[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wek. Chory komponował melodię do ulubionego tekstu
wiersza zasłyszanego w obozie. Poprzednio w blokach
odbywały się także recytacje, organizowane przede
wszystkim przez ZdzisÅ‚awa Karr-Jaworskiego; dekla­
mowaÅ‚ on wiersze wielkich poetów narodowych, a tak­
że i swoje wÅ‚asne utwory. Do jednego z wierszy Ja­
worskiego Szopiński ułożył melodię. Mimo że pózniej
przeniesiono go do innego obozu i odebrano partytu­
rę, pieśń tak utrwaliła się w pamięci jej autora, że
mógł ją odtworzyć, i śpiewana była potem pod tytułem
 Sen więznia w obozie w Gusen, a następnie, po wy-
* W. Wnuk, Syfem z Wami, Warszawa 1900, a. iW
10?.
Zwoleniu, przez chór koÅ›cierzyÅ„ski  Cecylia w Byd­
goszczy, Gdańsku, Warszawie i Zakopanem.
Słowa tekstu pieśni, które w Stutthofie tak bardzo
trafiały do serc więzniów, brzmiały następująco:
Zniła mi się nasza wioska
mazowieckie nasze piaski,
a pod gruszÄ… Matka Boska,
strojna w swej korony blaski,
na rozstajnych drogach stała.
Zniła mi się nasza chatka.
Nad kÄ…dzielÄ… pochylona
przędła sobie moja matka.
Samiusieńka, opuszczona,
stara, jak gołąbek biała.
Zniły mi się nasze łąki,
pola strojne ciężkim kłosem,
a rozśpiewane skowronki
wydzwaniały drżącym głosem
Bo tą łaskę, Pana chwałę.
śniły mi się Wisły wody,
a w nich rybek pełne krocie,
nasze pralechickie grody
ukąpane w słońca złocie,
niewzruszone i wspaniale.
śniła mi się puszcza ciemna 
mchem jej stopy podścielone,
od Prypeci aż do Niemna,
Wiecznym śniegiem otulone
śniły mi się nasze Tatry.
śniło mi się, mój ty Boże,
bryzgające pianą w górę
nasze cudne polskie morze.
A nad morzem  srebrnopióre
mewy niosły się jak wiatry *.
" Tekst według W. Wnuk, lainżo, s. 31 32.
103
Bardzo oryginalnÄ… i ciekawÄ… formÄ… życia kulturalne­
go w Stutthofie byÅ‚y organizowane przez ksiÄ™dza Woj­
ciecha Gajdusa wieczorne  gawędy radiowe . Ksiądz
Gajdus, przebywając jeszcze w więzieniu w forcie VII
w Toruniu, zapoczÄ…tkowaÅ‚ wieczorne pogadanki, wy­
głaszając je na wzór gawęd radiowych, a zaczynające
się od słów:  Hallo, hallo, mówi wasz sprawozdawca .
W tej formie przekazywaÅ‚ wieczorem wszystkie usÅ‚y­
szane w ciÄ…gu dnia wiadomoÅ›ci polityczne i plotki obo­
zowe, zaznaczajÄ…c zresztÄ…, które sÄ… bardziej prawdzi­
we i pewne, a które oparte na nie sprawdzonych po­
gÅ‚oskach. Pogadanki swoje ksiÄ…dz Gajdus koÅ„czyÅ‚ sÅ‚o­
wami:  Prosimy nie zapomnieć o uziemieniu anteny .
Styl pogadanki utrzymany byÅ‚ na wzór dawnych ga­
węd radiowych z używaniem zwrotów ..spiker ,
 przerwa z przyczyn technicznych i innych. Gawędy
mogły być wygłaszane szeptem lub półgłosem tylko
w bloku do niewielkiej liczby więzniów skupionych
w pobliżu barłogu  spikera .
Wieczorne dyskusje na różne tematy, m. in. o losie
narodu, jego przyszłości i koncepcji ideologicznych,
prowadzili miÄ™dzy sobÄ… także inni wiÄ™zniowie. Uważa­
no zresztą słusznie, żo odrywają one myśli od ponurej
rzeczywistości, od codziennych spraw obozowych i że
jest to pewien sposób ratowania ludzi przed zaÅ‚ama­
niem psychicznym  tÄ… najgrozniejszÄ… z chorób obozo­
wych, prowadzącą niekiedy do samobójstwa przez tzw.
 pójÅ›cie na druty . WiÄ™znia zbliżajÄ…cego siÄ™ do zelek­
tryzowanych drutów okalajÄ…cych obóz esesmani ze stra­
ży więziennej mieli prawo zastrzelić.
SiÅ‚a woli, niedopuszczanie do siebie zaÅ‚amania psy­
chicznego charakteryzowaÅ‚y wiÄ™zniów-Polaków  daw­
nych aktywnych działaczy polonijnych i pomorskich,
a potem i przybyłych do obozu warszawiaków 
104
umożliwiajÄ…c przetrwanie wielu miesiÄ™cy czy lat kosz­
maru obozowego.
NapÅ‚yw do Stutthofu wiÄ™kszej liczby wiÄ™zniów po­
litycznych pod koniec 1942 r. oraz pewne złagodzenie
kursu w obozie uÅ‚atwiÅ‚o organizowanie życia kultural­
nego. Aktywna postawa grupy Polizeihaftlinge czy
grupy brodnickiej i na tym odcinku odegrała istotną
rolę. Zwiększyła się również liczba książek w obozie.
ByÅ‚o tego pożądanego sÅ‚owa drukowanego maÅ‚o, bar­
dzo maÅ‚o, toteż stale walczono o ich zdobycie. Rozmai­
tymi drogami przenikały one do obozu. Część z nich
wykradziono z depozytu, część otrzymywano w pacz­
kach od rodzin, coraz pobieżniej rewidowanych przez
esesmanów. Liczba książek polskich w obozie nie prze­
kraczała 80 egzemplarzy. Pożyczano je sobie na godziny
i przy lekturze przeżywano podobne uczucia jak sienkie­
wiczowski  Latarnik . Ażeby wiÄ™cej osób mogÅ‚o korzy­
stać, rozrywano książkę na części po kilkadziesiąt stron.
Wśród tych książek było sporo śmiecia, znalazły się
również dzieła pierwszorzędnej wartości. Delektowano
się nimi po kryjomu, bo nawet w 1944 r. za złapanie
więznia przy lekturze polskiej książki groziła surowa
kara. Czytano więc po pracy na pryczy lub w jakimś
zakÄ…tku bloku, czasem w nocy, kradnÄ…c czas prze­
znaczony na sen. Z piękniejszych dzieł to:  Chłopi
WÅ‚. Reymonta,  Dzieje grzechu St. %7Å‚eromskiego,
 Korsarz Conrada,  Historia świata Wellsa,  Wiersze
zebrane K. Wierzyńskiego; krążyły książki rosyjskie,
m. in. Tołstoja i Turgieniewa, parę tomów francuskich
i sporo powieÅ›ci kryminalnych i awanturniczych w jÄ™­
zyku niemieckim. Głód lektury był tak wielki, że
przepisywano w wielu egzemplarzach zapamiętane [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl