[ Pobierz całość w formacie PDF ]

A ona załatwiła resztę.
- Jesteś bardzo domyślny, Grady - powiedziała, choć
zdążyÅ‚a już zauważyć, że jej pochwaÅ‚y wprawiajÄ… go w za­
kłopotanie.  Poza tym, podejrzewam że wcale nie było to
Anula & Irena
Scandalous
dÅ‚a ciebie takie Å‚atwe. MusiaÅ‚eÅ› przecież zadać sobie pyta­
nie, jak na nasz widok zareagują moje przyjaciółki.
- Dlatego, że wszystkie przyjazniły się z Calebem? -
spytał Grady. - No cóż, uznałem, że jakoś sobie z nimi
poradzÄ™. ZresztÄ…, jak na razie zachowujÄ… siÄ™ dość powÅ›ciÄ…­
gliwie.
- Pewnie Cassie je ostrzegła, bo nie chciała, żebym się
jeszcze bardziej zdenerwowała. Nastrój mi się wyraznie
poprawił, więc miej się na baczności. - Rozejrzała się,
a potem dodała konspiracyjnym szeptem: - Emma ma
w oczach ten słynny błysk, jak zwykle, kiedy zamierza
przygwozdzić przeciwnika.
Grady popatrzył na Emmę. Pani adwokat mierzyła go
podejrzliwym spojrzeniem.
- Chyba wyjdę załatwić kilka telefonów - mruknął
i zaczaj się podnosić od stolika.
- Nie rób tego - poprosiła Karen. - Nie chcę, by sobie
pomyślała, że jesteś tchórzem.
- To nie tchórzostwo, to po prostu przezorność.
Nie zamierzam popsuć wam humorów, a obawiam
siÄ™, że za chwilÄ™ bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ powiedzieć twojej przy­
jaciółce, żeby się nie wtrącała i pilnowała swoich
spraw. Mogłaby się obrazić.
Karen roześmiała się.
- Jeżeli myślisz, że ją tym obrazisz, to jesteś w błędzie.
Emma nie ma kompleksów, a wszystko, co dotyczy której­
kolwiek z nas, obchodzi jÄ… na równi z jej wÅ‚asnymi proble­
mami. A teraz usiądz i wystaw się na cio,sy. Nie bój.się, ja
ciÄ™ obroniÄ™.
- Powiedz mi, Grady - zaczęła Emma, wychylając się
Anula & Irena
Scandalous
w jego stronę - jak to się stało, że byłeś na ranczu akurat
wtedy, kiedy Karen dowiedziała się o byku?
- Mieliśmy pewne plany - wtrąciła szybko Karen,
z nadziejÄ…, że zamknie w ten sposób tÄ™ część nieuniknio­
nego śledztwa.
Niestety, nie mogła wybrać gorzej. Emmie zaświeciły
siÄ™ oczy.
- Ach tak? A jakie to plany?
Karen znów chciała odpowiedzieć, ale Grady nakrył
dłonią jej dłoń i potrząsnął głową.
- Poradzę sobie - rzekł, po czym zwrócił się do Emmy:
- Chcieliśmy odwiedzić paru sąsiadów Karen.
- Ale po co? - zdumiała się Emma.
- %7Å‚eby pogadać - wyjaÅ›niÅ‚ z uÅ›miechem Grady. - Nig­
dy ci się nie zdarzyło wpaść do kogoś z sąsiedzką wizytą?
- OczywiÅ›cie, ale wy dwoje, razem... - Emma zmru­
żyÅ‚a oczy. - Co jest grane? LiczyÅ‚eÅ› na to, że Karen prze­
trze szlaki, żeby ci pózniej poszÅ‚o Å‚atwiej, kiedy już ukrad­
niesz jej ranczo?
Grady westchnÄ…Å‚.
- Niczego nie chcÄ™ jej ukraść. A jako adwokat powin­
naś wiedzieć, że nie opłaca się rzucać oszczerstw.
Zgodnie z przewidywaniami Karen, Emma wcale nie
poczuła się dotknięta. Wychyliła się jeszcze bardziej do
przodu, przygważdżając Grady'ego wzrokiem.
- Chyba że okazują się prawdą, panie Blackhawk...
- Nie okażą się prawdą - odparł ze spokojem Grady.
- Dlatego radziÅ‚bym liczyć siÄ™ ze sÅ‚owami, kiedy jest mo­
wa o uczciwej propozycji handlowej.
- To znaczy, że nadal chcesz mieć to ranczo - stwier-
Anula & Irena
Scandalous
dziła Emma. - To jasne. Nic się nie zmieniło. - Spojrzała
na Karen. - A ty nadal odmawiasz sprzedaży?
- Na razie - mruknęła Karen.
- W tej sytuacji twoja ciągła obecność na ranczu musi
być dla Karen bardzo niewygodna - zwróciła się Emma do
Grady'ego, który nagle poczerwieniał.
