[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROZDZIAA PITY
Z upływem dni Bella coraz bardziej miękła, głównie dzięki wysiłkom Erin, która starała się utrzymywać pokój swój
i siostry w nieskazitelnym porządku. Jak się można było spodziewać, ścielenie łóżka przez Samantę skończyło się
już po pierwszym dniu, zaś myśl, by składać porozrzucane wszędzie ubrania i chować do szafy, w ogóle nie pojawiła
się w jej głowie. Erin zdawała sobie sprawę, że i ona jest temu winna. Zawsze było szybciej i prościej, gdy robiła
wszystko sama, zamiast egzekwować to od innych.
Uporządkowanie papierów w małym gabinecie na tyłach pracowni zabrało jej tylko kilka godzin. Choć nie znała się
na interesach, nie mogła nie zauważyć, że sprzedaż obrazów jest zaledwie niewielką częścią dochodów Nicka; miał
także rozległą sieć różnorodnych inwestycji. Nie zrobiło to na niej większego wrażenia. Wiedziała, że jest bogaty, a
to, jak bardzo, było bez znaczenia.
Inną sprawą były konta, które otworzył dla niej i dla Sam. Pieniądze, jakie się na nich znalazły, znacznie
przewyższały sumę, którą uzyskał ze sprzedaży ich londyńskiego domu.
Kiedy mu na to zwróciła uwagę, nawet nie próbował zaprzeczać.
- To jedyny sposób, żebyście mogły być choć trochę niezależne - rzekł. - i nie protestuj - dodał, widząc jej reakcję. -
Jeśli nie chcesz, nie korzystaj z nich, ale ja i tak ich nie zlikwiduję.
Zastała go w pracowni, gdzie kończył obraz, który wcześniej
UWODZICIELKA Z BARBADOSU
63
widziała zasłonięty na sztalugach. Przedstawiał ścinających trzcinę cukrową półnagich i spoconych robotników.
Obserwując pewne i swobodne ruchy pędzla, zazdrościła Nickowi talentu. Ona, choćby nie wiem ile się uczyła,
nigdy nie osiągnie takiej doskonałości.
- O mnie nie mówmy - powiedziała, uznając bezsens dalszych protestów. - Ale myślę, że to nie najlepszy pomysł, by
Sam miała do dyspozycji taką sumę. Na pewno szybko ją roztrwoni.
- Na co? Na jeszcze więcej ubrań? Myślałem, że ogołociła już wszystkie sklepy.
- Wiem. - Erin przygryzła wargę. - Nie powinnam jej pozwolić wydawać tyle pieniędzy.
- Nie to miałem na myśli. - Nick przez chwilę przyglądał się swemu obrazowi, po czym odłożył paletę i pędzel. -
Mam nadzieję, że w końcu przestaniesz dopatrywać się krytyki tam, gdzie jej nie ma.
Erin chciała go przeprosić, ale w ostatniej chwili się zreflektowała. Byłoby to tylko dolewanie oliwy do ognia.
- To już ostatni z obrazów przeznaczonych dla Nowego Jorku - rzekł. - Skoro więc już tu jesteś, mogłabyś zacząć
pozować.
- Nie mam na sobie nocnej koszuli - zauważyła, a on się roześmiał.
- To będzie tylko wstępny szkic. Zawsze lubię robić kilka. Usiądz tu w świetle.
Szczęśliwa, że ma prawdziwy pretekst do zostania, Erin usiadła na wskazanym krześle. Nick przygotował sobie
niewielkie sztalugi i stołek.
Pod jego uważnym wzrokiem czuła się bardzo niezręcznie. Poplamiony farbami podkoszulek ściśle przylegał do
torsu Nicka, widziała, jak się napinają i drżą mięśnie jego ramion. Był
64
UWODZICIELKA Z BARBADOSU
tak porażająco męski, tak bardzo różny od chłopców, których znała w Londynie.
- Spróbuj myśleć o czymś innym - zaproponował, widząc jej niepokój. - Na przykład o tym, co chciałabyś robić w tej
chwili.
W jego głosie nie było ani śladu ironii.
Mimo to nie mogła zatrzymać pojawiających się przed jej oczami obrazów. Oto Nick odkłada ołówek, wstaje,
podchodzi do niej i bierze ją w objęcia. Jego usta szukają jej warg. Potem niesie ją na stojącą w rogu pracowni
kanapę. Zdejmuje koszulę, palce sięgają do sprzączki pasa...
Kiedy napotkała wpatrujące się w nią szare oczy, oblała się rumieńcem. Nick doskonale zdawał sobie sprawę z tego,
o czym ona myśli. Musiał wyczytać to z jej twarzy.
- Masz przed sobą jeszcze całe życie - stwierdził. - Nie spiesz się tak. I nie próbuj udawać, że nie wiesz, o czym
mówię. Po prostu poczekaj, aż zjawi się ten jedyny mężczyzna.
Erin zrozumiała, że za pózno już, by zaprzeczać.
- Już się zjawił - oznajmiła. - Kocham cię, Nick.
- Nie, nie kochasz - odparł. Jego głos był szorstki i ostry. - To co czujesz, to tylko fizyczne podniecenie, nic więcej.
Pochlebia mi, że jestem jego przedmiotem, ale to wszystko. A teraz bądz grzeczną dziewczynką i zapomnij o tym.
- Nie traktuj mnie jak dziecko! Jestem dorosła. Nie mam ochoty, by ktoś mówił mi, co czuję!
- A ja nie mam ochoty na to - odparował. - Będziesz pozować czy na dziś skończymy?
Drżąc ze złości i upokorzenia, ze zbyt ściśniętym gardłem, by coś powiedzieć, Erin wstała i ruszyła ku drzwiom.
Nick nawet nie próbował jej zatrzymać.
Dopiero po dobrych kilku minutach na tyle odzyskała równowagę ducha, by zdać sobie sprawę, co powiedziała. Ale
i wte-
UWODZICIELKA Z BARBADOSU
65
dy nie mogła uwierzyć, że była taką idiotką, by wyznać miłość człowiekowi, którego zna zaledwie od tygodnia.
Czego się spodziewała - wzajemności?
Jak po tym wszystkim zdoła spojrzeć mu w twarz? Gdyby tylko mogła wrócić do domu... tam, gdzie jest jej miejsce.
Z pieniędzmi, które wpłacił na jej konto, byłoby to możliwe. Na pewno jest tam więcej, niż trzeba na bilet w jedną
stronę. Potem zostałaby pewnie bez żadnych środków do życia, ale wszystko wydawało jej się lepsze niż pozostanie
tutaj.
Nagle pomyślała o Sam. Co stałoby się z nią? Czy mogłaby porzucić siostrę tylko dlatego, że zrobiła z siebie idiotkę?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]