy?
Po co?
Aby uniknąć infekcji odpowiadam, grzebiąc w plecaku w poszukiwaniu apteczki.
Infekcja nie powinna być problemem.
Nie możesz mieć infekcji?
Powinienem być odporny na wasze bakterie.
Słowa powinienem i wasze przyciągają moją uwagę. Nie wiemy praktycznie niczego o
aniołach. Każda informacja może zapewnić nam przewagę. Kiedy się ponownie zorganizujemy.
Wydaje mi się ,że mogę być w bezprecedensowej sytuacji w której jestem w stanie zebrać o
nich trochę informacji. Wbrew temu w co przywódcy gangów chcą abyśmy wierzyli, części ciała
anioła zawsze są zabierane od martwych lub umierających aniołów. Tego jestem pewna. Co zrobię z
tymi informacjami jeszcze nie wiem. Ale nie zaszkodzi zdobycie odrobiny wiedzy.
Powiedz to Adamowi i Ewie.
Ignoruje ostrzegawczy głos w mojej głowie. Więc, to tak jakbyś był zaszczepiony czy
coś w tym stylu? Próbuje zrobić to tak aby mój głos zabrzmiał najzwyczajniej w świecie, tak
jakby odpowiedz nic dla mnie nie znaczyła.
Prawdopodobnie zabandażowanie mnie to całkiem niezły pomysł. mówi wysyłając
mi jasny sygnał ,że wie iż łowie teraz informację. Mogę uchodzić za człowieka tak długo jak
moje rany są zakryte. wyciąga kolejne złamane pióro i odkłada je niechętnie na rosnący obok
stos.
Używam ostatnich zapasów z apteczki aby zabandażować mu rany. Jego skóra jest jak
pokryta jedwabiem stal. Jestem odrobinę ostrzejsza niż muszę ponieważ to pozwala powstrzymać
moje dłonie przed drżeniem.
Postaraj się za bardzo nie nadwyrężać tak abyś znowu nie zaczął krwawić. Bandaże nie
są zbyt grube i krew przesiąknie przez nie całkiem szybko.
%7ładen problem, odpowiada. To nie powinno być trudne, wiesz, poruszanie się,
skoro uciekamy, walczący przy tym o życie.
Mówię poważnie. To ostatnie z naszych bandaży. Muszą ci wystarczyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]