[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dla twojego ojca, dobrze?
Objęły się i trwały tak przez chwilę. Belle wiedziała, że najgorsze już minęło.
Może nie był to ostatni kryzys, za to chyba najpoważniejszy.
Ivo został w domu, by obejrzeć ostatni program Belle. Oglądał wszystko:
wiadomości, przegląd prasy, wywiad z gwiazdą, wyznania kobiety chorej na raka,
prognozę pogody. Belle inteligentnie łączyła to wszystko w całość, jak zwykle cie-
pła i serdeczna. Miał nadzieję, że jej nieznośna siostra zrozumie, jaką jest szczę-
ściarą.
Tego dnia na koniec wydawcy pokazali najlepsze fragmenty programów Bel-
le. Belle w roli pogodynki, jakiś wywiad, który wypadł fatalnie i przezabawnie,
Belle za kierownicą piętrowego autobusu. A także zdjęcia z Himalajów ze strużką
krwi na jej policzku.
Spodziewał się, że na tym obrazku pokażą się napisy końcowe, ale kamera
wróciła do Belle.
S
R
Siedziała z poważną miną.
- Przez dziewięć lat w ten czy inny sposób byłam częścią tego programu - za-
częła. - Jedno, czego się nauczyłam, to to, że tu nie chodzi o mnie, ale o was, ludzi,
którzy każdego ranka poświęcają nam swój czas. - Kamera pokazała zbliżenie twa-
rzy. - Dzisiaj po raz ostatni siedzę na tej sofie, więc wybaczcie, że kilka minut będę
mówić o sobie. - Uśmiechnęła się. - A właściwie opowiem wam historię dwóch
dziewczynek...
Ivo wstał i na stojąco oglądał Belle, która dzieliła się ze światem historią swo-
jego życia. Opowiadała o koszmarach, ale także o miłości. O siostrze, którą straciła,
a teraz odnalazła. Kiedy skończyła, kamera pokazała siedzącą obok Daisy. Chudą,
lecz zdumiewająco podobną do Belle na początku kariery.
Na ułamek sekundy zapadła cisza, a potem cały zespół w studiu zaczął bić
brawo. Ivo nie mógł oderwać oczu od Belle, nawet gdy drzwi się otworzyły i we-
szła Miranda.
- Oglądałam to w sąsiednim pokoju. Twoja Belle jest zachwycająca.
- Nie jest moja.
Tylko przez kilka niezapomnianych chwil minionego dnia należała do niego.
Aż do śmierci zapamięta ten moment, gdy pochylona powiedziała: Kocham cię", a
potem zabrała go do miejsc, o których tylko marzył.
- Ale jest zachwycająca - potwierdził.
- Byłam pewna, że cię zrani. Myślałam... - Pokręciła głową. - Myślałam, że
interesują ją tylko twoje pieniądze, ale tak nie jest, prawda?
- Prawda - przyznał.
- Nie pozwól jej odejść.
- Siostra potrzebuje jej teraz bardziej niż ja.
- Może i tak, ale Belle będzie cię potrzebowała. Wszyscy potrzebujemy ko-
goś, na kim możemy się oprzeć w trudnej chwili. - Przytuliła się do niego. - Daisy
sobie poradzi. Będzie miała własne życie.
S
R
- Kiedyś.
- Wiesz, co zamierza Daisy?
- Nie mam pojęcia. A właśnie, powiedziałem Belle, że mogłabyś załatwić jej
pracę.
- Dzięki. - To była jej standardowa odpowiedz, gdy zrzucał coś na jej barki. -
Nie, poważnie, naprawdę ci dziękuję, że we mnie wierzysz. %7łe się mną opiekujesz.
%7łe mnie uratowałeś... - Nagle zabrakło jej słów. - Porozmawiam z nią. Dowiem się,
co chciałaby robić.
- Ona jest bardzo wrażliwa.
- Nie skrzywdzę jej, może nawet łatwiej jej będzie rozmawiać ze mną niż z
Belle. - Zerknęła na ekran. Belle z bukietem kwiatów uśmiechała się do kamery. Na
tym obrazie pojawiły się napisy końcowe. - A co z Belle? Jakie ma plany?
- Nie wiem. Miała pomysł na dokument o adopcji. Sugerowałem, żeby zało-
żyła firmę producencką.
- Nie widzę jej w tej roli. Ale mogłaby na przykład...
- Daj spokój - ostrzegł.
- Mam się w to nie mieszać? Przecież wiesz, że i tak zrobię swoje.
- Nie bądz taka mądra.
- Nic na to nie poradzę. Ale najpierw pogadam z Daisy, za tydzień czy dwa.
Dam im czas, żeby się trochę znudziły rodzinnym szczęściem. Tylko niczego nie
zepsuj, wysyłając Belle kwiaty albo pełne otuchy e-maile.
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Belle zaczęła zupełnie irracjonalnie nienawidzić dzwonków do drzwi. Nie
dlatego, że obawiała się, kto stoi za drzwiami - ludzie z telewizji, jej agent, który
[ Pobierz całość w formacie PDF ]