- Dosyć tego. Wystarczy. - Karen uznaÅ‚a, że prze­
brała się miarka. - Grady wcale mi nie przeszkadza. On
pomaga mi złapać człowieka, który postanowił mnie
zrujnować.
Po tym oświadczeniu zapanowało ogólne poruszenie.
- Kto chce cię zrujnować? - zapytała Gina. - Czemu
nic nie mówiłaś?
- Aż do dziś sądziłam, że incydenty nie były ze sobą
powiÄ…zane.
- Ale ty uważasz, że jest inaczej, prawda? - zwrócił się
do Grady'ego Cole. - Myślisz, że to poważna sprawa?
Grady skinął głową.
- WystarczajÄ…co poważna. Poprzecinane druty, zaka­
żone stado, dziś ktoś zastrzelił jej rozpłodowego byka.
A Karen tak na niego liczyła.
- Cholera! - mruknął Cole, a potem spojrzał na Karen.
- Nie martw się, pogadam z ojcem. Właśnie kupił czem-
piona.
- Dziękuję, ale Grady zaproponował mi już kilka sztuk
ze swojego stada.
Emma. nie przestawaÅ‚a taksować Grady'ego podejrzli­
wym wzrokiem.
- Czemu miałbyś jej pomagać?
- A czemu nie? - odparł, wytrzymując jej spojrzenie.
Anula & Irena
Scandalous
- Na pewno wolałbyś, żeby zbankrutowała - zarzuciła
mu Emma.
- Mylisz siÄ™ - rzekÅ‚ ze spokojem Grady. - W tym mo­
mencie zależy mi wyłącznie na jej bezpieczeństwie.
- Myślisz, że coś jej grozi? - przeraziła się Emma.
- Zabicie byka było ostrzeżeniem - zauważył Grady.
- Dlatego uważam, że jej życie może być zagrożone.
- Przeprowadz siÄ™ do nas, Karen - z miejsca zapro­
ponowała Cassie.
- Koniecznie - poparł ją Cole.
- Bardzo wam dziÄ™kujÄ™ - powiedziaÅ‚a Karen z wes­
tchnieniem - ale nie ruszÄ™ siÄ™ z domu. Na ranczu jest mi
dobrze. Temu komuś wyraznie chodzi o to, żeby mnie
wystraszyć, ale ja się nie poddam.
- Dopilnuję razem z jej robotnikami, żeby nic jej się
nie stało - dorzucił Grady.
- Tak, tylko że oni mieszkajÄ… w baraku, a ty w sÄ…sied­
nim hrabstwie - zauważyła Cassie.
Ich spojrzenia skrzyżowały się nad stolikiem.
- Już nie - powiedział Grady. - Póki wszystko się nie
wyjaśni, będę mieszkał na ranczu.
Karen otworzyła usta ze zdumienia. Nie przewidziała
takiego obrotu spraw.
- NaprawdÄ™?
- O nie, wykluczone! - sprzeciwiła się Emma. - Nie
wykorzystasz tej sytuacji, żeby wsunąć nogę między
drzwi.
- PrzestaÅ„, Emma! - rozgniewaÅ‚a siÄ™ Karen. - To spra­
wa między mną a Gradym.
- Ale... - zaczęła Emma.
Anula & Irena
Scandalous
- Powiedziałam już, że sobie poradzę - przerwała jej
Karen, udając, że nie widzi zdumionych min przyjaciółek,
po czym zwróciÅ‚a siÄ™ do Grady'ego. - NaprawdÄ™ doce­
niam to, co chcesz zrobić, ale to nie jest konieczne. Kiedy
opowiemy szeryfowi o rozmowie z Maggie, na pewno bÄ™­
dzie chciał ją jak najszybciej przesłuchać.
- Nie ma żadnych gwarancji, że ją aresztuje - powiedział
Grady. - Nie mamy też pewności, że to ona za tym stoi.
Wiemy jedynie, jak głębokie są jej pretensje do ciebie.
Gina podniosła rękę.
- Przestańcie! Chodzi wam o Maggie Fletcher?
Karen skinęła głową.
- MyÅ›licie że to jej sprawka? - zapytaÅ‚a Gina z niedo­
wierzaniem.
- To możliwe - przyznaÅ‚a z wahaniem Karen. - Mag­
gie bardzo przeżyła mój ślub z Calebem, a dziś rano dała
mi jasno do zrozumienia, że mnie nienawidzi.
Cole potrząsnął głową.
- To nie mogła być Maggie, a przynajmniej nie w tej
historii z bykiem - zaoponował. - Nie trafiłaby w stodołę
z odlegÅ‚oÅ›ci dziesiÄ™ciu kroków. Ona panicznie boi siÄ™ bro­
ni od czasu, gdy jej ojciec dostał rykoszetem, kiedy uczył
jÄ… strzelać. Ten wypadek zakoÅ„czyÅ‚ jego karierÄ™ jako mi­
strza rodeo.
- RzeczywiÅ›cie tak byÅ‚o. - Karen dopiero teraz przy­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl