[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do spadku. Zaraz powiem, jakie należy przygotować dokumenty. Przypuszczam, że orzeczenie sądu zapad-
nie szybko i bez żadnych komplikacji. Proszę o podpisanie pełnomocnictwa  Teresa machinalnym ruchem
sięgnęła po urzędowy blankiet. W tej samej chwili zupełnie przypadkowo napotkała jakby spłoszone i nieco
lękliwe spojrzenie młodej kobiety.
 Pewno wyda się to pani dziwne, pani mecenas, ale na tym nic koniec. Mam do pani jeszcze jeaną
poważną prośbę, ale chciałabym, żebyśmy na ten temat porozmawiały gdzie indziej, może w jakiejś cichej
kawiarni. O ile poświeci mi pani trochę swego cennego czasu, mogłybyśmy podjechać na przykład w okoli-
ce Starego Miasta. Odwiozę potem panią do domu samochodem. Oczywiście teraz podpiszę pełnomocnic-
two  szybko sięgnęła do torebki po długopis i skreśliła wc wskazanym przez adwokatkę miejscu swoje
nazwisko.
Molnicka zaskoczyła ta propozycja. Zawsze starała się zachować dystans wobec swych klientów. Z
zaciekawieniem spojrzała prosto w twarz siedzącej po drugiej stronie biurka dziewczyny. Zauważyła, że jest
bardzo młoda, być może nie ma ukończonych nawet dwudziestu lat i że ta jej dziewczęcość tłumi wyszuka-
na i wystudiowana elegancja ubioru. Coś w wyrazie jej oczu i skrzywieniu warg. powleczonych jasnoperło-
wą szminką sprawiło, że ni stąd, ni zowąd poczuła dla niej współczucie. Wydało się jej. że istotnie potrzebu-
je ona pomocy i szuka w niej oparcia, tylko nie wie, jak to wyrazić w słowach.
 Kto panią do mnie przysłał?  zapytała zamiast udzielić odpowiedzi.
 Pani Irmina Ryńska  odparła szybko, powołując się na znajomą Teresy, żonę docenta Ryńskiego,
znanego warszawskiego ginekologa. Rekomendacja była więc nader pewna i solidna. Teresa jeszcze przez
chwilę wahała się, ale ostatecznie godziny przyjęć już się skończyły, a ponadto nie miała na ten wieczór
żadnych planów.
 Czy rzeczywiście nic możemy tu porozmawiać?  upewniła się jeszcze.
 Wolałabym gdzie indziej  młoda wdowa rozejrzała się dookoła i lekko wzruszyła ramionami.
 Proszę chwilę poczekać, zaraz będę gotowa  Molnicka wstała i sięgnęła do szuflad po kilka pęka-
tych teczek z aktami.
 Zejdę na dół i uruchomię wóz  powiedziała młoda klientka.
Kiedy siedziały już w małej, przytulnej kawiarence przy Rynku Starego Miasta, w ciemnej salce, roz-
jarzonej tylko kilkoma czerwonymi żarówkami. Krystyna Kazjer zwróciła się do Teresy z nieoczekiwanym
zapytaniem:
 Pani mecenas, czy pojechałaby pani ze mną do Paryża?
 Jak pani to sobie wyobraża?  roześmiała się Teresa.  Proponuje mi pani nagle wyjazd za grani-
cę, jakby to była wyprawa po grzyby do podwarszawskiego lasu. Poza tym. w jakim celu miałabym z panią
pojechać i dlaczego właśnie ja?
 Zaraz to wyjaśnię. Otóż nie jest to zwyczajna podróż turystyczna. Wchodzi w zakres sprawy, którą
chcę pani powierzyć. a sprawa ta jest skomplikowana. Wybieram się w drogę samochodem, aby mieć swo-
bodę poruszania się po Paryżu, a może nawet po całej Francji i wszystkie koszty związane z przejazdem ja
ponoszę, a poza tym zapłacę pani oddzielne honorarium.
 Chyba zdaje sobie pani oprawę, że tego rodzaju wyjazd wymaga załatwienia wielu formalności,
które niejednokrotnie dość długo trwają. Ponadto jestem praktykującym adwokatem, w związku z czym nie
mogę rzucić wszystkich terminowych spraw dla kaprysu. Nie, pani Kazjer raczej musi sobie pani poszukać
innej towarzyszki.
 Nie wysłuchała mnie pani do końca, pani mecenas. Jadę, aby zawiezć zwłoki mego męża do Paryża
na prośbę i życzenie jego ojca. który pragnie je złożyć na cmentarzu Pere Lachaise. w grobie rodzinnym.
 Pani wybaczy, ale nie jestem karawaniarzem ani konwojentem zwłok. yle pani trafiła.
 Ach, przepraszam... Musiałam się nieodpowiednio wyrazić. Zwłoki męża zostały skremowane w
Poznaniu w krematorium i prochy jego znajdują się w małej urnie, w metalowym opakowaniu, które nie
zajmie wiele miejsca w samochodzie. Mam już wszystkie potrzebne dokumenty w tym celu, łącznie ze spe-
cjalnym pozwoleniem  sięgnęła do torebki i położyła na stoliku plik papierów, zaopatrzonych w urzędowe
pieczęcie.
Teresa z nawyku profesjonalnego przejrzała je, stwierdzając, że są absolutnie autentyczne i wiarygod-
ne.
 No, a jaka ma być w tym wszystkim moja rola?  zapytała po chwili.
 Pani rola. pani mecenas, zacznie się dopiero w Paryżu. Otóż mąż mój. jak się okazuje, ma tam zapi-
saną przez swą zmarłą babkę dużą nieruchomość. Jednak sprawa ta jest sporna, gdyż rości sobie do niej
prawo jeszcze kilka osób. Adwokat paryski, zresztą Polak z pochodzenia, pan Wrzawa Sielicki zawiado-
mił mnie o tym listownie. Wiem, że sama nie dam sobie z tym problemem rady, potrzebna mi będzie pomoc
prawna. Być może, że dojdzie do ugody, jednak obawiam się. że mogę zostać pokrzywdzona.
 Sprawy spadkowe obywateli polskich za granicą załatwia odpowiedni departament Ministerstwa
Spraw Zagranicznych.
 Wiem o tym, ale wydaje mi się. ze w Paryżu wchodzić będzie w grę wyłącznie kwestia odszkodo-
wania. Nie znam się na przepisach, na przysługujących mi uprawnieniach, więc pomoc pani byłaby dla mnie
nieoceniona. Zresztą, pani mecenas, czy nie mogłaby pani potraktować tego wyjazdu jako urlopu? Przecież
wszystko załatwię: hotel, utrzymanie, a poza tym otrzyma pani honorarium w dewizach.
 O tym porozmawiamy pózniej. Jestem członkiem zespołu adwokackiego i obowiązują mnie pewne
rygory, których bezwzględnie przestrzegam. Przyznam się jednak, że chętnie pojechałabym na miesiąc do
Paryża. Byłam tam przed kilku laty. ale to miasto przyciąga jak magnes Poza tym nic wszystko wtedy
zdołałam zwiedzić. Oczywiście miałam inne plany urlopowe, ale pani propozycja zaczyna mnie trochę ku-
sić. Nic jednak nic obiecuję, bo nie wiem, czy pozwoli mi na dłuższy wyjazd praca zawodowa.
Na twarzy dziewczyny, dotąd napiętej i pobladłej, odmalowało się widoczne odprężenie. Molnic ka
raz jeszcze przyjrzała się jej badawczo. Teraz, w tych półcieniach, w drżących światłach lampek klientka
wydawała się jeszcze młodsza.
 Ile pani ma lat?  nie mogła powstrzymać się od tego pytania.
 Za kilka dni kończę dwadzieścia  odpowiedziała.
 Mój Boże! I już zdążyła pani wyjść za mąż i owdowieć. A pani matka, ojciec, rodzeństwo? Czy w
końcu ktoś z pani rodziny nie mógłby z panią pojechać?
 Wychowywałam się w sierocińcu  usta dziewczyny ścisnął ledwo dostrzegalny, bolesny grymas..
 I akurat mnie upatrzyła sobie pani na opiekunkę i towarzyszkę?
 Wiele osób ma do pani zaufanie, pani mecenas.
 Dziękuję, ale ja naprawdę jeszcze nic nie mogę pani przyrzec. Jedno jest pocieszające, że w tym
roku nic wykorzystałam urlopu wypoczynkowego, choć projektowałam jesienny wyjazd w góry. Za kilka
dni dam pani odpowiedz.
Jadąc swoim  maluchem" do domu, a potem w czasie ceremoniału popijania mocnej, wieczornej her- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl