[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Obozowali na starej bindudze, to jest w miejscu, gdzie kiedyś zwożono i zsuwano
do jeziora pnie drzew. Na bindugę prowadziła przez las szeroka droga, a że bindugi
chyba już dawno nie używano, tu i ówdzie wyrosły już na niej kępy krzewów i młode
drzewa. Także i brzeg jeziora był już trochę zarośnięty młodymi olszynami i olchami,
które dały nam dobrą osłonę.
292
Tą grupą dyrygował średniego wzrostu grubas, zupełnie łysy, o głosie piskliwym
i ostrym jak bat.
 Ruszać się! %7ływiej, panowie! Prędzej!  komenderował swoimi podwładny-
mi.  Przyjdzie taki dzień, że zdążymy się dobrze wyspać, ale teraz musimy się śpie-
szyć. Słyszeliście, co ona mówiła? Jeśli nie wyruszymy stąd zaraz, na głowę zwali się
nam Samochodzik. On ma w tych okolicach swoich szpiegów. Kto wie, czy któryś
z nich już w tej chwili nas nie śledzi?
 Nie przesadzajcie, kierowniku  odezwał się Piękny Lolo.  Spotkałem ja te-
go Samochodzika. Wcale nie jest taki sprytny, jak o nim mówią. Waldek Batura go
wykiwa. I powiem panu szczerze, kierowniku, że bardziej obawiam się Batury niż Sa-
mochodzika. Wczoraj wieczorem, gdy pytałem w Niedzwiedzim Rogu, kto rozbierał
spalony budynek na wyspie, dowiedziałem się, że o to samo pytał już wcześniej Walde-
mar Batura. Ale o Samochodziku nikt tam nie słyszał.
Grubas roześmiał się piskliwie:
 Niczego innego nie pragnę, Lolo, jak spotkać się z Baturą. Ona kazała rozprawić
się z Baturą szybko i po cichu, żeby nam w niczym nie przeszkadzał, bo dopóki Batura
293
uważa się za króla handlarzy antyków ciągle nam może grozić niebezpieczeństwo. Na
szczęście drzew w lesie nie brakuje. Przywiążemy do drzewa Baturę i jego chłopaków,
zagrozimy im porządnie i wyślemy do domu. Zrozumiano?
 Rozumiem  zgodził się Lolo.  Ale niech się panu nie wydaje, że Batura to
mały chłopczyk, który da się łatwo przywiązać do drzewa. On ma swoją bandę.
 My będziemy silniejsi  odparł chełpliwie grubas.  Ona jednak poleciła mi
dobierać ludzi bardzo starannie. To stała metoda Niewidzialnych. Lepszy jeden sprytny
człowiek niż pięciu głupców.
 A jak ona wygląda? Czy jest młoda i ładna?  zainteresował się Piękny Lolo.
 Nie bądz za ciekawy, chłopcze  zgromił go grubas.  Widziałeś ją przecież.
 Wcale jej nie widziałem, kierowniku. Wyszła z lasu, zagwizdała jakąś melodyj-
kę, której nawet nie zapamiętałem. A pan kazał nam siedzieć przy samochodach i nie
pozwolił pójść za sobą.
 Bo tak właśnie trzeba  oświadczył grubas.  To jest metoda Niewidzialnych.
Wy macie prawo znać tylko mnie i ode mnie przyjmujecie rozkazy. Ja znam tylko ją
i od niej otrzymuję rozkazy. Ona zaś także zna tylko jednego z Niewidzialnych, jemu
294
przekazuje informacje i od niego dostaje rozkazy. Dzięki temu nawet jeśli któryś z Nie-
widzialnych wpada w ręce policji, wystarczy, że następny ukryje się i policja staje się
bezradna. Dlatego nazwano ich Niewidzialnymi. Ale dość gadania, chłopaki. Gotowi
jesteście? A co do Batury, mam już pewien sprytny plan, który wkrótce wprowadzimy
w życie i nauczymy go szacunku dla Niewidzialnych. No, jazda, odjeżdżamy!
Warkot zapuszczanych silników zagłuszył jego ostatnie słowa. Banda wsiadła do
samochodów, zabłysły światła reflektorów i omiotły bindugę, ześlizgując się aż po po-
wierzchni jeziora.
Samochody zawróciły i skierowały się na leśną drogę. Po chwili zniknęły w lesie,
binduga pogrążyła się w mroku i ciszy.
 Aadna historia  powiedziałem, zapalając papierosa.  Okazuje się, że nazwi-
ska i adresy ludzi, którzy odnalezli zbiory doktora Gottlieba, znamy nie tylko my, ale
i banda Batury, a także banda Niewidzialnych. Czy mój brat, Winnetou, nie sądzi, że
zaczyna się robić coraz tłoczniej wokół tej sprawy? A ja, jak pan Zagłoba, bardzo nie
lubię tłoku.
295
 Winnetou myśli, że obydwie bandy wezmą się za łby i zrobią miejsce dla Szarej
Sowy  pocieszał mnie przyjaciel.
 I zaczęła działać jakaś ona  stwierdziłem ze złością.  Jakaś ona rozkazuje
grubasowi.
 Szara Sowa dysponuje aż dwiema białymi skwaw  zaśmiał się Winnetou. 
Dwie białe skwaw zachowywały się tej nocy bardzo podejrzanie.
Winnetou żartował sobie, a ja byłem naprawdę zaniepokojony. Powiedziałem do
przyjaciela:
 Cała moja nadzieja w tym, że żadnej z tych band nie uda się chyba tak łatwo
uzyskać dokładnego adresu Makulskiego. Wielki Bóbr jest w Wojnowie i zapewne trafił
na właściwy trop, którego oni dopiero będą musieli szukać. Nawet jeśli pojedziemy do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl