[ Pobierz całość w formacie PDF ]

typ, który ledwie raczył się odezwać do zwykłych śmiertelników, czy może zwykły facet,
który akurat śpiewa w zespole?
Uśmiechnął się do mnie.
- Ty jesteś Kitty? Cześć! - Był przyjacielski i wyluzowany, co kłóciło się z jego punkowym
wizerunkiem. Przypominał bardziej surfingowca niż buntownika. Rozluzniłam się;
wszystko pójdzie dobrze. - Pozwól, że ci wszystkich przedstawię. To Bucky, gra na perkusji,
Len to nasz gitarzysta. A to Tim, basista.
Tim odstawał od reszty. Pozostali wyglądali jak członkowie zespołu: Len miał na czaszce
wygolone błyskawice, Bucky - ręce w tatuażach. Tim natomiast był ubrany w rozpinany
sweter, jakby przeniósł się w czasie z lat pięćdziesiątych.
Zamyśliłam się chwilę, po czym powiedziałam:
- A więc to on jest opętany przez demona?
- No! - potwierdził z dumą Rudy. - Nie wiem, jak to możliwe, ale tak właśnie jest.
Tim zerknął na nas, podłączając jednocześnie bas do wzmacniacza. Miał cały czas taką
samą minę. Wyglądał zwyczajnie.
Ukryłam swój sceptycyzm.
- Rudy, zamienimy kilka słów na antenie, podczas gdy inni będą się rozstawiać? A
potem bardzo bym chciała, żebyście coś zagrali.
- Po to tu jesteśmy!
Zaprowadziłam go do mikrofonu. W samą porę, bo realizator pokazywał już, że czas
wracać do audycji. Odliczył na palcach: cztery, trzy, dwa...
- Witajcie po przerwie, wierni słuchacze. Moim gościem jest zespół z Los Angeles, Plaga
Szarańczy. Właśnie wydali swój trzeci album, a ich singiel Pod tępym nożem bije rekordy
popularności. W przyszłym miesiącu ruszają w swoją pierwszą trasę koncertową. Jest z
nami wokalista grupy, Rudy Jones. Witaj w programie, Rudy. Dzięki za przybycie.
- %7łartujesz? To naprawdę ekstra! Jesteśmy twoimi fanami.
- To strasznie miłe. Dzięki. - Facet wiedział, jak podbić serce kobiety. Uśmiechnęłam się
do niego promiennie. - Moje pierwsze pytanie: nazwa grupy, Plaga Szarańczy, odwołanie
do wydarzenia biblijnego z Księgi Wyjścia.
Zastanawiałam się, dlaczego wybraliście taką nazwę i co chcieliście przez to powiedzieć.
- Pomyśleliśmy sobie tylko, że fajnie brzmi - odparł śmiertelnie poważnie Rudy.
Popatrzyłam na niego z nadzieją.
- I nie ma żadnego związku z klęską spadającą na świat ani z gniewem Bożym?
Pokręcił głową.
- Plaga szarańczy to pewnie coś jak rój. A my jesteśmy jak rój. - Zastanowił się chwilę. -
Chcemy, żeby na świecie zaroiło się od naszych piosenek, chcemy powalić ludzi naszą
muzyką.
- Pochłonąć ich całkowicie, aż nic nie zostanie?
- Właśnie!
- A co do waszego basisty, Tima Kane'a. Chodzą plotki, że został opętany przez
demona. Możesz mi powiedzieć, jak to się stało?
- To bardzo dziwne. Byliśmy w garażu mamy Bucky'ego, tak zaczynaliśmy.
Najprawdziwszy zespół garażowy. A więc mieliśmy tam próby, tyle że właściwie cały czas
się kłóciliśmy. Na początku bardzo dużo. Bucky dopytywał się, czemu nie chcemy w ogóle
grać jego piosenek, Len uważał, że to on powinien stać z przodu, kłóciliśmy się, kto jest
bardziej oldskulowy, Sid Vicious czy Joe Strummer. I w samym środku jakiejś kłótni Tim
dostał nagle ataku. Aż mu piana poszła z ust! Zaczął mówić, a jego głos się zmienił. Zrobił
się niski, brzmiał z takim jakby pogłosem. I mówi:  Przestańcie się kłócić". No i co zrobić w
takiej sytuacji? Zamilkliśmy. A potem dodał, ale to nie był już Tim, tylko ten demon, że
jeśli chcemy być dobrym zespołem, jeśli naprawdę chcemy spełnić swoje marzenia,
musimy robić to, co nam mówi.
Zafascynowana spytałam:
- Ale to nie było nic w rodzaju zaprzedania duszy diabłu? Ten demon udzielał wam tych
wszystkich porad za darmo?
- Zupełnie za darmo! Ekstra, nie?
- No ekstra - przyznałam. - A potem co się stało?
- Demon powiedział nam, że nazywa się Morgantix, że jest z innego wymiaru i że
zawsze chciał grać w zespole. Więc wybrał sobie nas, a na Tima zdecydował się chyba
dlatego, że jest taki cichy. To znaczy Tim od początku był świetnym basistą. Ale odkąd
pojawił się Morgantix, zespół nabrał kształtów. Zrobiło się ekstra. I myślę, że póki
Morgantix dobrze się bawi, będzie nam pomagać.
- Wow - rzuciłam. - To naprawdę krzepiące. Zerknęłam na Tima, który stał samotnie na
miniscenie, z basem przerzuconym przez ramię, i przebiegał palcami po strunach. Był taki
niepozorny. Nie obejrzałabym się za nim na ulicy. Nie pachniał, jakby był opętany przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl