[ Pobierz całość w formacie PDF ]
małpy, lecz Mikołaj dostrzegł.
- Ani nigdy pózniej mieć nie będę - powtórzył
pośpiesznie.
- Bardzo żałujemy, że pan się fatygował - rzekł
Tarzan, zwracając się do reportera. - %7łegnam pana.
- Wymówiwszy to, Tarzan odprowadził ruchliwego
młodego człowieka do drzwi, które za nim zamknął.
W godzinę pózniej Tarzan, mając w kieszeni dość
obszerny rękopis, wychodził z drzwi mieszkania
Rokowa.
- Gdybym ja był na pana miejscu - rzekł -
opuściłbym Francję, gdyż wcześniej czy pózniej
znajdę powód do zadania wam śmierci, który w
żaden sposób nie będzie mógł skompromitować
pańskiej siostry.
ROZDZIAA VI
POJEDYNEK
D'Arnot spał, kiedy Tarzan powrócił do ich
mieszkania po wyjściu od Rokowa. Tarzan nie chciał
go budzić, lecz następnego rana opowiedział
wydarzenia poprzedniej nocy, nie opuszczając
żadnego szczegółu.
- Co ja narobiłem - mówił kończąc. - Hrabia i
hrabina, oboje byli mymi przyjaciółmi. Jak ja
odwzajemniłem się im za przyjazń. O mało co nie
zamordowałem hrabiego. Rzuciłem piętno na imię
dobrej kobiety. Prawdopodobnie zniszczyłem ich
spokój domowy.
- Czy kochasz Olgę de Coude? - zapytał d'Arnot.
- Gdybym nie był tego zupełnie pewny, że ona nie
kocha mnie, nie mógłbym dać odpowiedzi na twoje
pytanie, Pawle; lecz nie popełniając nielojalności
względem niej, zapewniam cię, że ja jej nie kocham
ani ona mnie. Na chwilę ulegliśmy oboje nagłemu
oszołomieniu - nie była to miłość - i nie stałoby się nic
złego, rozstalibyśmy się zaraz, nawet gdyby de
Coude nie powrócił. Jak ci wiadomo, mało znam
kobiety. Olga jest bardzo piękna. Jej urokowi,
przysłoniętemu światłu i pociągającemu otoczeniu,
odwołaniu się bezbronnej o opiekę może nie uległby
człowiek więcej niż ja cywilizowany, lecz moja
kultura jest bardzo powierzchowna - nie sięga
głębiej niż moje suknie.
Paryż nie jest odpowiednim dla mnie miejscem. Będę
wciąż wpadał w coraz poważniejsze potrzaski.
Przykre są te ograniczenia, które wymyślone zostały
przez ludzi. Wciąż czuję, że brak mi swobody. Nie
mogę tego znieść, mój przyjacielu, i dlatego sądzę, że
powinienem wrócić do mojej dżungli i żyć jak Bóg
chciał, żebym żył, skoro mnie tam umieścił.
- Nie bierz tego tak bardzo do serca, Janie -
odpowiedział d'Arnot. - Wywiązałeś się z trudnej
sytuacji lepiej, niżby potrafił niejeden z
"cywilizowanych" ludzi w podobnych warunkach.
Co się | tyczy twego wyjazdu z Paryża, to sądzę, że
Raul de Coude, jak należy oczekiwać, będzie miał o
tym coś do powiedzenia.
I nie był d'Arnot w błędzie. W tydzień potem o
jedenastej godzinie rano oznajmiono wizytę pana
Flauberta, gdy d'Arnot i Tarzan siedzieli przy
śniadaniu. Pan Flaubert był to bardzo ugrzeczniony
jegomość. Nie szczędząc ukłonów oznajmił, że
przychodzi w imieniu hrabiego de Coude wyzwać
pana Tarzana na pojedynek i uprzejmie prosił, aby
pan Tarzan był łaskaw prosić kogoś ze swych
przyjaciół, by w najbliższym czasie, o godzinie jaką
uzna za dogodną, zgłosił się do niego, do pana
Flauberta, ażeby, umówić się co do szczegółów ku
zadowoleniu wszystkich osób zainteresowanych.
Pan Tarzan oświadczył, że z największą chęcią
oddaje całkowicie swe sprawy w ręce swego
przyjaciela, porucznika d'Arnota. Umówiono się
więc, że d'Arnot miał złożyć wizytę panu
Flaubertowi o drugiej po . południu i ugrzeczniony
pan Flaubert, nie szczędząc ukłonów, pożegnał ich.
Gdy znalezli się znów sami, d'Arnot popatrzył
pytająco na Tarzana.
- A więc? - rzekł.
- Do popełnionych już przeze mnie grzechów mam
teraz dodać jeszcze morderstwo albo dać się zabić -
rzekł Tarzan. :- Szybko posuwam się naprzód po
drodze mych cywilizowanych braci.
- Jaką broń wybierzesz? - zapytał d'Arnot. - Mówią,
że de Coude jest mistrzem fechtunku i wspaniale
strzela.
- Chciałbym wybrać zatrute strzały na dwadzieścia
kroków lub włócznie przy takim samym dystansie -
rzekł ze śmiechem Tarzan. - Niech będą pistolety,
Pawle.
- Zastrzeli cię, Janie.
- Nie wątpię - odrzekł Tarzan. - Muszę kiedyś
umrzeć.
- Lepiej wybierzmy szpady - rzekł d'Arnot. -
Zadowoli się zadaniem ci rany, o ranę śmiertelną
będzie trudniej.
- Wybieram pistolety - rzekł Tarzan tonem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]